Fabio Biondi & Europa Galante w Musikverein

Środowy wieczór należał w Musikverein do muzyki dawnej, grał bowiem zespół Europa Galante (Andrea Rognoni – skrzypce, Alessandro Andriani – wiolonczela, Paola Poncet – cembalo i Giamgiacomo Pinardi – teorba) pod kierunkiem swojego szefa, Fabia Biondiego. Program zatytułowany Apoteosi e follia składał się z dzieł pięciu kompozytorów barokowych, zarówno bardzo znanych jak i mniej popularnych. Termin „la follia” oznacza w muzyce tej epoki jednoczęściowy utwór wariacyjny, w którym każda następna cząstka jest coraz bardziej złożona i fantazyjna (dosłownie wszak „la follia” oznacza „szaleństwo”).

Zaczęło się od Sonaty d-moll na dwoje skrzypiec i basso continuo La Follia RV 63 Antonia Vivaldiego. Było to bardzo dobre wykonanie – słychać było, że muzycy słuchali się, wchodzili ze sobą w interakcje, a Biondi i Rognoni mieli świetną artykulację, grali ostro, wyraziście, trochę retorycznie, bez zapuszczania się w rejony romantycznej kantyleny (co było trafnym wyborem). Drugim dziełem w programie była Sonata triowa Le Parnasse, ou L’Apothéose de Corelli Françoisa Couperina, czyli muzyczny hołd w siedmiu częściach złożony starszemu twórcy przez młodszego. Francuz opisuje tu dźwiękami przygody Corellego na Parnasie i przy źródle rzeki Hippokrene. Była to muzyka pełna gracji, oparta bardziej na śpiewnych melodiach niż na rytmice, jak u Vivaldiego.

Potem zabrzmiała dziesięcioczęściowa Sonata D-dur na skrzypce i basso continuo op. 5 nr 12 Psiche. Divertissement Michele Mascittiego, najmniej znanego z kompozytorów, których dzieła znalazły się w programie. Był to przejrzysty utwór, o wyraziście skontrastowanych ogniwach, przez co słuchało się go przyjemnie, aczkolwiek nie pozostawił jakiegoś głębszego wrażenia. W końcu gwóźdź programu, czyli Sonata d-moll na skrzypce i basso La Follia Arcangela Corellego. Biondi wykonał ten utwór świetnie – drapieżne, z pazurem i wirtuozerią. Technicznie nie było to wykonanie perfekcyjne, zdarzały mu się tam drobne wpadki intonacyjne, ale generalnie słuchało się tego wykonania z wielkim zainteresowaniem, a nawet przejęciem. Na zakończenie – Sonata c-moll na dwoje skrzypiec i basso Rozmowa sangwinika z melancholikiem Carla Philippa Emanuela Bacha. Było to zakończenie efektowne i pełne humoru, kompozytor bowiem zamieścił w partyturze bardzo szczegółowy opis dyskusji dwóch tytułowych protagonistów. Partię melancholika wykonał Rognoni, a Biondi sangwinika – obaj artyści bardzo wyraźnie skontrastowali swoje partie pod względem kolorystycznym, słuchało się więc tego utworu z zajęciem i zaciekawieniem.

Na bis zabrzmiały dwa dzieła – pierwszym było dzieło Marca Uccelliniego, drugim zaś Tambourin Jeana-Marca Leclaire’a. Udany wieczór! Choć przestawienie się z wolumenu brzmienia wielkiej orkiestry na zespół historycznie poinformowany stanowiło dla mnie pewne wyzwanie i wyjście ze strefy komfortu. Ale było warto!

 

foto. www.europagalante.com

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.