Norweski kompozytor i pianista Geirr Tveitt (1908-1981) jest postacią szerzej nieznaną. Był twórcą oryginalnym i pracowitym, a pomimo tego pozostawił po sobie nieliczny dorobek. Był wszechstronnie wykształcony – uczył się u Nadii Boulanger, Heitora Villa-Lobosa, Arthura Honeggera i Egona Wellesza. Odnosił wielkie sukcesy jako pianista, wykonując utwory swoje i innych twórców. Niestety, poglądy polityczne miał Tveitt mocno nieciekawe, obnosił się bowiem z antysemityzmem i sympatyzował w latach 30. z ruchami nacjonalistycznymi, których przedstawicielom z kolei blisko było do nazistów. Jako kompozytor artysta stosował na szeroką skalę skale modalne, zbierał melodie ludowe, które stawały się podstawą jego kompozycji, takich jak dwa koncerty na hardangerfele i orkiestrę, wykorzystywał wątki z mitologii nordyckiej w swoich utworach, takich jak balet Sen Baldura (Baldurs draumar) czy poemat symfoniczny Nykken. Ze względu na swoje zapatrywania po II wojnie światowej Tveitt znalazł się na obrzeżach norweskiego życia muzycznego. Zgorzkniały i wyobcowany artysta zamieszkał na farmie położonej w gminie Kvam. Praktycznie wszystkie swoje rękopisy trzymał na niniejszej farmie w drewnianych skrzyniach. Pewnego gorącego letniego dnia w 1970 roku w okolicy wybuchła burza. Uderzenie pioruna wywołało spięcie w instalacji elektrycznej, a od płonącej lodówki prędko zajął się cały dom. Wraz z nim spłonęła większość z 252 utworów Tveitta. Pełna niewypełnialnych białych plam lista (dostępna TUTAJ) robi bardzo przygnębiające wrażenie: tytułów niektórych utworów zapewne nigdy już nie poznamy. Niektóre z nich, jak III Koncert fortepianowy, znane są tylko z nagrań.
Nieliczne zachowane utwory tego kompozytora obejmują kompozycje, które znalazły się na dwóch niniejszych płytach. Pierwszy z albumów otwierają Wariacje na temat pieśni ludowej z Hardanger. To dzieło z 1939 roku przeznaczone jest na dwa fortepiany i orkiestrę. Kompozytor prawykonał je ze swoją ówczesną małżonką Ingebjørg Gresvik w Oslo. Utwór przyjęto owacyjnie, co mnie nie dziwi, gdyż jest to kompozycja barwna, błyskotliwa, instrumentowana i efektownie pomysłowo (ciekawe wtręty ksylofonu). Proweniencja głównego tematu jest wyraźnie uchwytna, nadaje muzyce wyraźnie folkloryzującego rysu.
Jednak główną atrakcją płyty jest IV Koncert fortepianowy Aurora borealis z 1947 roku. Jego autograf spłonął podczas wspomnianego pożaru, szczęśliwie jednak zachowało się nagranie, głosy orkiestrowe oraz wersja na dwa fortepiany. To właśnie z tych materiałów zrekonstruowano utwór. Składa się on z trzech części, z których każda nosi nastrojowy tytuł: Światła Północy budzą się ponad jesiennymi barwami, Lśnią na zimowym niebie i… oraz Znikają podczas jasnych wiosennych nocy. Pierwsza część jest wolna, druga szybka, a trzecia znów wolna.
Jak brzmi ten Koncert Geirra Tveitta? Jak Koncert Geirra Tveitta.
Mając do czynienia z utworem tak szalenie indywidualnym, tak szalenie charakterystyczny, tak piorunująco oryginalnym trudno szukać jakichś analogii. W migotliwych, chłodnych brzmieniach pobrzmiewają dalekie echa francuskiej edukacji Norwega, ale nie da się go włożyć do szufladki przeznaczonej dla epigonów impresjonizmu czy neoklasycyzmu. Kompozytor całkiem trafnie preferuje tu wysokie rejestry solowego instrumentu, który snuje eteryczną narrację ponad statycznym akompaniamentem drewna i smyczków, z okazjonalnymi wtrąceniami perkusji. To utwór napisany tak nowocześnie i brzmieniowo tak radykalny, że spokojnie można by go pomylić z jakąś dużo późniejszą kompozycją. Niesamowicie wciągająca i interesująca kompozycja, której nie sposób pomylić z żadną inną.
Royal Scotthish National Orchestra grająca pod batutą Bjarte Engeseta dobrze odnajduje się w stylistyce tej muzyki. Partie solowe w Wariacjach błyskotliwie i z wyczuciem wykonują Håvard Gimse i Gunilla Süssmann. Niestety, wydawca nie postarał się i nie zamieścił informacji, który z tych artystów wykonuje partię solową w Aurora borealis, jednak z informacji znalezionych w internecie wynika jednak że to Gimse. Tak czy siak utwór zagrany jest przepięknie, dźwiękiem delikatnym, perlistym i pasującym do nastroju tej dziwnej i egzotycznej kompozycji.
Håvard Gimse, Bjerte Engeset, Royal Scotthish National Orchestra, 2001, I – 12:16, II – 8:05, III – 9:36 [29:57], Naxos
Drugi z albumów z Czwartym Tveitta nagrano z udziałem Stavanger Symphony Orchestra pod batutą Ole Kristiana Ruuda. Krążek zawiera także dwa inne utwory tego kompozytora. I Koncert fortepianowy F-dur op. 5 jest wczesnym dziełem Norwega. Partię solową wykonuje tu Sveinung Bjelland. Utwór składa się z trzech części – Tranquillo, Giocoso i Lento, mamy tu więc jedną część szybką otoczoną przez dwie części wolne. Odbiera to dziełu popisowego charakteru, koncert kończy się bowiem w powolnym tempie, cichym, pełnym rezygnacji diminuendo. Usłyszymy tu także reminiscencje tak kochanego przez tego twórcę folkloru. I Koncert jest dziełem, które nie zapada mocno w pamięć słuchającego. Jest zanadto jak na czas powstania romantyczny, zanadto rozlewny.
The Turtle to kompozycja na sopran i orkiestrę, oparta na fragmencie z Gron gniewu Johna Steinbecka, opisującym przeprawę tytułowego gada przez autostradę (fragment ten można przeczytać TUTAJ). Choć temat pozornie nie jest zbyt inspirujący, inwencja Tveitta najwyraźniej pracowała tu na pełnym obrotach, powstało bowiem dzieło komunikatywne i niezwykle ciekawe pod względem muzycznym. Ingebjorg Kosmo wykonuje partię solową (w języku oryginału, czyli po angielsku) wnikliwie i ze zrozumieniem. Frapuje specyficzna orkiestracja, sugestywnie oddająca klimat prażonej słońcem pustyni. Usłyszymy tu wtopiony w tkankę orkiestry fortepian, ksylofon, a także efektownie i z wyczuciem stosowaną perkusję. Utwór rozpoczyna się i kończy dokładnie tak samo – od dźwięków werbla i bębna basowego, obrazujących sunącą powoli i z mozołem sympatyczną gadzinę.
Partię solową w Aurora borealis wykonuje Håkon Austbø. Skłamałbym, gdybym stwierdził że między wersją jego i Ruuda a Gimse i Engeseta są jakieś wielkie różnice. Tempa w obu nagraniach są praktycznie identyczne, być może jakość dźwięku w nagraniu firmy BIS jest odrobinę lepsza (zdecydowanie lepiej słychać tu tam-tamy i talerze), ale nie mogę też powiedzieć aby był to argument przemawiający przeciwko nagraniu Engeseta. Austbø gra to dzieło nieco ostrzej niż Gimse, a akcenty rytmiczne są w jego grze wyraźniej zaznaczone.
Håkon Austbø, Ole Kristian Ruud, Stavanger Symphony Orchestra, 2004, I – 12:50, II – 8:10, III – 8:54 [30:04], BIS
W obu interpretacjach wybitny Koncert Tveitta jest tak samo zajmujący i fascynujący, oba nagrania gorąco polecam. A do muzyki norweskiego kompozytora będę tu jeszcze wracał. Zdecydowanie jest tego warta.