Do grona zapomnianych do niedawna prawie całkowicie kompozytorów, którzy debiutowali na początku XX wieku i o których twórczości przypominamy sobie dopiero teraz, dołącza kolejny artysta, o których mam przyjemność pisać. Franz Schreker, bo o nim tu mowa, był austriackim twórcą żyjącym w latach 1878-1934. Jego muzyką już od dłuższego czasu interesuje się Christoph Eschenbach, a w rezultacie powstał wydany w tym roku dwupłytowy album zatytułowany Der ferne Klang. Schreker był cenionym pedagogiem, wykładał w konserwatorium w Wiedniu, a później został dyrektorem berlińskiej Hochschule für Musik. Wśród jego uczniów odnaleźć można Aloisa Hábę, Jaschę Horensteina czy, last but not least, Artura Rodzińskiego. Karierę twórcy złamali naziści, którym nie w smak było, że muzyka twórcy pochodzenia semickiego cieszy się tak wielkim powodzeniem, że popularnością ustępuje jedynie dziełom Richarda Straussa.
Pierwszym dziełem na pierwszej płycie jest Nachtstück, rozpoczynający trzeci akt opery Der ferne Klang, rozbudowany (trwa 17 minut), barwny, mroczny i nieco dekadencki nokturn, pokazujący, że jego autor znakomicie czuł orkiestrę. Eteryczne pasaże harf, czelesty i solowo traktowanych instrumentów smyczkowych kontrastują z odcinkami podbarwionymi ponurym brzmieniem niskiego tam-tamu, czy cichym pomrukiem zawieszonych talerzy. Wszystko to składa się na obraz dźwiękowy zniewalająco zmysłowy, momentami nawet ekstatyczny. Jest w tym coś ze Straussowskiego rozpasania instrumentacyjnego, coś z parnej atmosfery jego Salome, jest coś z typowej dla Szymanowskiego egzaltacji, jest wreszcie niepospolita barwność, którą znajdziemy także w dziełach twórców należących do tej generacji, takich jak Ravel, Respighi czy Holst. Nachtstück znakomicie spełnia rolę zachęty do wysłuchania płyty do końca, wywiera wielkie wrażenie, pokazuje słuchającemu z jakiego kalibru kompozytorem mamy do czynienia, rozbudza apetyt. Jestem nim oczarowany i raz za razem wracam do słuchania tego dzieła.
Valse lente to lapidarny utwór napisany, podobnie jak Der ferne Klang, w pierwszej dekadzie XX wieku. Także on brzmi barwnie, a melodie prowadzone przez drewno dobarwiane są z wyczuciem cichymi dźwiękami perkusji.
Następnym utworem jest czteroczęściowa Kammersymphonie z 1916 roku, dzieło przeznaczone na 24 muzyków (solowe dęte i blaszane, perkusja – kotły, dzwonki, trójkąt, tam-tam, talerze, ksylofon, harfa, fortepian, czelesta, harmonium i smyczki). Muzyka kameralna Schrekera jest zaskakująca. To kameralistyka symfonizująca, o gęstym, wybujałym i intrygująco barwnym brzmieniu. Słuchając Kammersymphonie odnosi się wręcz wrażenie, jakby twórca kochał pełne orkiestrowe brzmienie tak bardzo, że nawet pisząc na mały skład musiał dać odczuć, jakby to grała wielka orkiestra. Owo rozpasanie daje rezultaty prawdziwie frapujące. Tym bardziej że brzmienie jest w sumie bardzo transparentne, a praktycznie każdy z instrumentów jest doskonale słyszalny i ma coś do dodania do narracji.
Pierwszą płytę wieńczą dwie ukończone w 1927 roku pieśni z tekstami zaczerpniętymi ze zbioru Źdźbła trawy Walta Whitmana – Vom ewigen Leben. Przeznaczone zostały na sopran i orkiestrę, a partię solową wykonuje w nich znakomita izraelska śpiewaczka Chen Reiss, znana już choćby z nagrania Czwartej Mahlera z Bychkovem. Obie pieśni są przepiękne i bardzo poruszające, instrumentacja ponownie jest przebogata, jednak brzmienie orkiestry nigdy nie przytłacza solistki. Pierwsza pieśń nosi tytuł Wurzeln und Halme sind dies nur (w oryginale Roots and leaves themselves alone are these, po polsku Tylko same korzenie i liście są tutaj, tłumaczenie dostępne jest TUTAJ), zaś druga Ein Kind sagte: „Was ist das Gras?” (A child said: „What is the grass?”, po polsku Dziecko zapytało: „Co to jest trawa?”, tłumaczenie TUTAJ). Przesłanie tej drugiej jest uderzająco podobne do tego z opery Janáčka Przygody Lisiczki Chytruski.
Drugą płytę otwiera Fünf Gesänge na niski głos i orkiestrę z tekstami ze zbioru Arabskie noce w opracowaniu Edith Ronsperger. Największe wrażenie wywiera upiorna pieśń trzecia – Die Dunkelheit sinkt schwer wie Blei, w której tercje w niskim rejestrze w partii harfy przywodzą na myśl Pożegnanie z Pieśni o ziemi Mahlera, oraz marzycielska, migotliwa Sie sind so schön, die milden, sonnenreichen. Ale cały cykl jest znakomity – pieśni są nastrojowe, doskonale zorkiestrowane, utrzymane w bardzo specyficznym, onirycznym i fantasmagorycznym nastroju, doskonale podkreślanym przez wysmakowaną orkiestrację. Pięknie wykonuje je Matthias Goerne. Kleine Suite to najpóźniejsze z dzieł umieszczonych na tym albumie, powstało ono bowiem w 1928 roku. To już Schreker otarty mocno o XX wiek, czuć w tej muzyce trochę Strawińskiego, a trochę Hindemitha. Jest trochę kanciasta, ale przez cały czas nadal po Schrekerowsku barwna i atrakcyjna. W obsadzie znajdziemy dużo perkusji, a także saksofon. Dzieło zadedykowane zostało rozgłośni radiowej z Wrocławia. Składa się z sześciu krótkich części, które noszą następujące tytuły: Preludium, Marsz, Kanon, Fughetta, Intermezzo i Kaprys. Mamy tu też, last but not least, Suitę romantyczną op. 14 z 1903 roku, a więc najwcześniejsze dzieło z tych na albumie. Jest też chyba najmniej oryginalne i indywidualne ze wszystkich, choć nadal jest to muzyka przystępna, barwna i zróżnicowana pod względem nastrojów. Mamy tu cztery ogniwa – Idylla, Scherzo, Intermezzo i Taniec.
Niestety, wydanie jest mocno budżetowe, czytaj – papierowe, a co za tym idzie – niezbyt solidne. Zapewne przy częstym użytkowaniu szybko i źle się zestarzeje. Książeczka jest w porządku, mamy teksty pieśni po niemiecku i angielsku. Jakość dźwięku jest znakomita – jest on mięsisty, jędrny i przestrzenny. Co do samej muzyki – to jest ona świetna, wywiera duże wrażenie, zapada w pamięć i mocno zaciekawia. Konzerthausorchester gra ją z pełnym przekonaniem, a emocjonalny styl wykonawczy Eschenbacha bardzo do niej pasuje. Bogato orkiestrowana, pełna wyrazu, oryginalna – może się podobać! Gorąco polecam!
Franz Schreker
Nachtstück z opery Der ferne Klang
Valse lente
Kammersymphonie
Vom ewigen Leben na sopran i orkiestrę
Fünf Gesänge na niski głos i orkiestrę
Kleine Suite
Romantische Suite op. 14
Chen Reiss – sopran
Matthias Goerne – baryton
Christoph Eschenbach – dyrygent