Nareszcie! Pisałem już od dawna w moich przewodnikach o nagraniach Artura Rodzińskiego z Cleveland Orchestra, ale były to raczej historyczne ciekawostki. Niektóre z tych rejestracji były co prawda dostępne na Youtubie, a prawie wszystkie wydała na płytach firma Lys. Co z tego jednak, skoro były dostępne tylko na rynku wtórnym, osiągając zawrotne i zupełnie nieadekwatne do rzeczywistej wartości płyty CD ceny? Całe szczęście Sony zdecydowało się na opublikowanie kompletu nagrań Rodzińskiego z Cleveland Orchestra. Rejestracje te pochodzą z lat 1939-1942 (polski dyrygent szefował temu zespołowi w latach 1933-1943, po czym przeszedł do New York Philharmonic Orchestra) i zawierają wiele niespodzianek. Pisałem już wcześniej o boxach z nagraniami dyrygenta – Artur Rodziński – Complete Columbia Album Collection (link TUTAJ) oraz The Art of Artur Rodziński (link TUTAJ), cieszę się więc, że mogę dokończyć zestawienie nagrań tego znakomitego artysty.
CD 1
Na pierwszym krążku znajdziemy trzy dzieła Maurice’a Ravela – drugą suitę z Dafnisa i Chloe (niestety bez chóru), Rapsodię hiszpańską i Alborada del gracioso. Dźwięk jest zaskakująco czysty i selektywny – usłyszymy tu dużo detali w partii instrumentów dętych i smyczków (choć już nie perkusji, która momentami gdzieś ginie), tempa są dobrze dobrane, a muzyka płynie naturalnie i dynamicznie. Nie są to może najbardziej zmysłowe ze znanych mi interpretacji tych dzieł, bo Rodziński jest w nich jednak dość rzeczowy, ale słucha się jego wykonań z przyjemnością. Polski dyrygent zinterpretował suitę z Dafnisa o niebo lepiej niż inne gwiazdy batuty tamtych lat, Mengelberg czy Furtwängler, którzy muzykę Ravela próbowali wykonywać na romantyczną modłę. Rezultaty były opłakane. Niestety – pogłos jest u Rodzińskiego dość krótki, co sprawia, że dźwięk odbiera się jako ściśnięty i nie dość przestrzenny.
CD 2
Główną atrakcją płyty jest nagranie Morza Claude’a Debussy’ego. Pisałem już o tym nagraniu bardzo dawno temu, w moim przewodniku po nagraniach tego dzieła (link TUTAJ), więc cieszy mnie, że trafiło do tego zestawienia. Interpretacja Rodzińskiego jest żywa i przejrzysta (na tyle, na ile to możliwe w przypadku nagrania z początku lat 40.), utrzymana w bardzo szybkich tempach – świetnie wypada żywa i zwiewna Gra fal, a także drapieżny finał z doskonałymi zmianami tempa. Szkoda że Rodziński nie nagrał ponownie Morza w stereo, jest to bowiem dzieło, które wymaga jak najlepszej jakości dźwięku. Inaczej jego odbiór nie jest do końca satysfakcjonujący. Druga pozycja na płycie to Show Boat. A Scenario for Orchestra, dzieło amerykańskiego twórcy Jerome Kerna, napisane na zamówienie Rodzińskiego. Podstawę stanowią tematy zaczerpnięte z cieszącego się wielką popularnością musicalu o tym samym tytule. Krytycy zmieszali tę suitę z błotem, publiczność ją pokochała. Nie dziwię jej się, bo to lekkie, atrakcyjne, barwne i łatwe w odbiorze dzieło.
CD 3
Pionierskie nagranie Piątej Dmitrija Szostakowicza, zarejestrowane w 1942 roku. O ile się nie mylę była to trzecia studyjna realizacja tego dzieła (po nagraniach Mrawińskiego z 1938 roku i Stokowskiego z 1939 roku). Tempa przyjmuje tu Rodziński ekspresowe – cała symfonia trwa 39:35, a więc szybciej niż u Kondraszyna, Mrawińskiego, Mitropoulosa i Stokowskiego, którzy też się przecież nie ociągali. Podobało mi się napięcie, które Rodziński wydobył z tej muzyki. Pierwsze ogniwo jest drapieżne i od razu wciąga słuchającego dzięki sugestywnie wykreowanej atmosferze zagrożenia. Kulminacja w przetworzeniu jest bardzo satysfakcjonująca i przeszkadza tu jedynie kiepsko nagrana perkusja. Świetne drugie ogniwo – wulgarne, rozkołysane, ze świetnie wydobytym czarnym humorem (rewelacyjne drzewo!). Przepięknie prowadzone, pełne uczucia i napięcia Largo, finał bardzo szybki i pełen desperacji, aczkolwiek niestety z niewielkim skrótem. Pisałem już swego czasu o bardzo udanym późniejszym nagraniu Piątej Szostakowicza pod batutą Rodzińskiego, które pod względem koncepcji jest podobne.
CD 4
Płyta z trzema dziełami Richarda Straussa. Na pierwszy ogień idzie bardzo szybkie, ekscytujące i pełne rubasznego humoru wykonanie Dyla sowizdrzała. Niestety, Taniec siedmiu zasłon z Salome jest zbyt mało zmysłowy i zbyt pospieszny, aby wywrzeć odpowiednie wrażenie. Interpretacja Rodzińskiego jest sucha i mało nastrojowa. Tańce z Kawalera srebrnej róży zagrane są z werwą. Nie ukrywam, że płyta jest rozczarowująca pod względem objętościowym – zawiera tylko 29 minut muzyki.
CD 5
Zbiór najmniej ciekawych kompozycji rosyjskich Piotra Czajkowskiego i Modesta Musorgskiego. Pospiesznie wykonana (co nie jest takie złe) uwertura Romeo i Julia, a do tego uwertura Rok 1812, mocno poskracany Marsz słowiański, a na deser Świt nad rzeką Moskwą z Chowańszczyzny Modesta Musorgskiego. Jakoś mnie te wykonania nie porwały, a to dlatego że wydały mi się zbyt pospieszne i powierzchowne. Czajkowski wymaga jednak bardziej emocjonalnego i ekspresyjnego podejścia.
CD 6
Główną atrakcją płyty jest rześka i dynamiczna Piąta Jeana Sibeliusa. W poprzednim boxie wydanym przez Sony znajdowała się równie udana Czwarta. Słuchając obu wykonań przychodzi mi na myśl to, co fiński kompozytor powiedział o swoich dziełach. Chodziło mu mianowicie o dostarczenie słuchaczom lodowato zimnej źródlanej wody zamiast egzotycznych koktajli. Muskularne, surowe, pełne energii i pozbawione retoryki interpretacje Rodzińskiego znakomicie oddają zamiar twórcy. Jako uzupełnienie krążka mamy jeszcze dwa utwory – liryczne Preludium na małą orkiestrę Armasa Järnefelta i szybko poprowadzoną Finlandię Sibeliusa.
CD 7
Piąta Czajkowskiego. To druga rejestracja tego utworu pod batutą Rodzińskiego, o drugiej, późniejszej, pisałem już recenzując box The Art of Artur Rodziński. Obie wersje są do siebie bardzo podobne – pełnokrwiste, z ostrymi atakami orkiestry, prowadzone w szybkich tempach, drapieżne i mało sentymentalne (obie zawierają także bezsensowny skrót w finale…). Rodziński miał zupełnie inną koncepcję tego dzieła niż Stokowski, który w każdym ze swoich wielu nagrań zawsze wybierał podejście ultraromantyczne, pełne emfazy i uczuciowości.
CD 8
Pierwsza Szostakowicza, specjalność Rodzińskiego, który chętnie i często dyrygował tym dziełem. Dobrze czuł styl muzyki tego kompozytora – w jego interpretacji na pierwszy plan wysuwa się ostra, zdecydowana rytmika. Bardzo dobrze zrealizowane są solówki, Rodziński świetnie wydobył też czarny humor zawarty w tej muzyce. Jego wersja jest skrajnie odmienna od tej Stokowskiego z Filadelfijczykami z 1933 roku, ale jednak trzeba uczciwie przyznać, że Cleveland Orchestra nie miała wtedy takiej oszałamiającej barwy jak ich koledzy z Pensylwanii.
CD 9
Niezwykle dynamiczna Szeherezada Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, o której już ongiś pisałem (link TUTAJ), ze świetną solówką w wykonaniu Josepha Fuchsa. Płytę uzupełnia kompozycja Jaromíra Weinbergera Under the Spreading Chestnut Tree. Variations and Fugue on an Old English Tune. To kolejna ze współczesnych kompozycji w repertuarze Rodzińskiego. Prawykonana została w 1939 roku w Nowym Jorku pod batutą Barbirolliego, a polski dyrygent zarejestrował ją zaledwie rok później. Składa się z siedmiu wariacji (każda ma swój tytuł: Her Majesty’s Virginal, The Madrigalists, The Dark Lady, The Highlanders, Pastorale, Mr. Weller, Senior, Discusses Widows With His Son, Samuel Weller, Esquire, Sarabande) i fugi. W dziele jest też rozbudowane solo fortepianu, które tutaj wykonuje Boris Goldovsky. Nie jest to porywająca kompozycja. Prawdę mówiąc wydała mi się raczej nudnawa i pozbawiona polotu.
CD 10
Pierwsza Beethovena, utrzymana w szybkich tempach, pozbawiona patosu i ciężaru, interpretowana zdecydowanie bardziej w stylu Toscaniniego lub Scherchena niż Furtwänglera. Wyrazistość artykulacji (zwłaszcza w smyczkach – świetne staccato!), wyeksponowanie rytmiki, przejrzystość brzmienia – to duże zalety tej interpretacji. Wady? Jest może nawet za bardzo rzeczowa i sucha. Mamy tu też muzykę sceniczną Felixa Mendelssohna do Snu nocy letniej – Uwerturę, Scherzo, Nokturn, Intermezzo i Marsz weselny. Oczywiście wszystko jest tu wykonane starannie od strony technicznej, ale jest to jednak muzyka, której przydałoby się trochę więcej lekkości i wdzięku. Rodziński prowadzi ją nieco za ostro.
CD 11
Jako danie główne mamy tu jeden z najbardziej przegadanych poematów symfonicznych Richarda Straussa – Ein Heldenleben. To pochodzące z 1940 roku nagranie to jedna z najwcześniejszych studyjnych realizacji tego dzieła. Za pozostałe odpowiadał sam kompozytor (wersje z 1926 roku z Staatskapelle Berlin, z 1941 roku z Bayerisches Staatsorchester i 1944 z Wiener Philharmoniker), Willem Mengelberg (nagranie z NYPO z 1928 roku i z Concertgebouw z 1941 roku), któremu dzieło to zostało zadedykowane oraz Arturo Toscanini (wersja z NBC Symphony Orchestra z 1941 roku). Wersja Rodzińskiego jest (co nie jest żadną niespodzianką) prowadzona szybko i rześko, jest też przejrzysta, co jest ogromną zaletą przy tak gęstej orkiestracji i fakturze, zwłaszcza w scenie bitwy i w ogniwie poświęconym dziełom bohatera. Jednak smyczki w scenie miłosnej nie są zbyt ekspresyjne, a muzyki tej zdecydowanie lepiej jest słuchać w stereo. Dużą zaletą wykonania jest to, że dzieło się nie dłuży. Uzupełnieniem płyty jest bardzo dobre wykonanie Uwertury do opery Wolny strzelec Carla Marii von Webera.
CD 12
Symfonia fantastyczna Berlioza, o której pisałem już przy okazji przewodnika po nagraniach tego utworu (link TUTAJ). Po kilkuletniej przerwie stwierdzam, że nie pomyliłem się – to świetna wersja, pełna życia i napięcia!
CD 13
Na ostatniej płycie znalazły się trzy koncerty skrzypcowe. Pierwszy z nich to dzieło Arnolda Schönberga z 1936 roku, prawykonane w Filadelfii przez Louisa Krasnera i Leopolda Stokowskiego. W niniejszym nagraniu z 1952 roku solo także wykonuje Krasner, jednak Philharmonic-Symphony Orchestra of New York gra pod dyrekcją Dimitriego Mitropoulosa. Ta rejestracja trafiła do boxu ponieważ ongiś wydano ją razem z następną pomieszczoną na tej płycie – Koncertem Albana Berga nagranym w 1940 roku przez Krasnera, Rodzińskiego i Cleveland Orchestra. To bodajże trzecia rejestracja tego dzieła (poprzednie, także z Krasnerem jako wykonawcą partii solowej, to realizacje z Antonem Webernem i BBC Symphony Orchestra z 1936 roku i nagranie koncertowe z Fritzem Buschem i Royal Stockholm Philharmonic Orchestra z 1938 roku), ale pierwsza, która była dostępna na rynku. Nie są to łatwe w odbiorze dzieła, ale wykonawcy stoją na wysokości zadania.
Trzecie dzieło to nagranie Koncertu e-moll Mendelssohna z Nathanem Milsteinem, które trafia na rynek po raz pierwszy. Nie opublikowano go wcześniej, gdyż 2 fragmenty były zbyt długie jak na możliwość umieszczenia ich na płycie LP, więc wydano nagranie Milsteina z Bruno Walterem, które spełniało warunki techniczne, a nagranie z Rodzińskim trafiło do archiwum. Interpretacja Milsteina jest świetna – skrzypek gra ekspresyjnie, ale nie popada w sentymentalizm i świetnie balansuje pomiędzy dramatyzmem a liryzmem. Rodziński prowadzi orkiestrę molto apassionato, czyli dokładnie tak jak sobie tego życzył kompozytor.
Podsumowując – wydawnictwo warte grzechu! Choć trzeba zaznaczyć, że przeznaczone raczej dla koneserów, którym niestraszny trochę suchy i pozbawiony pogłosu dźwięk. Ale szczerze mówiąc i tak jest on o wiele lepszy niż się spodziewałem. Wydawnictwo pokazuje, jak wysoki poziom w pracy z orkiestrą mógł osiągnąć Rodziński. Nie był to niestety poziom idealny – artysta toczył boje z zarządem orkiestry, domagając się zwiększenia kwintetu, co mu się niestety nie udało. Plus jest taki, że orkiestra brzmi bardzo klarownie i przejrzyście, a plany narracyjne są znakomicie ustawione. Na minus zaliczam to, że brzmienie (zwłaszcza w tutti) nie jest jednak tak barwne i ekspresyjne jak mogłoby być. Tempa są szybkie albo bardzo szybkie, brak jest u Rodzińskiego jakichś interpretacyjnych idiosynkrazji, zmian w orkiestracji czy nagłych znam w tempie, które odnajdziemy w wykonaniach Stokowskiego, Mengelberga, Gołowanowa czy Furtwänglera. To rzeczowy, obiektywny, rześki, pełen energii, klasyczny styl interpretacji, który reprezentowany był też przez Toscaniniego, Szella czy Muncha.
Artur Rodziński
The Cleveland Orchestra
The Complete Columbia Album Collection
Sony
Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl