Dwudziestowieczne opery angielskie nie cieszą się u nas zbytnią popularnością. Być może wyjątkiem potwierdzającym regułę jest tu tylko Peter Grimes Benjamina Brittena. Na pewno popularności tego dzieła nie dorównują opery Gustava Holsta i Ralpha Vaughana Williamsa. Pierwszy kompozytor znany jest głównie z powodu Planet, pozostawił jednak po sobie obszerny i interesujący dorobek. Utworów drugiego również nie gra się zbyt często. Dzięki otwartości Łukasza Borowicza sytuacja ma jednak szansę się zmienić. Album, wydany niedawno nakładem DUX, zawiera dwie jednoaktowe opery tych kompozytorów.
Oberża pod dzikiem (At the Boar’s Head) op. 42 Holsta otrzymuje tutaj swoje pierwsze kompletne nagranie w historii fonografii. To dzieło pomyślane w dość niezwykły sposób. Większość melodii kompozytor pożyczył bowiem z trzech odrębnych źródeł – ze zbioru Johna Playforda The English Dancing Master z 1651 roku, z dziewiętnastowiecznego zbioru Williama Chapella oraz z kolekcji Cecila Sharpa z początku XX wieku. Rola Holsta „ograniczyła się” do dopisania trzech dłuższych fragmentów, a także do opracowania instrumentacji i harmonii. Z dzieł Szekspira wykorzystał teksty dotyczące przygód Falstaffa (wykorzystał fragmenty z Henryka IV i kilka sonetów), użył też kilku tradycyjnych angielskich piosenek. Klimat dzieła jest komiczny, a momentami nawet rubaszny. Krótki przykład. Jedna z bohaterek opatruje Falstaffa po pojedynku i mówi do niego, wyklinając jego adwersarza. W oryginale brzmi to tak:
I pray thee, Jack, be quiet;
the rascal’s gone.
Ah, you whoresom little valiant villain, you!
Co przetłumaczone zostało następująco:
Proszę cię, Jasiu, uspokój się;
drapnął hultaj.
Oj, ty maleńki skurwysynie! waleczny nicpońku!
I tak to leci mniej więcej przez godzinę. Krytyka angielska określiła ten utwór mianem „błyskotliwej porażki” i… coś w tym jest. Niby mamy tu humor, niby mamy tu świetnie zlepione ze sobą elementy w postaci owych melodii i tekstów, całość jest co prawda urocza, ale nie porywa. Wydaje mi się, że pisanie oper nie było mocną stroną talentu Holsta. Wykonanie samo w sobie jest znakomite i trudno byłoby mi wskazać jakiś słabszy element.
Kompletnie odmiennym dziełem są Jeźdźcy ku morzu (Riders to the Sea) Ralpha Vaughana Williamsa. To trwające niespełna 37 minut dzieło to ponury dramat obyczajowy, którego akcja rozgrywa się na wyspie u wybrzeży Irlandii. Mamy tu tylko kilku bohaterów – Mauryę, oraz trójkę jej dzieci – córki Norę i Cathleen i ostatniego pozostałego przy życiu syna, Bartley’a. Pozostali mężczyźni – synowie i mąż bohaterki, zginęli na morzu. Ostatni z mężczyzn ma wyruszyć na targ, aby utrzymać rodzinę.
Niezwykła jest muzyka Jeźdźców ku morzu. Jest tak oszczędna, tak skoncentrowana, że między nuty tej partytury nie da się wetknąć nawet żyletki. Skład orkiestry jest mały. Są smyczki, są traktowane zazwyczaj solowo dęte drewniane, są kotły i jest, last but not least, windmaschine, której dźwięk robi tu niesamowitą robotę. Śpiew w większości przypadków ogranicza się do recytatywów z oszczędnym, czasem wręcz minimalistycznym akompaniamentem. Jakikolwiek większy skok interwałowy, zmiana barwy i ekspresji jest od razu zauważalna i wywiera silne wrażenie. Jest w tej muzyce coś autentycznie przejmującego i bardzo poruszającego. Przepięknie wypada wokaliza chóru pod koniec opery – Chór Filharmonii Narodowej spisał się tutaj na medal. To samo można powiedzieć o grze Sinfonietty Warszawskiej Orkiestry Kameralnej – gra jest oszczędna w ekspresji i zrównoważona, co doskonale pasuje do nastroju dzieła. Jeśli chodzi o kluczowych w operze wokalistów – jedyne krytyczne uwagi dotyczą wykonującej rolę Maury Kathleen Reveille. Jej głos ma ładną, ciemną barwę, ale jest zdecydowanie zbyt rozwibrowany, a co za tym idzie – nazbyt ekspresyjny, co nie pasuje do tej postaci. Zarówno Evanna Chiew (Nora), jak i Nicole Percifield (Cathleen) i Gary Griffiths (Barthley) spisują się na medal i ostrożnie szafują emocjami zawartymi w muzyce. Borowicz dyryguje całością starannie i z dużym wyczuciem.
Opery są przepięknie wydane, a obszerne książeczki zawierają libretta w wersji polskiej i angielskiej. Niczego do życzenia nie pozostawia też jakość dźwięku. Świetne wydawnictwo, które gorąco polecam!
Gustav Holst
At the Boar’s Head op. 42
Jonathan Lemalu – bas-baryton (Falstaff)
Eric Barry – tenor (Książę)
Paweł Kołodziej – bas (Poins)
Krzysztof Szumański – baryton (Bardolph)
Kathleen Reveille – mezzosopran (Dorota)
Adam Zdunikowski – tenor (Peto)
Gary Griffiths – baryton (Pistol)
Nicole Percifield – sopran (Karczmarka)
Mateusz Stachura – baryton (Gadshill)
Ralph Vaughan Williams
Riders to the Sea
Gary Griffiths – baryton (Bartley)
Nicole Percifield – sopran (Cathleen)
Kathleen Reveille – mezzosopran (Maurya)
Evanna Chiew – mezzosopran (Nora)
Anna Fijałkowska – mezzosopran (Kobieta)
Łukasz Borowicz – dyrygent
Chór Żeński Filharmonii Narodowej
Sinfonietta Warszawskiej Opery Kameralnej
DUX