Józef Koffler (1896-1944) był pierwszym polskim kompozytorem tworzącym w technice dodekafonicznej. W dwudziestoleciu międzywojennym jego twórczość zyskała spore uznanie na arenie międzynarodowej (grano jego dzieła m.in. w Oxfordzie, Amsterdamie czy w Londynie). Jednak u nas krytycy muzykę tę przeważnie tępili i popularności nigdy nie zyskała. Trzy grosze dołożyły też dramatyczne okoliczności wojenne i utrata części dorobku Kofflera w czasie wojny. Wszystkie te elementy, razem wzięte, spowodowały, że była to do niedawna postać prawie całkowicie zapomniana. Dość powiedzieć, że pięć dzieł zawartych na niniejszej płycie otrzymuje tu swoje premiery fonograficzne. A jest to przecież kompozytor ważny. Nauczał we Lwowie techniki dodekafonicznej i już tylko z tego względu właśnie to miasto (a nie Warszawa) winno zostać uznane za polską stolicę muzycznej awangardy, przynajmniej jeśli chodzi o pedagogikę! Koffler działał jednak w okolicznościach skrajnie niesprzyjających. W II Rzeczypospolitej, w której nastroje antysemickie były silne i dobrze ugruntowane, jego pochodzenie budzić musiało podejrzenia (i automatyczną niechęć niektórych, co bardziej rasistowsko zorientowanych krytyków). W połączeniu z awangardowym językiem muzycznym dzieł Kofflera tworzyło to mieszankę, przez którą dorobek tego twórcy odbierany był przez publiczność z dużą dozą nieufności. Po zajęciu Lwowa przez wojska radzieckie kompozytor próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a w rezultacie powstał bodajże pierwszy w muzyce polskiej utwór socrealistyczny (czyli Szkice ukraińskie). Niestety twórcy i jego rodzinie nie dane było przeżyć wojny. Koffler, jego żona i mały synek zginęli w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w 1944 roku.
Płytę otwiera trzyczęściowy Koncert fortepianowy op. 13 z 1932 roku. Tytuły poszczególnych ogniw to Toccata, Notturno i Krakowiak. Najciekawiej wypada tutaj część druga, w której migotliwa, koronkowa i jednocześnie niepokojąco mroczna faktura przywodzi na myśl dzieła Bartóka. Jeśli chodzi o Toccatę i Krakowiaka to jest to, jak wyraził się w przedwojennej recenzji jednego z dzieł Kofflera krytyk Felicjan Szopski, „mózgowa robota”. To chłodna muzyka, bardzo intelektualna, nawet pomimo nawiązań do ludowości (i do Koncertu e-moll Chopina) w finale. Jak na dzieło dodekafoniczne jest to kompozycja przystępna i eufoniczna, jednak brak jej wyraźnie zarysowanej dramaturgii. Wykonujący partię solową Daniel Wnukowski gra delikatnie i umiejętnie podkreśla kolorystykę tego dzieła. Także Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus brzmi przejrzyście i barwnie, aczkolwiek w smyczkach brakowało mi momentami większej masy brzmienia.
Dwie pieśni op. 1, napisane do słów Richarda Dehmela i Rainera Marii Rilkego, to kompozycje z 1917 roku. Są mroczne, pełne chromatyki, dekadenckie w nastroju, ale w pamięć niestety nie zapadają.
II Kwartet smyczkowy Szkice ukraińskie to dzieło z 1941 roku. Jest on bodajże ostatnią kompozycją Kofflera i jedną z bardzo niewielu kompozycji (obok zaginionej Uwertury radosnej, napisanej z okazji rocznicy zajęcia Lwowa przez Armię Czerwoną), w której porzucił dodekafonię na rzecz tonalności. Było to zresztą wymuszone okolicznościami – Lwów znajdował się wtedy pod okupacją radziecką, a nowe władze życzyły sobie, aby kompozytorzy pisali muzykę lekką, łatwą i przyjemną. Kwartet składa się z sześciu części i jest bardzo krótki. Są to, jak obiecał kompozytor w tytule, szkice, i nic ponadto. Kompozytor chyba nie czuł się w tej wymuszonej okolicznościami stylistyce zbyt swobodnie.
Quatre poèmes to pieśni do słów Alfreda de Musseta (Tristesse), Paula Verlaine’a (Ariettes oubliées i Chanson d’Automne) i Antoine-Vincenta Arnaulta (La feuille). Te późniejsze pieśni są już ciekawsze niż dwie wczesne, wymienione przed chwilą. Są znacznie dojrzalsze, znacznie bardziej dopracowane pod względem dramaturgii, co czyni je interesującymi w odbiorze.
Jednak główną atrakcją albumu jest bez wątpienia II Symfonia z 1933 roku. Utwór ma budowę tradycyjną – cztery typowo zestawione ze sobą części (Allegro moderato, Scherzo. Allegro molto, Andante cantabile oraz Allegro con brio). Także tutaj zwraca uwagę wyczucie kolorystyki Kofflera. Jest tu dość dużo perkusji, przez co całość jest dość barwna, a momentami nawet dość humorystyczna. Jest to jednak kompozycja dodekafoniczna – a nie każdemu będzie to odpowiadać, znów jest to bowiem „mózgowa robota”. Wykonanie pod batutą Slowinskiego jest bardzo dobre.
Jedna z osób znających Józefa Kofflera zrelacjonowała, że był on osobą dość chłodną, zdystansowaną, o umyśle matematyka. Nie potrafię oprzeć się wrażeniu że cechy te bardzo silnie przeniknęły także do jego muzyki, definiując jej charakter. Albo kupi się ten aspekt tej twórczości i przyjmie się go, albo nie.
En hommage Józef Koffler
Koncert fortepianowy op. 13*, **,***
Dwie pieśni op. 1***
II Kwartet smyczkowy Szkice ukraińskie op. 27****
Quatre poèmes na głos i fortepian op. 22***
II Symfonia op. 17*,**
Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus*
Christoph Slowinski – dyrygent**, fortepian (op. 1 i op. 22)
Friderika Brillembourg – mezzosopran***
Daniel Wnukowski – fortepian***
Polish String Quartet Berlin****
EDA Recordings