Na najnowszej płycie sygnowanej nazwiskiem Grzegorza Nowaka, wydanej przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, znajdziemy dzieła dwóch twórców – Feliksa Nowowiejskiego i Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego. Pierwszy z tych kompozytorów reprezentowany jest przez dwie uwertury, znane już czytelnikom Klasycznej płytoteki (recenzowałem inne ich wykonania pod batutą Przemysława Neumanna TUTAJ). Jest to Król wichrów oraz Legenda Bałtyku. Na płycie znalazła się także II Symfonia drugiego z kompozytorów (pisałem też swego czasu o jednym z kwintetów Dobrzyńskiego, link jest TUTAJ). Dzieła te nagrano w sierpniu 2016 roku podczas festiwalu „Chopin i jego Europa”.
Tempo w obu uwerturach Nowowiejskiego jest tutaj szybsze niż w nagraniach Neumanna (Król wichrów – Nowak – 12:01, Nuemann – 13:06, Legenda Bałtyku – Nowak – 10:26, Neumann – 12:37). Wychodzi to tym utworom zdecydowanie na plus – są tu wykonywane w znacznie bardziej zaangażowany sposób, są żywsze, bardziej dramatyczne, barwne i drapieżne. Są też znacznie lepiej zagrane i nagrane, przez co stają się ciekawsze w odbiorze, nabierają blasku i dają znacznie lepsze wyobrażenie o skali talentu ich twórcy. W Królu wichrów mamy cztery główne myśli muzyczne – wstęp reprezentujący tytułowego bohatera, wykorzystujący równoległe kwinty i oktawy, temat pierwszy grany przez blachę, temat Królowej Nocy grany przez flet, harfę i smyczki, a wreszcie myśl muzyczna reprezentująca góralkę Leluję, grana przez skrzypce solo. Także w uwerturze do Legendy Bałtyku orkiestracja jest barwna i zajmująca. Inwokacja waltorni przejęta zostaje przez smyczki, które rozwijają ją w soczysty, patetyczny, niemal hollywoodzki temat. Są tu także solowe odcinki przeznaczone na skrzypce, harfę, jak i fagot czy wiolonczelę. Migotliwe, długo trzymane flażolety smyczków z akompaniamentem harf i czelesty w udany sposób oddają migotliwość wodnej toni. Kompozycja te pochodzą z lat 20. i choć wyraźnie słychać że Nowowiejskie nie uwolnił się w nich jeszcze od romantycznego patosu, to obu uwertur słucha się z wielką przyjemnością, choć w moim odczucie Król wichrów jest lepszy – bardziej sugestywny i ciekawszy.
II Symfonia c-moll, czyli Symfonia charakterystyczna w duchu muzyki polskiej Ignacego Dobrzyńskiego to dzieło o wiele wcześniejsze, ukończone w 1831 roku. Jego twórca, szkolny kolega Chopina i podobnie jak on uczeń Elsnera, odnosił poważne międzynarodowe sukcesy kompozytorskie. Ich ukoronowaniem było przyznanie mu drugiej nagrody w konkursie kompozytorskim zorganizowanym przez wiedeńskie Towarzystwo Przyjaciół Muzyki w 1835 roku. Dziełem, które wyróżniono, była właśnie II Symfonia, a spodobała się ona także Feliksowi Mendelssohnowi, który wykonał je w lipskim Gewandhausie w 1839 roku. Ambicją kompozytora było wprowadzenie do narracji wątkach polskich, co udało mu się zresztą bez żadnej straty dla jakości samej muzyki. Mamy tu więc, kolejno, rytmy poloneza, kujawiaka, mazura złączonego z menuetem (Minuetta alla Masovienna) i krakowiaka (Alla cracovienna, część ta oparta jest na motywach Albośmy to jacy tacy). Jeśli chodzi o wyraz i przesłanie utworu, to Symfonia odnosi się oczywiście do sytuacji politycznej. Przeciągające się zabory, upadek powstania listopadowego i chęć podtrzymania rodaków na duchu miały wpływ na to, jak kompozytor obmyślił dramaturgię tego dzieła. Atmosfera tragizmu najwyraźniej wyczuwalna jest w części drugiej (co ciekawe, dodana ona została do Symfonii dopiero w 1862 roku, zastępując Andante grazioso na 6/8), zatytułowanej Elegia. Andante doloroso ma non troppo lento. Muzyki Dobrzyńskiego dobrze się słucha. Napisana jest sprawnie, jest melodyjna i dramatyczna, znać tu w niej też wprawę autora w posługiwaniu się orkiestrą. Symfonia nie jest jednak wolna od pustej retoryki, co daje się we znaki słuchającemu zwłaszcza w części pierwszej. Nie jest to też dzieło genialne, które wstrząśnie do głębi i wryje się w pamięć na zawsze. Dobrze się jednak stało, że Symfonia została nagrana i wydana, tym bardziej że wykonanie pod batutą Nowaka jest prima sort. Orkiestra gra precyzyjnie, ostro i wyraziście, a szybkie tempa dobrze pomagają uwydatnić dramatyzm muzyki. W kontekście tego stwierdzenia dobrze słucha się zwłaszcza drapieżnego zakończenia ze znakomitą, ostrą artykulacją smyczków.
Bardzo dobra płyta. Dla mnie osobiście znacznie ciekawsza ze względu na pierwszorzędne wykonania uwertur Nowowiejskiego niż ze względu na Symfonię Dobrzyńskiego, ale jej także warto posłuchać. Choćby po to, aby przekonać się jaki utwór stanowi ukoronowanie rodzimej symfoniki lat 30. XIX wieku.
Feliks Nowowiejski
uwertura do baletu Król wichrów op. 37
uwertura do opery Legenda Bałtyku op. 28
Ignacy Feliks Dobrzyński
II Symfonia c-moll op. 15
Sinfonia Varsovia
Grzegorz Nowak – dyrygent
NIFC