Yaroslav Shemet, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej & Szósta Mahlera

Dziesięć lat temu dałbym sobie rękę uciąć, że Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej nigdy nie da rady wykonać Szóstej Mahlera. I wiecie co – nie miałbym teraz ręki.

Był to wówczas zespół trzecioligowy, niezbyt interesujący i nie mający zbyt wiele do zaoferowania bardziej wyrobionemu odbiorcy. Odkąd jednak stery w tej instytucji przejął Yaroslav Shemet, sytuacja uległa radykalnej zmianie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem tego dyrygenta na żywo w Czwartej Mahlera w lutym ubiegłego roku – sam przekonałem się, jak ogromnej metamorfozie uległa ten zespół. Kolejne koncerty, na które udawałem się od tej pory na Sokolską, tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że owa Czwarta nie była wypadkiem przy pracy, zmiana jest trwała, a nowa poprzeczka zawieszona jest niezwykle wysoko. Dowiodły tego przede wszystkim prezentacje dzieł Mahlera – oprócz tej wspomnianej symfonii słyszałem jeszcze DrugąDziewiątą, obie rewelacyjne. Teraz przyszedł czas na Szóstą – progresywne dzieło, długie, trudne w odbiorze i niezwykle wymagające. Wykonanie tak ambitnego utworu to nie przelewki. Może skończyć się katastrofą, jeśli wszystko nie jest dopięte na ostatni guzik.

Okazało się jednak, że obawy były bezzasadne. Zaangażowani w to przedsięwzięcie przeszli samych siebie. Shemet prowadził całość pewnie i z wielkim wyczuciem formy. Był ekspresyjny, jego gesty były wyraziste, ale nie było tam taniego mizdrzenia się do publiczności, a wszystko co robił miało odzwierciedlenie w brzmieniu. To zaś było pewne, jędrne i mięsiste. Tempo w pierwszej części było dość umiarkowane, co dawało poczucie ponurej determinacji, a momentami miało się wrażenie, że to marsz żałobny, tak jak w nagraniach Barbirolliego czy Mitropoulosa. Ale Shemet doskonale wiedział co robi, bo wydobył z partytury Mahlera mnóstwo rozmaitych detali we wszystkich sekcjach. W zasadzie każda z nich miała swój własny charakter, rewelacyjnie wypadł też epizod z dzwonkami pasterskimi, którym świetnie pod względem kolorystycznym akompaniowały smyczki.
Dyrygent zdecydował o wykonaniu Andante moderato jako drugiego ogniwa. Prawdę mówiąc nie przepadam za taką właśnie kolejnością. Wolę, kiedy trwające razem mniej więcej pół godziny AllegroScherzo „sklejają się” w jedną całość (charakter obu tych ogniw jest zresztą dość podobny), potem, jako moment wytchnienia następuje liryczne Andante i potem półgodziny dramatyczny finał. Ale Shemet wybrał inną drogę, co zresztą odpowiednio uargumentował. Jego Andante było przepiękne, doskonale frazowane i ekspresyjne, z przejmującą, świetnie zbudowaną kulminacją. Brawo kwintet, brawo rożek angielski, brawo harfy, brawo drzewo!
Scherzo, które ktoś kiedyś nazwał „tańcem demonów”, też nie rozczarowało. Rewelacyjne były kontrasty temp i nastrojów pomiędzy poszczególnymi sekcjami, świetnie udało się też uchwycić dziwny i groteskowy charakter tego ogniwa.
Nie wiem co mogę napisać o finale, bo cokolwiek napiszę, będzie nieadekwatne do tego, co się wydarzyło. Był zagrany porywająco, na jednym oddechu, z piorunującymi kulminacjami. Ważna rzecz odnośnie odcinków tutti – dyrygent tak ustawił balans, że ani razu nie było za głośno (a sala na Sokolskiej nie jest zbyt duża). Bałem się tego, a tu ogromne zaskoczenie na plus. Zdarzyło się też kilka kiksów w blasze, ale na takiej samej zasadzie, na jakiej zdarzają się one nawet Wiedeńczykom. Po prostu tam gdzie drzewo rąbią, tam wióry lecą.

Finezja w dopracowaniu artykulacji, w plastycznym kształtowaniu tempa i dynamiki budziły szczery podziw. Shemet miał wszystko dokładnie przemyślane, ale jego wykonanie nie było szczególarskie. Przeciwnie – było trzymającą w napięciu od początku do końca opowieścią, w której był flow – od początku do końca. Wykonanie Szóstej Mahlera było imponującym osiągnięciem, które na trwałe zapisze się w historii tej orkiestry. Oni mogą zagrać już wszystko. Ba, oni to wiedzą i nie zamierzają się cofać.

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

 

8 thoughts on “Yaroslav Shemet, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej & Szósta Mahlera

  1. Nazywam się Piotr Marciniak i jako filharmonik śląski miałem możliwość i zaszczyt wziąć udział w wykonaniu VI Symfonii Gustava Mahlera przez orkiestrę symfoniczną Filharmonii Śląskiej podczas tournee w Paryżu w listopadzie 1992 roku.
    Pomogę w znalezieniu chirurga, który zgodzi się obciąć rękę.

    1. Gratuluję, winszuję. Tylko co to ma do rzeczy? Pisałem o Filharmonii Śląskiej sprzed dekady, którą pamiętam, nie sprzed ponad trzech dekad. W 1992 roku nie istniał mój blog, a ja nie chodziłem na koncerty.

    2. Jeszcze jedna sprawa – Pan w swoich komentarzach sugeruje, jakobym był amatorem, a moje teksty były opłacone. Jeśli będzie Pan powtarzał te pomówienia, wynajmę adwokata i spotkamy się w sądzie.

    3. Panie Piotr Marciniak, a co było potem? Po tym 1992 roku, którym się Pan tak szczyci? Jakie osiągnięcia miała orkiestra w tym czasie? Sam Pan wspomniał na Facebooku, że potem „bywało średnio”, znaczy że można wypowiadać się bez superlatyw o jakimś zespole, ale tylko wtedy, gdy się w nim gra? A jak stoi się z boku, to trzeba milczeć z szacunku dla zamierzchłych, minionych dziejów?
      Nikt przecież nie napisał, że należy przekreślić 7 dekad istnienia zespołu, tylko że bywały czasy, gdy muzycy nie grali tak dobrze, jak grać mogą, co pokazują ostatnie miesiące. Co w tym złego? Że następuje progres? Że sala pęka w szwach? Że muzyka budzi tyle emocji? Dlaczego nie skupia się Pan na tym – na pozytywnym wydźwięku wpisu? I rzeczywiście, wielki to wyczyn znaleźć autora tekstu, gdy ma się link do wpisu podany na tacy… Brawo za dociekliwość!

  2. Szanowny Panie! Kolejny znakomity koncert w cyklu Mahlerowskim. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon i 8 symfonię. Podobno ma nie być wykonywana w sali FŚ. Nie wydaje mi się, żeby gościnę planowała świetna akustycznie sala NOSPR, pozostaje Spodek, który już gościł FŚ. Czy w Spodku dobrze zabrzmi Veni Creator Spiritus? Czy sprawdzi się akustyka? Mam wątpliwości, ale zobaczymy. Już raz o tym pisałem, ale powtórzę się: taka sala jak NOSPR powinna służyć nie tylko jednej orkiestrze. To chyba powszechna praktyka, że reprezentacyjne sale w dużych ośrodkach muzycznych (np w Berlinie czy Hamburgu) udostępnia się kilku miejscowym orkiestrom. Dałoby to możliwość prezentacji szerszego repertuaru, byłoby świetną okazją do porównań, a nawet pewnej rywalizacji, co – jak sądzę – wykonawcom wyszłoby tylko na dobre. Co do 8 symfonii – wykonywano ją w sezonie inauguracyjnym NOSPR, niestety, nie udało mi się wtedy zdobyć biletów. Co do Filharmonii Śląskiej – to orkiestra o bardzo bogatej tradycji, niestety, od powstania nowej siedziby NOSPR wydawało się, że skazana jest na rolę ubogiego krewnego NOSPR. Okazało się jednak, że prawdziwe doznania muzyczne daje nie gmach, a muzycy i – chyba przede wszystkim – dyrygent. Wrażenia z 2 symfonii Mahlera trudno mi porównać z czymkolwiek, czego słuchałem w NOSPR (nie licząc oczywiście kilku gościnnych występów). Wypada życzyć FŚ kolejnych wspaniałych wykonań.

    1. Szanowny Panie, wykonanie VIII Symfonii odbędzie się w Spodku. Podobnie jak Pan – mam wątpliwości, czy to odpowiednia lokalizacja i także uważam, że budynek NOSPR byłby dużo lepszy, a bogaty dźwięk orkiestry FŚ mógłby w tej sali naprawdę rozkwitnąć. Też niestety nie słyszałem 8 na otwarcie NOSPR-u. Słyszałem ją jeden jedyny raz bodajże w 2006 roku podczas Festiwalu Beethovenowskiego, kiedy dyrygował nią Kaspszyk w TW-ON. Akustyka zabiła wtedy ten utwór. Swoją drogą – oprócz 8 GM będzie jeszcze w Filharmonii Śląskiej bardzo dużo ciekawych koncertów. Nie mogę za bardzo zdradzać czego się dowiedziałem, ale mogę zapewnić, że będzie na co czekać. Pozdrawiam serdecznie!

  3. Szanowny Panie! Czekam zatem z niecierpliwością na kolejny sezon FŚ. W październiku przypada też 10-rocznica otwarcia nowej siedziby NOSPR. Ciekawe, co szykuje na tę okazję dyrekcja. Kilka lat temu miałem szczęście wysłuchać 8 symfonii w Wiedniu w Konzerthausie pod dyrekcją Franza Welsera-Mosta. Wielkie wrażenie! Pozdrawiam z Katowic!

    1. Szanowny Panie, VIII Mahlera zabrzmi też w następnym sezonie w Konzerthausie – będzie nią dyrygował Philippe Jordan podczas trzech koncertów w listopadzie. Swoją drogą – to jedna z niewielu znanych mi sal, która nie wydaje się być za mała na ten utwór. Welser-Möst z kolei w przyszłym sezonie poprowadzi Pieśń o ziemi. Jest więc na co czekać. Szkoda, że nasze instytucje nie podają repertuaru wcześniej – praktycznie wszystkie duże zagraniczne instytucje już to zrobiły. Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.