Soddy, Buchbinder & Wiener Symphoniker w Wiener Konzerthaus

Niedzielnym porannym koncertem Wiener Symphoniker w Wiener Konzerthaus dyrygować miał pierwotnie Petr Popelka, ale z powodu choroby musiał odwołać swój udział w wydarzeniu. Zastąpił go Brytyjczyk Alexander Soddy (rocznik 1982), poprzednio związany z Hamburgischen Staatsoper, Stadttheater Klgenfurt i Nationaltheaters Mannheim, specjalizuje się więc głównie w repertuarze operowym. Solista (Rudolf Buchbinder) pozostał bez zmian, zmienił się tylko utwór. Miał być jeden z koncertów Mozarta, a skończyło się na Pierwszym Beethovena.

Na przystawkę zabrzmiał poemat symfoniczny Césara Francka La Chasseur maudit (Strzelec potępiony), oparty na balladzie Gottfrieda Bürgera. Bohater dzieła, pewien hrabia, wyprawia się na polowanie w niedzielny poranek. Nie zważa na dzwony wzywające na mszę i na dźwięki podniosłego hymnu. Zuchwałość spotyka się z potępieniem – na mężczyznę spada klątwa i przez całą wieczność ma być ścigany przez demony. Utwór złożony jest z czterech sekcji – spokojny niedzielny poranek, polowanie, klątwa, pościg demonów. Nie gra się tego utworu zbyt często, ale zarejestrowało go kilku wybitnych dyrygentów, w tym Thomas Beecham, Charles Munch czy Riccardo Muti. Pobrzmiewają tu jeszcze gdzieniegdzie echa twórczości Webera czy Berlioza, ale jest to utwór, którego słucha się z przyjemnością. Z przyjemnością też słuchało się wykonania Soddy’ego – było żywe i komunikatywne, a charakter każdej z sekcji został bardzo dobrze podkreślony. Świetnie brzmiały waltornie na początku. Mankamenty wykonania? Dzwony w końcowej fazie dzieła nie były zbyt dobrze słyszalne, a szkoda, bo są tam ważne.

Rudolf Buchbinder jest specjalistą od Beethovena. Dość powiedzieć że dwukrotnie nagrał cykl jego koncertów, a ma też w dorobku nagranie kompletu sonat tego kompozytora. Jego wykonanie I Koncertu C-dur było bardzo klasyczne. Artysta grał lekkim dźwiękiem, klarownie, z dobrze stosowanym, subtelnym rubato. Wszystko było tam na swoim miejscu, w dobrze dobranych proporcjach. Jest to taki spokojny, pozbawiony już wszelkiej ostentacji stosunek do muzyki, który mają artyści starszej generacji (Buchbinder urodził się w 1946 roku). Oni wiedzą co powinno znaleźć się na pierwszym planie. Nie oni, a muzyka. Współpraca z Soddym była bardzo udana, Brytyjczyk kierował orkiestrą lekko, ale tam gdzie było trzeba wprowadzał unerwiające narrację akcenty.

Po przerwie zabrzmiała orkiestrowa wersja Verklärte Nacht Schönberga. Soddy poprowadził to dzieło ekspresyjnie i przejrzyście, bardzo sprawnie budował i rozładowywał napięcie w kulminacjach. Orkiestra podążała za nim, uważnie realizując wskazówki zawarte w partyturze. W lutym słyszałem to dzieło w wykonaniu Wiener Philharmoniker pod dyrekcją Christiana Thielemanna. Rzuciło mi się wtedy w uszy jak gęste i ciepłe jest brzmienie tej orkiestry. Z Wiener Symphoniker jest inaczej. Grają oni bardziej przejrzyście, dźwięk jest lżejszy i jaśniejszy. Soddy pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Kierował orkiestrą ekspresyjnie, nie popadał jednak w przesadę, a jego gesty pozostawały w zgodzie z muzyką.

 

foto. Lukas Beck

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.