Gustav Holst – The Cloud Messenger & The Hymn of Jesus

Wybitny angielski kompozytor Gustav Holst (1874-1934) znany jest niestety wyłącznie jako autor suity Planety. Piszę „niestety” nie dlatego że uważam że to słaby utwór. Jest dokładnie na odwrót. Planety to klasyk – utwór błyskotliwy, emocjonalny, sugestywny, orkiestrowany absolutnie po mistrzowsku, doskonale rozplanowany pod względem dramaturgii, świadczy o wielkiej inwencji i nieprzeciętnej wyobraźni kompozytora. Rzecz w tym że pozostałe utwory Holsta wcale Planetom nie ustępują, a jakoś się ich nie wykonuje, nagrywane też są raczej rzadko. Przyznam, że i ja do tej pory napisałem na łamach Klasycznej Płytoteki tylko o jednym utworze tego kompozytora, o operze Oberża pod dzikiem (link TUTAJ). Pora to zmienić. Okazja nadarzyła się z chwilą, w której dostałem w swoje ręce płytę firmowaną nazwiskiem Richarda Hickoxa, zawierającą dwa dzieła chóralne – The Cloud Messenger (Obłok posłańcem) i The Hymn of Jesus (Hymn Jezusa).

Pierwsze z tych dzieł pomimo poważnych rozmiarów i niezaprzeczalnej wartości pozostaje na marginesie dorobku Anglika. Opowiedziana dźwiękami historia wymaga kilku słów wprowadzenia. Utwór powstał w 1910 roku i jest świadectwem zainteresowania kompozytora kulturą Indii. Holst fascynował się sanskrytem i dziełami literackimi tworzonymi w tym języku. Jednym z nich był poemat liryczny Meghadūta (dosłownie tytuł ten znaczy właśnie Obłok posłańcem), dzieło autorstwa poety Kālidāsy, twórcy tak ważnego dla literatury Indii jak Szekspir znaczący jest dla Anglików. Opowiedziana tam historia przedstawia się następująco: jeden z jakszy, czyli duchów natury podległych bóstwu dobrobytu i bogactwa Kubera Dewie, dopuszcza się zaniedbania swoich obowiązków. Przełożony za karę skazuje więc podwładnego na rok odosobnienia. Jaksza tęskni za swoją żoną, prosi więc przepływający obłok o zaniesienie do niej wyznania miłosnego. Chmura szybuje nad Indiami, aż w końcu dociera do mitycznego miasta Alaka, położonego na świętej (i dotąd niezdobytej!) górze Kajlas w Himalajach, gdzie przebywa małżonka jakszy.
Pisząc swój utwór Holst oparł się na tłumaczeniu R.W. Frazera, które dostosował do swoich potrzeb, a całość znacznie skrócił. Lektura polskiego tłumaczenia poematu, opracowanego przez Joannę Sachse, to zajęcie dość żmudne. Mnogość nazw własnych, rozmaitych przydomków i szczegółów w postaci nazw miejsc sprawia, że przypisów jest prawie tyle samo co tekstu, co wpływa na tempo lektury i czerpaną z niej satysfakcję.
Jakie wrażenie pozostawia dzieło Holsta? Jest nierówne. Momentami przeciąga się, a kompozytor wydaje się nie panować do końca nad dramaturgią. Zawiera też jednak momenty niezwykle piękne i bardzo poruszające. Zmysłowe wokalizy głosów żeńskich, dramatyczne wejście organów, migotliwa orkiestracja z użyciem czelesty i harf w momencie, w którym chór opisuje pokryte śniegiem szczyty Himalajów, burdon w postaci trzymanego przez kilkadziesiąt (!!!) taktów dźwięku C czy w końcu ostinata harfy i drewna zdradzają, że autorem tego dzieła mógł być tylko Holst i nikt inny. Interpretacja zarejestrowana na płycie była pierwszym dostępnym na rynku nagraniem tego dzieła. Zarejestrowano ją osiem dekad po jego powstaniu (!).

The Hymn of Jesus to już kompozycja późniejsza. Kompozytor pracował nad nią w latach 1917-1919 roku, prawykonania natomiast doczekała się w 1920 roku. Ralph Vaughan Williams, któremu Holst to dzieło poświęcił, był z tej dedykacji tak dumny, że napisał po prawykonaniu, że miał ochotę uściskać z osobna każdą osobę obecną na sali, a potem pójść i się upić. Utwór dzieli się na dwie części: PreludiumHymn. W pierwszym ogniwie kompozytor wykorzystał słowa i melodię dwóch hymnów: Pange LinguaVexilla Regis Prodeunt. Całość rozpoczyna się od miękkich dźwięków puzonów (choć kompozytor dopuszczał możliwość wykonania tego odcinka także przez waltornie), zapisanych sensa misura i wykonujących melodię Pange Lingua, którą przejmuje następnie rożek angielski wykonujący swoje solo ponad pustymi kwintami w smyczkach. Ósemkowe ostinato fletów to kolejny bardzo Holstowski fragment. Rozlegają się niskie dźwięki organów, a znane już słuchaczowi rozkołysane ostinato powraca, ale w innej szacie brzmieniowej – wykonuje je fortepian, drewno i smyczki, a dołącza do tych instrumentów także czelesta, przygotowując przepiękne i bardzo delikatne wejście chóru ze słowami hymnu Vexilla Regis Prodeunt, który jest śpiewany w sposób rytmicznie niezależny od ostinata orkiestry. Holst zapisał tutaj: The rhytm of the chant is to be quite independent of that of the orchestra. Przy partii instrumentów widnieje tu natomiast adnotacja: Repeat this bar ad libitum until the chant is finished. Narrację przerywa ostry akord całej orkiestry, po którym tenory i barytony śpiewające in the distance intonują słowa Pange Lingua. W smyczkach w wysokim rejestrze i w czeleście powraca znane już ostinato, po czym zapada cisza. Słowa wykorzystane w drugiej części zaczerpnął Holst z gnostyckiego Apokryfu Jana, który powstał prawdopodobnie w II wieku. Rozpoczyna ją forte chór, do którego po chwili dołącza orkiestra. Świetny jest fragment, w którym chór szepcze Glory to Thee, Holy Spirit!, brzmi bowiem jak utwór dużo późniejszy. Następnie pojawiają się barwnie orkiestrowane (tamburyn!) elementy taneczne, po czym dochodzi do potężnej, ekstatycznej kulminacji. Znane nam już ostinato powraca w różnych odsłonach, a niektóre fragmenty przypominają SaturnaPlanet. Świetny jest marszowy fragment, w którym wokalizującemu chórowi towarzyszy werbel. To muzyka surowa, skupiona, głęboka i wysoce indywidualna. Nie mógłby jej napisać inny kompozytor i to stanowi jej największą wartość.

Pomimo więc pewnych zastrzeżeń co do dramaturgii pierwszego z utworów zawartych na płycie całość gorąco polecam. Wykonania pod batutą Hickoxa są bardzo staranne, a intencje kompozytora zrealizowane zostały pieczołowicie, z troską i wyczuciem. To ważny album, pozwalający przyjrzeć się doskonałemu kompozytorowi od strony mniej znanej i mniej popularnej.

 

Gustav Holst
The Cloud Messenger op. 30
The Hymn of Jesus op. 37

Della Jones – mezzosopran
London Symphony Orchestra & Chorus
Richard Hickox – dyrygent

Chandos

2 thoughts on “Gustav Holst – The Cloud Messenger & The Hymn of Jesus

  1. Bardzo dziękuję Panu za Pańską recenzję. Gustav Holst to jeden z moich ulubionych kompozytorów angielskich i przed wysłuchaniem słynnych „Planet” postanowiłem posłuchać przynajmniej 10 innych utworów orkiestrowych i/lub wokalno orkiestrowych, żeby nie budować swojej opinii na utworze najbardziej znanym. Nie jestem muzykologiem, ale po wysłuchaniu kilkunastu jego dzieł i przeczytaniu paru notek o tym twórcy wydaje mi się, że to naprawdę nietuzinkowy kompozytor nawet na tle innych dobrych kompozytorów brytyjskich, których przecież nie brakowało w jego czasach jak Delius, Bridge, Bantock, Elgar, czy Vaughan Williams).
    Wielu dzieł jeszcze nie znam, lub dawno nie słuchałem, ale – jeśli Pan ich jeszcze nie zna – to szczerze polecam np jego „Symfonię Chóralną”, „Chóralne Hymny z Rygwedy”, suitę „Beni Mora”, czy też Symfonię Cotswold (utwór wczesny).
    Pozdrawiam

    1. Bardzo dziękuję za rozbudowany komentarz 😉 Bardzo się cieszę, że podoba się Panu ta muzyka i że poszukuje Pan nowych, nieznanych utworów. Znam te, o których mi Pan napisał, natomiast bardzo polecam także inne jego dzieła – dwa psalmy, Suitę japońską, Inwokację na wiolonczelę i orkiestrę, Odę do śmierci czy Lyric Movement na altówkę i małą orkiestrę. Na pewno się spodobają!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.