Hamelin gra Dukasa i Decauxa

Budując swój repertuar Marc-André Hamelin lubi poruszać się po mało znanych ścieżkach. Nagrywa i gra na koncertach dzieła mało znane, mało oczywiste, ale jego wybory często są trafne. Prezentuje bowiem dzieła, których nie wypada nie znać, pokazuje znanych nam kompozytorów od strony mało znanej, a wartej poznania. Podczas jego katowickiego recitalu natrafiłem na stoisku z płytami na nagranie Sonaty es-moll Paula Dukasa i Clairs de lune Abela Decauxa. Zaintrygowało mnie to połączenie. O drugim z tych kompozytorów nie słyszałem wcześniej w ogóle. A Dukas? To artysta bardzo zaniedbany, znany niestety tylko z Ucznia czarnoksiężnika. Nie piszę „niestety” dlatego, że za tym dziełem nie przepadam. Po prostu przyćmiewa resztę dorobku kompozytora, a jest to dorobek niebanalny. Kto nie wierzy, niech posłucha Symfonii C-dur albo fenomenalnej muzyki do baletu La Péri. Samokrytycyzm kompozytora sprawił, że Dukas postanowił zniszczyć znaczną część swoich kompozycji. Straciliśmy w ten sposób cztery opery, jedną symfonię, jeden poemat symfoniczny, sonatę skrzypcową i dwa balety. To co ocalało zachowało się dzięki interwencji przyjaciół artysty, którzy, przerażeni jego poczynaniami, bez zbędnych ceremonii przywłaszczali sobie rękopisy jego utworów, chroniąc je w ten sposób przed zniszczeniem. Chwała im za to!

Francuscy kompozytorzy raczej nie pisywali sonat fortepianowych, stąd też decyzja Dukasa o napisaniu takiego dzieła mogła się wydawać na przełomie wieków raczej egzotyczna. Gatunek zanadto kojarzył się z Beethovenem, a co za tym idzie z tradycją niemiecką. Tymczasem we francuskim społeczeństwie (i także w środowisku muzycznym) wciąż żywa była pamięć o wojnie francusko-pruskiej na początku lat 70. XIX wieku, powodująca utrwalenie się niechęci do niemieckiej kultury. W takim oto otoczeniu wyrósł kwiatek znany nam jako Sonata es-moll Paula Dukasa. Nie jest to zresztą kwiatek mały, wprost przeciwnie: bardzo okazały, barwny, ciekawiący intrygującymi i wydawałoby się sprzecznymi elementami. Sonata jest dziełem imponującym, trwa 45 minut i składa się z czterech części. Fascynuje powagnerowską harmoniką, która nadaje jej niestabilności i wprowadza element niepokoju, ale owe komplikacje prezentowane są najczęściej w jasnej, słonecznej kolorystyce. Sposób prowadzenia narracji jest klarowny, a budowa czytelna. Część pierwsza jest burzliwa, druga, łagodna i liryczna, przynosi niezbędne wytchnienie. Część trzecia jest mroczna i momentami drapieżna, a czwarta rozpoczyna się uroczyście i surowo, by zakończyć się w ożywiony i pełen wyrazu sposób.

Intrygującym dziełem jest krótki zbiór Clairs de lune, napisany przez Abela Decauxa (1869-1943) między 1900 a 1907, a opublikowany w roku 1913. Jest to jedyna wydana do tej pory kompozycja tego artysty, który większość swojego zawodowego życia spędził jako pedagog oraz organista w bazylice Sacré-Cœur. Wspomniany zbiór zawiera cztery kompozycje: Minuit passé (Po północy, 1900), La ruelle (Aleja, 1902), La cimetière (Cmentarz, 1907) i La mer (Morze, 1903). Decaux szkicował też piątą część, La forêt (Las), ale niestety jej nie ukończył. Dzieło poprzedza cytat z pisarza Louisa de Lutèce’a, wprowadzający w upiorny, oniryczny i nierealny nastrój kompozycji, bliźniaczej pod względem nastroju wierszom Poego, Baudelaire’a czy Mallarmégo. W pierwszym z tych dzieł głębokie akordy w niskim rejestrze sugestywnie naśladują bicie wydzwaniającego północ zegara, w części drugiej oktawowe tremolanda przynoszą skojarzenia z upiornymi przebłyskami światła podczas spaceru tytułową aleją, wchodzących na Cmentarz wita szklisty, prezentowany cicho w oktawach w wysokim rejestrze cytat z sekwencji Dies irae, a nawet Morze zaprezentowane jest w mrocznych barwach, a miarowe kołysanie w basie przerywane jest przez dysonansowe rozbłyski w wysokim rejestrze. Ciekawy, swoisty wyraz, niebanalna harmonia tworzą ze Świateł księżyca Decauxa pozycję intrygującą, brzmiącą świeżo i budzącą zdziwienie, że autor pozostawił po sobie tak mało. Ciekawe są analogie z muzyką Claude’a Debussy’ego: jego Clair de lune (i cała Suite bergamasque) powstało ok. 1890, natomiast wydana została dopiero w roku 1905, a w tym samym roku odbyło się też prawykonanie jego La mer. Wszystko wskazuje więc na to, że Decaux obmyślił swoje makabryczne nokturny zupełnie niezależnie od Debussy’ego.

Album jest starannie nagrany i zagrany przez Hamelina z maestrią, do której przez lata nas przyzwyczaił. Pozycja obowiązkowa, nie tylko dla wielbicieli tego artysty, ale dla każdego, kto żywo interesuje się pianistyką i komu niestraszne jest zejście na mniej uczęszczany szlak.

 

Paul Dukas
Sonata es-moll

Abel Decaux
Clairs de lune

Marc-André Hamelin – fortepian

Hyperion

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.