Na występ w NOSPRze w bieżącym sezonie Krzysztof Penderecki wybrał jeden tylko utwór. Było to jednak dzieło imponujące rozmachem – Messa da requiem Giuseppe Verdiego. Utwór długi, dramatyczny i wymagający od wszystkich zaangażowanych wirtuozerii na najwyższym poziomie. Czy z taką właśnie wirtuozerią mieliśmy do czynienia podczas piątkowego koncertu w Katowicach?
Jak najbardziej! Zachwycał przede wszystkim Chór Filharmonii Narodowej. Tak soczystego, pełnego, pięknego i zniuansowanego pod względem dynamicznym brzmienia tego zespołu nie słyszałem chyba nigdy. Ogromne brawa należą się zarówno zespołowi, jak i jego nowemu kierownikowi – Bartoszowi Michałowskiemu. To pierwszy koncert pod jego kierownictwem, jaki miałem okazję słyszeć. Rezultaty pracy są piękne, bardzo przekonujące i świadczą o systematycznym rozwoju tego zespołu.
Z solistów najbardziej korzystnie zaprezentowała się Aga Mikolaj (sopran) i Nicholas Söderlund (bas). Kreacja Mikolaj ujmowała naturalnością i emocjonalnością, głos śpiewaka robił znakomite wrażenie piękną barwą. Janina Baechle (mezzosopran) miała momentami trudności z przebiciem się przez orkiestrę, natomiast wykonanie Tuomasa Katajali (tenor) było poprawne, ale nie wyróżniało się niczym szczególnym.
Koncepcja zaproponowana przez Pendereckiego była statyczna i emocjonalnie bardzo wyważona. Autor Anaklasis nie starał się podkreślać dramatyzmu utworu Verdiego, ze stoickim spokojem przechodził od jednego ogniwa utworu do następnego. Była w tym logika i opanowanie, nie było natomiast iskry szaleństwa i gwałtowności. Dies irae, Tuba mirum, Rex tremendae i Sanctus wypadły bardzo spokojnie, niemal blado.
Smyczki grały przejrzyście i klarownie, aczkolwiek zastanawiam się, czy nie wolałbym usłyszeć gry bardziej masywnej i soczystej. Bardzo korzystnie wypadła sekcja blachy, powiększona zresztą w Tuba mirum o cztery dodatkowe trąbki usytuowane na drugim balkonie. Ogólnie grę orkiestry podczas tego koncertu ocenić trzeba bardzo dobrze (nie licząc paru masywnych i mało precyzyjnych wejść). Słychać było, że NOSPR chce dać z siebie Pendereckiemu jak najwięcej.
Katowicka publiczność przyjęła wykonanie z dużym entuzjazmem, a owacja na stojąco trwała długo.
foto Bartek Barczyk/NOSPR