Mówi się, że jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Taka myśl przemknęła mi przez głowę kiedy dowiedziałem się, że przesławny Jonas Kaufmann podjął się zaśpiewania całej Pieśni o ziemi Gustava Mahlera.
W załączonej do wydawnictwa książeczce artysta z rozbrajającą szczerością wyjawia, że motywowała go… zazdrość o koleżanki i kolegów, z którymi wykonywał ten utwór i którzy mogli wykonywać odcinki bardziej w jego opinii atrakcyjne czy poruszające. Kaufmann wyszedł więć z inicjatywą samodzielnego zaśpiewania całości. Respektowanie intencji kompozytora, wyraźnie pragnącego kontrastu wyrazowego pomiędzy częściami, uznał za zbędne.
Zwycięstwo pychy nad rozsądkiem?
Mount Everest arogancji?
Das Lied von der Erde to utwór niezwykły, stawiający przed wykonawcami wysokie wymagania. Bardzo emocjonalny i bardzo w tej emocjonalności zróżnicowany i skondensowany. Pieśni przeznaczone dla tenora, a więc Toast o ziemskiej biesiadzie, O młodości i Pijany wiosną – są (oczywiście w uproszczeniu!) ekstrawertyczne. Teksty mówią o złudnym uroku ziemskich rozkoszy, pewnym rodzaju zaślepienia w stosunku do rzeczywistości, wyparciu śmiertelności i przemijania.
Samotny jesienią, O pięknie i finałowe Pożegnanie to ogniwa, przez które przebija melancholia. Głównym tematem tekstów tych pieśni jest konfrontacja ze smutkiem, z utratą złudzeń, a w końcu z największym wyzwaniem, jakie stoi przed każdym człowiekiem: z własną śmiertelnością. Te części przeznaczone są na mezzosopran lub baryton. Jeśli już Pieśń o ziemi wykonywana jest przez dwa głosy męskie – najpoważniejszym zarzutem, jaki można poczynić wykonawcom, jest brak wystarczającego kontrastu pomiędzy dwoma głosami.
Co się jednak stanie kiedy jeden śpiewak podejmie się wykonania całego utworu? Czy da radę, zarówno kondycyjnie jak i psychologicznie? Do niedawna nikt nie znał odpowiedzi na te pytania, bo też nikt nigdy nie podjął się takiego wyzwania. Nagranie Kaufmanna jest pierwszą i jak na razie jedyną tego typu rejestracją utworu Mahlera.
Byłem zaskoczony słysząc wyraźne problemy Kaufmanna z wysokim rejestrem w pieśni pierwszej. Najwyższe dźwięki śpiewak wydobywa z wyraźnym trudem. Środkowy i niski rejestr pieśni tenorowych wypada znakomicie, a Kaufmann wczuł się w ich nastrój i ekspresję. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie momenty kulminacyjne, w których głos ewidentnie go zawodził. Rozczarowała mnie część druga – Samotny jesienią. Spodziewałem się brzmienia bardziej masywnego, cięższego, bardziej cielistego. Głos Kaufmanna tymczasem brzmi zbyt lekko, stąd też bierze się pewien niedostatek wrażeń podczas słuchania tej części, aczkolwiek nie sposób odmówić śpiewakowi wrażliwości. O młodości wypada znacznie lepiej – tutaj barwa głosu solisty idealnie pasuje do muzyki. Zaskakująco dobrze wypada Pożegnanie. Nie brak Kaufmannowi wyczucia i zrozumienia dla dzieła Mahlera. Nawet owa lekkość, na którą utyskiwałem jeszcze przed chwilą, jakoś tu pasuje i nie przeszkadza. Pięknie brzmi zwłaszcza zakończenie.
Jonathan Nott został przez producentów płyty potraktowany jako postać drugoplanowa. Gwiazdą jest Kaufmann, a dyrygent spełnia tu zaledwie rola akompaniatora. To olbrzymi błąd. Kiedy usłyszałem pierwsze takty – byłem oczarowany jakością dźwięku i atencją Notta w wydobywaniu znakomicie artykułowanych, szorstkich dźwięków smyczków czy frullata fletów. Wkrótce jednak miejsce oczarowania zajęło rozczarowanie. Dyrygenta znacznie bardziej interesuje tu polerowanie gładkiej i lśniącej powierzchni niż czytanie między wierszami i schodzenie w głąb dzieła. Czaruje, ale nie porusza. Wiedeńczycy grają (oczywiście) zjawiskowo, ale to zdecydowanie za mało żeby dotrzeć do esencji muzyki Mahlera. Zabrakło napięcia, które przenika dzieła tego kompozytora nawet w ich najbardziej refleksyjnych i introwertycznych momentach. Wszystko jest tu niemożliwie wręcz wygładzone, cały czas grane molto leggiero. Piękne, owszem, ale piękne urokiem, który sprawdzi się w symfonii Mozarta lub Mendelssohna, ale nie w Pieśni o ziemi. Zaskakuje brak wyczucia w zakończeniu ostatniej części. Muzyka nie tyle zamiera czy się rozpływa, co po prostu urywa.
Eksperyment Kaufmanna nie jest w moim odczuciu zbyt udany. Czy był potrzebny? Jeśli ktoś potrzebuje dowodu, że wykonywanie Pieśni o ziemi przez jednego śpiewaka mija się z celem – oto on.
Gustav Mahler
Das Lied von der Erde
Wiener Philharmoniker
Jonas Kaufmann – tenor
Jonathan Nott – dyrygent
Sony Classical