Inspiracja może nadejść z każdej strony. Przekonał się o tym na własnej skórze Einojuhani Rutavaara, kiedy podczas przeglądania gazety wiosną 1987 roku przeczytał o dwóch staruszkach, które zamarzły w swoim domostwie, noszącym, jak na ironię, nazwę „Dom słońca”. Obie kobiety były siostrami, a przybyły na południe Finlandii razem z rodzicami, starszą siostrą, bratem i kompletem służby w 1917 roku, kiedy uciekały przed rewolucją październikową. Rodzina co prawda mieszkała w Rosji, ale ojciec był Anglikiem a matka Niemką, w domu porozumiewano się zaś ze sobą po angielsku i francusku. Nie mogąc znaleźć dla siebie żadnej pracy i, w co trochę trudno uwierzyć, nie chcąc nauczyć się ani fińskiego ani szwedzkiego, rodzina znalazła się w trudnym położeniu. Kryzys okazał się ponad siły głowy rodziny i kilka lat później John Thiess odebrał sobie życie, strzelając sobie w głowę z rewolweru. Victor, jego syn, powiesił się na jabłoni w ogrodzie kilka lat później, a niedługo później w jego ślady podążyła siostra. Matka zmarła, a służba opuściła dom kiedy rodzina stała się niewypłacalna. Tym samym obie siostry – Eleanor i Irene (nazywane przez sąsiadów Noora i Riina) zostały kompletnie same w opuszczonym domu. Coraz bardziej izolowały się od świata, nie dopuszczając do świadomości, że cokolwiek w zewnętrznym świecie ulega zmianie. Trwały w odosobnieniu od zewnętrznego świata aż do śmierci w 1987 roku. Nie miały pojęcia o zajmowaniu się domem, więc resztki żywności i śmieci po prostu wyrzucały do najbliższego wolnego pokoju ku uciesze szczurów, a kiedy mniej więcej raz na dekadę odwiedzał je ktoś z dalszej rodziny – wynajmowały chłopca, który udawał, że jest ich służącym. Wszystko po to, aby nadal, wbrew wszystkiemu sprawiać wrażenie, że żyją życiem typowym dla klasy wyższej, do którego przywykły od dzieciństwa.
Akcja dwuaktówki Rautavaary rozgrywa się w 1917 i w 1987 roku. Całość nosi podtytuł Tragedia Buffa, a więc trochę tu powagi, trochę farsy. Kompozytora zafascynowało odcięcie się sióstr od świata, nieustanne przebywanie w przeszłości, przedziwne pomieszanie jawy i snu. Pisałem już w tekście poświęconym VII Symfonii o tym, jak ogromną rolę pełniły dla kompozytora sny (link TUTAJ). Jego dzieciństwo, naznaczone wczesną śmiercią obojga rodziców, było dla niego nie do zniesienia, dlatego komponując muzykę uciekał w świat fantazji, gdzie czuł się bezpiecznie. Stąd wzięła się jego sympatia dla obu pań i inspiracja do pracy nad tym dziwnym utworem. Co prawda nie uważam, jak Rautavaara, aby tematyka dzieła była „czarująca”, aczkolwiek udało mu się dość umiejętnie wpleść w akcję elementy humorystyczne.
Dzieło nie jest długie (trwa w sumie 64 minuty) i nie dzieje się w nim zbyt wiele. Akcja rozpoczyna się w roku 1987. Siostry wyganiają z pokoju szczura. Niedługo potem obie pani widzą w ogrodzie dziwne światło – stajemy się obserwatorami wprowadzenia się do domu całej rodziny 70 lat wcześniej. Zachwyt nad domostwem prędko ustępuje miejsca wiadomościom o śmierci kolejnych domowników, ogłaszanym przez służącego, Gregora. Kiedy Irene i Eleanor wracają do rzeczywistości, nadchodzi listonosz, Hermesson. Siostry myślą, że list, który przynosi, to zapowiedź wizyty postaci, którą zapamiętały z przeszłości. Kiedy listonosz odchodzi, kobiety widzą w ogrodzie dziwne światło, lecz prędko okazuje się, że to tylko neon pobliskiej stacji benzynowej. Szykują się na wizytę gości i wynajmują dwóch chłopców, którzy mają udawać służących. Jednak najpierw zjawia się pani z opieki społecznej, a tuż po niej nadchodzi miejscowy prawnik, który proponuje siostrom przeprowadzkę do wygodnego mieszkania. Kiedy odmawiają, proponuje przekształcenie domu w „muzeum emigracji”. Oburzone kobiety wyganiają go, a w tym samym czasie chłopcy kradną kosztowności i dla żartu wyłączają prąd. Eleanor i Irene myślą, że to przez to, że nie zapłaciły ostatniego rachunku, a kiedy siadają zmęczone na swoich krzesłach, ich oczom ukazuje się dziwne światło. Pojawia się Gregor, który anonsuje pojawienie się postaci z przeszłości. Wszyscy zaczynają tańczyć poloneza, a następnie wszystko pokrywają ciemności.
Opera fińskiego kompozytora jest nierówna. Jest tu wiele pięknych fragmentów – jak choćby owo wyraźnie zaznaczone przenikanie się światów, jaskrawo orkiestrowane elementy humorystyczne z parsknięciami waltorni czy momenty grozy, kiedy okazuje się, że poszczególni członkowie rodziny odeszli w dramatycznych okolicznościach. W tych momentach dzieło rzeczywiście interesuje i wciąga. Wydaje mi się, że głównym mankamentem Domu słońca jest natomiast to, że jest tam wiele fragmentów, w których akcja jest zbyt przeciągnięta i zbyt statyczna. Również akompaniament w tych scenach trudno uznać za frapujący – zazwyczaj są to błądzące melodie smyczków, towarzyszące śpiewającym unisono siostrom kontemplującym własną sytuację. Szkopuł w tym, że są to fragmenty muzycznie puste, odbierane jako zapchajdziury. Również kończący dzieło polonez jest niewyraźny, przez co w całym utworze brak wyrazistego momentu kulminacyjnego. Partie wokalne oparte są momentami na deklamacji, co wzmaga jeszcze owo poczucie monotonii.
Nagranie pod batutą Mikko Francka to jedyna dostępna rejestracja tej opery. Dźwięk jest bardzo dobry, również grze orkiestry nie da się niczego zarzucić. Poziom wokalny także jest wysoki, aczkolwiek trudno byłoby mi odróżnić od siebie głosy Eleanor i Irene od Noory i Riiny. Zdecydowanie przydałby się tutaj większy kontrast. Pomimo wspominanych mankamentów warto poznać tę dziwną operę. Nie jest to dzieło powszechnie znane i popularne, ale wiele w nim piękna i specyficznego, onirycznego nastroju tak charakterystycznego dla dzieł fińskiego kompozytora.
Einojuhani Rautavaara
Dom słońca
Tragedia Buffa w dwóch aktach
Raija Regnell – mezzosopran
Ulla Raiskio – alt
Tuomas Katajala -tenor
Petri Backstrom – tenor
Tommi Hakala – baryton
Jukka Romu – bas
Markus Nieminen – baryton
Mia Huhta – sopran
Helena Juntunen – sopran
Anne-Kristiina Kaappola – sopran
Mikko Franck – dyrygent
Oulu Symphony Orchestra
Ondine