Kiedyś najlepsze orkiestry na świecie „należały” do swoich dyrygentów w dużo większym stopniu niż obecnie. Zaproszenia kierowane do szefów obcych zespołów budziły wśród publiczności prawdziwą sensację. Tak było kiedy w roku 1930 Arturo Toscanini i Leopold Stokowski zamienili się orkiestrami: Stokowski występował wtedy po raz pierwszy z Nowojorczykami, a Toscanini z Filadelfijczykami. Włoski Maestro powrócił do Pensylwanii 11 lat później, już na zaproszenie Eugene’a Ormandy’ego, ówczesnego szefa orkiestry. Oprócz koncertów Toscanini zawitał również do studia nagraniowego, a rezultat tych sesji znalazł się na trzech krążkach wchodzących w skład albumu Arturo Toscanini. The Complete Philadelphia Recordings, 1941 – 1942. Box trafił na rynek już dłuższy czas temu, ale nagrania są na tyle ciekawe, że warto przypomnieć o tym wydawnictwie, tym bardziej że repertuar jest nadzwyczaj atrakcyjny.
Filadelfijczycy szczycili się wyjątkowo bogatym, zmysłowym dźwiękiem, dopieszczanym jeszcze przez Stokowskiego przez prawie 25 lat. Słuchając nagrań Toscaniniego często z kolei odnoszę wrażenie, że bardziej interesowała go precyzja rytmiczna niż kolorystyka. Z tego powodu jego nagrania z NBC Symphony Orchestra często brzmią sztywno i sucho. Byłem więc ciekaw tego połączenia, mariażu ognia i wody.
Pierwsza płyta zawiera IX Symfonię Franza Schuberta i poemat symfoniczny Śmierć i wyzwolenie Richarda Straussa. Toscanini był bardzo krytykowany za swoje wykonania tej symfonii Schuberta. Krytycy lubili narzekać na rzekome ignorowanie przez dyrygenta lirycznego aspektu tego dzieła. Muszę się z tym zgodzić, niekoniecznie jednak jest to wada tej interpretacji. Mało tu zadumy, mało tu odprężenia. Od pierwszych taktów znajdujemy się w centrum akcji, która rozwija się błyskawicznie i z ogromną witalnością. Fascynuje też respekt, z jakim dyrygent podszedł do potencjału orkiestry. Filadelfijczycy brzmią znakomicie – dźwięk smyczków jest miękki, jedwabisty i ekspresyjny. Podobała mi się taka interpretacja – absolutnie pozbawiona czułostkowości, energiczna, pełna pasji i napięcia. Nietypowa, ale nietypowa w ciekawy sposób, tym bardziej że Toscanini dba o to, aby narracja była jednocześnie ostra i płynna. Również interpretacja poematu Straussa bardzo mnie zaskoczyła. Niezwykła jest tu rozpiętość dynamiki i temp. Wstęp jest powolny i maksymalnie wyciszony, kulminacje ekstatyczne, emocjonalne, zapierające dech w piersiach.
O filadelfijskim nagraniu Morza Debussy’ego pisałem już TUTAJ, dlatego pozwólcie, że przejdę od razu do interpretacji Iberii. Bardzo mi się podobało to, co Toscanini zrobił z tym utworem. Żadnego rozmarzenia, żadnego rozpływania się w nastrojach, żadnego rozleniwienia. Interpretacja włoskiego dyrygenta jest zaskakująco konkretna. Tam gdzie inni widzą barwne plamy, on doszukuje się wyrazistych linii. Niestety jakość dźwięku nagrań utworów Debussy’ego odbiega od pozostałych rejestracji zawartych w zestawie. Więcej tu szumu i zakłóceń, osoba odpowiedzialna za remastering nie zadbała też, aby poszczególne części łączyły się płynnie. Przejście attacca od Woni nocy do Świątecznego poranka w Iberii wypada przez to wyjątkowo niekorzystnie.
Feste Romane Ottorino Respighiego to utwór, który Toscanini prawykonał w 1929 roku w Nowym Jorku. Jego nagranie z Filadelfijczykami jest ostre, szybkie i bardzo brutalne. Orkiestra gra z wirtuozowskim zacięciem, aczkolwiek tempa wydały mi się w kilku miejscach stanowczo za szybkie. To krzykliwa, pstrokata muzyka, która wydaje się wyjątkowo dobrze pasować do temperamentu dyrygenta.
Wartkie tempa pasują za to bardzo do Scherza Królowej Mab z Romea i Julii Hectora Berlioza. To jedna z najlepszych interpretacji tej części, jakie słyszałem. Iskrzące się, żywe srebro. Szkoda, że po Toscaninim zostało tak niewiele nagrań muzyki Berlioza. To wyjątkowo ciekawe i udane połączenie.
Trzeci i ostatni krążek otwiera siedem wyjątków z muzyki scenicznej do Snu nocy letniej Felixa Mendelssohna – rzadkość w repertuarze Toscaniniego. Uwertura nie wypada zbyt korzystnie. Zawrotne tempo obrane przez dyrygenta nie pozwala się delektować urokami koronkowej orkiestracji tego dzieła. Intensywnie i namiętnie brzmi Intermezzo, Scherzo jest dynamiczne i żwawe, Marsz weselny zaskakująco poważny.
Pozytywnie zaskoczyła mnie interpretacja Szóstej Czajkowskiego. A zaskoczyła mnie najbardziej tym, że Toscaniniemu zdecydowanie lepiej wyszły introwertyczne części skrajne niż środkowy taniec i marsz. Co prawda nie jest to wykonanie podkreślające melancholijny nastrój dzieła, gdyż dzieje się tu dużo, a akcja rozwija się intensywnie, ale podejście Toscaniniego sprawdza się znakomicie. Włoski Maestro przefiltrował dzieło Czajkowskiego przez swoją własną emocjonalność, a w rezultacie powstała kreacja emocjonalna, pełna siły, rozmachu i specyficznej włoskiej emocjonalności. Tego rozmachu i emocjonalności jest jednak za dużo w drugiej i trzeciej części. W rezultacie odniosłem wrażenie, że dyrygent pędzi tam na złamanie karku bez oglądania się na budowanie dramaturgii.
Można się z interpretacjami Toscaniniego nie zgadzać. Można uważać je za przeforsowane i przerysowane, a samego dyrygenta mieć za wrzaskliwego tyrana. Niewątpliwie zdarzało mu się nim bywać (o czym świadczą nagrania z prób i relacje muzyków), ale był przede wszystkim znakomitym kapelmistrzem, zdolnym wypracować niezwykle wysoki poziom gry i zarazić wykonawców swoim entuzjazmem. Nie wszystkie interpretacje zawarte na tych krążkach wzbudziły mój entuzjazm, ale nie nudziłem się ani chwili.
Arturo Toscanini. The Complete Philadelphia Recordings, 1941 – 1942
Franz Schubert
IX Symfonia C-dur Wielka D 944
Richard Strauss
Poemat symfoniczny Śmierć i wyzwolenie (Tod und Verklärung) op. 24
Claude Debussy
Morze, Iberia
Ottorino Respighi
Feste Romane
Hector Berlioz
Scherzo Królowej Mab z symfonii Romeo i Julia op. 17
Felix Mendelssohn-Bartholdy
Sen nocy letniej op. 21 & 61* – fragmenty
Piotr Czajkowski
VI Symfonia h-moll Patetyczna op. 74
Arturo Toscanini – dyrygent
Philadelphia Orchestra
Edwina Eustis, Florence Kirk – soprany*
Women’s Glee Club of the University of Pennsylvania*
RCA Victor