Lawrence Foster & Carolin Widmann w NOSPR

Kolejny koncert w NOSPR to kolejny powrót. Tym razem za pulpitem dyrygenckim stanął Lawrence Foster, szef orkiestry w latach 2019-2023. W programie jego występu znalazły się kompozycje Georga Enescu, z promowania których jest szczególnie znany, Albana Berga oraz Antonína Dvořáka.

Na pierwszy ogień poszły dwa ogniwa I Suity orkiestrowej C-dur op. 9: Prélude à l’unissonMenuet lent. Preludium słyszałem już na żywo w Bukareszcie w wykonaniu Gewandhausorchester pod dyrekcją Herberta Blomstedta. Wykonanie NOSPRu pod Fosterem wydało mi się ostrzejsze w porównaniu do tego zaprezentowanego przez niemiecką orkiestrę, było bardziej wyraziste, ale też jaśniejsze jeśli chodzi o brzmienie. Ataki smyczków były ostre, co podobało mi się i pasowało do charakteru muzyki. W ogóle jest to dzieło przejmujące, ze świetnie zastosowanymi aluzjami do muzyki ludowej. Lapidarne, a trafia w sedno i porusza. Menuet nie był już aż tak ciekawy, choć wykonanie było bez zarzutu.

Partię solową w Koncercie Berga wykonała niemiecka skrzypaczka Carolin Widmann. Przyznam, że jej gra nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Była dla mnie raczej neutralna, miała też dość słaby ton jak na ten gęsto przecież orkiestrowany utwór. Całość jej wykonania była więc mało zajmująca. Dużo ciekawsze było to co działo się w orkiestrze, którą Foster bardzo dobrze przygotował. NOSPR grał przejrzyście, barwnie, dobrze podkreślając rozmaite efekty w orkiestracji dzieła, zwłaszcza w partii perkusji. Na bis Widmann zagrała 7 Fantazję Georga Philippa Telemanna. Oklaski zbyt rzęsiste nie były, więc bis wydawał się grany nieco na siłę.

Po przerwie zabrzmiała Ósma Dvořáka. Wykonanie pod batutą Fostera odebrałem jako neutralne. Oczywiście nie było beznadziejne, ale objawieniem też w żadnym wypadku nie było. Chciałoby się wysłuchać tego utworu w wykonaniu bardziej zniuansowanym pod względem agogicznym i dynamicznym, bardziej elastycznym w doborze temp. Były pod tym względem dobrze opracowane pasaże, zwłaszcza w trzecim ogniwie, ale było ich mało. Przez większość czasu Foster dyrygował co prawda rzetelnie, ale też jednocześnie dość sztywno pod względem rytmiki, tymczasem wiele w tym utworze miejsc, w których aż korci, aby trochę przyspieszyć lub zwolnić, trochę się zawahać czy bardziej zaokrąglić frazę. Szczególnie ucierpiał na tym podejściu finał, w którym mało było humoru i buńczucznej energii. A jeśli ktoś myśli że przesadzam i niepotrzebnie się czepiam, to odsyłam do nagrań Thomasa Beechama, Neeme Järviego czy Georga Szella.

 

foto. Lennard Rühle

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.