Pisałem już o wielu polskich koncertach skrzypcowych. W charakterze autorów dzieł tego gatunku pojawili się na na łamach Klasycznej płytoteki Mieczysław Karłowicz, Emil Młynarski, Raul Koczalski, Krzysztof Penderecki, Ludomir Różycki i, last but not least, Henryk Wieniawski. Teraz do tego zacnego grona dołącza kolejny twórca, Zygmunt Stojowski. Wszystko za sprawą albumu sygnowanego nazwiskami znakomitych polskich artystów – skrzypka Bartłomieja Nizioła i Łukasza Borowicza, który ukazał się w ramach serii The Romantic Violin Concertos, wydawanej kilka lat temu przez firmę Hyperion.
Stojowski był u nas przez długi czas praktycznie całkowicie zapomniany. Przyszedł na świat w 1870 roku w Strzelcach, wsi położonej ok. 60 kilometrów od Kielc. Rodzina jakiś czas później wyjechała do Krakowa i przyszły kompozytor mieszkał tam do 17. roku życia, kiedy to wyruszył do Paryża, gdzie kształcił się w paryskim konserwatorium m.in. u Léo Deliebesa. Dużo podróżował, nawiązując kontakty z najważniejszych twórcami tamtych lat, takimi jak Brahms, którego poznał w Wiedniu, czy spotkany w stolicy Francji Czajkowski, z którym zetknął się Stojowski jeszcze później w Londynie. Kontynuował też studia pianistyczne u Paderewskiego, a jego utwory wykonywano nie tylko w Warszawie (jego Symfonię d-moll wykonano podczas koncertu inaugurującego działalność Filharmonii Warszawskiej w roku 1901), ale też w Paryżu czy innych europejskich miastach. W 1905 roku Stojowski wyjechał do USA, gdzie pozostał aż do śmierci w 1946 roku. Był kierownikiem katedry fortepianu w Institute of Musical Art w Nowym Jorku, a potem uczył w Von Ende School od Music (teraz uczelnia ta nazywa się University of the State of New York), założył też własną szkołę. Podobnie nagminnie mylono go w Stanach ze Stokowskim, co doprowadzało go do szewskiej pasji.
Koncert skrzypcowy g-moll op. 22 Stojowskiego jest jego w miarę wczesną kompozycją, napisaną 1899 roku i prawykonaną w roku następnym w Paryżu. Zorganizowany jest po Bożemu, składa się bowiem z trzech części. Najpierw mamy najbardziej rozbudowane Allegro deciso, potem Andante non troppo w D-dur (z ładnie zaakcentowaną partią harfy), a następnie lekkie Allegro giocoso. Partia solowa jest rozbudowana, wirtuozowska i pełna blasku, ale nie zmienia to faktu, że Koncert jakoś bardzo w pamięć nie zapada. Podobnie sprawa przedstawia się z Romanze op. 20, krótkim utworem w tonacji Es-dur, napisanym w tym samym czasie i zadedykowanym Jacquesowi Thibaudowi. Słucha się tego dzieła miło, napisane jest dobrze, ale skłamałbym mówiąc że jest to muzyka wybitna. To kompozycja będącą świadectwem czasu, w którym powstała. Pokazuje, że Stojowski formę miał opanowaną dobrze, wiedział co chce przekazać, a to, czy miał do przekazania jakieś istotne treści, to już zupełnie inna kwestia.
Fantaisie brillante sur des motifs de Faust Wieniawskiego to kompozycja o wiele bardziej znana niż te dwa utwory Stojowskiego. Stawia też przed wykonawcą partii solowej o wiele większe wymagania techniczne. Partia skrzypiec jest bogato ornamentowana, barwna, pełna blasku, efektowna, a momentami nawet lekko efekciarska.
Bartłomiej Nizioł świetnie radzi sobie z wymaganiami stawianymi mu przez kompozytorów. Dobrze brzmią jego wykonania lirycznych dzieł Stojowskiego, jak i dużo bardziej wirtuozowskiej fantazji Wieniawskiego. BBC Scottish Symphony Orchestra brzmi pod batutą Borowicza wybornie – gra ostro, precyzyjnie i wyraziście, co daje bardzo dobre rezultaty, sprawia bowiem, że muzyka brzmi spójnie. A jeśli o Stojowskiego chodzi to naszła mnie na koniec słuchania refleksja, że o ile wyjazd do Stanów przysłużył się z pewnością rozwojowi jego kariery i życie mu ułatwił, to nie ułatwił nam pamiętania o nim. Był po prostu za daleko, tak samo zresztą jak Artur Rodziński.
Zygmunt Stojowski
Koncert skrzypcowy g-moll op. 22
Romanze op. 20
Henryk Wieniawski
Fantaisie brillante sur des motifs de Faust
Bartłomiej Nizioł – skrzypce
BBC Scottish Symphony Orchestra
Łukasz Borowicz – dyrygent
Hyperion
Zrealizowano w ramach stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego