Decca wydawała swego czasu albumy w serii „Entartete Musik”. Tytuł (termin dosłownie oznacza „muzykę zdegenerowaną”) odwołuje się do tego, jak naziści określali muzykę awangardową, szczególnie zaś tę pisaną przez twórców pochodzenia żydowskiego. Ich dzieła objęte były zakazem wykonywania, a autorzy w celu ratowania życia salwowali się ucieczką z wrogiego im kraju. Album, o którym dziś mowa, zawiera dwa dzieła wokalno-instrumentalne autorstwa kompozytorów żydowskich, obie poświęcone pamięci ofiar wojny, a skomponowane w Stanach Zjednoczonych, dokąd obaj twórcy wyjechali.
Franz Waxman to kompozytor, którego bardziej niż bywalcy koncertów filharmonicznych kojarzyć mogą wielbiciele starych hollywoodzkich filmów. Był to twórca niezwykle płodny, który napisał muzykę do ponad stu czterdziestu produkcji, a chyba najbardziej znaną jest ta popełniona na potrzeby Sunset Boulevard. O muzyce pisanej przez Waxmana z myślą o estradach koncertowych w zasadzie się nie pamięta, a szkoda. Pamiętać o niej powinniśmy choćby dlatego, że jej autor przyszedł na świat na terenie dzisiejszej Polski. W 1906 roku miasto to nazywało się Königshütte, obecnie zaś jest to Chorzów. Od Chorzowa do Los Angeles, gdzie artysta później zamieszkał, odległość jest całkiem spora, ale jak mówi znane wszystkim powiedzenie – świat potrafi być naprawdę mały. Tragiczny los jego narodu w czasie drugiej wojny światowej także na nim pozostawił głębokie piętno. Impulsem do rozpoczęcia pod koniec 1964 roku pracy nad Das Lied von Terezin była lektura książki …i never saw another butterfly… Zawiera ona rysunki i wiersze dzieci przetrzymywanych w obozie koncentracyjnym w Terezinie. Wstrząsnęła ono kompozytorem, który napisał w dedykacji:
„Utwór ten dedykuję pamięci dzieci, które przeszły przez obóz koncentracyjny w Terezinie, a zwłaszcza tych, których wiersze umuzyczniłem. Ich elokwencja i wyobraźnia była wielkim źródłem inspiracji, a ich odwaga po wszystkie czasy będzie drogowskazem dla całej ludzkości”.
Dzieło przeznaczone jest na orkiestrę, chór mieszany, chór dziecięcy i mezzosopran solo. Waxman argumentował, że głos żeński powinien symbolizować matkę, od której dzieci zostały oddzielone. Kompozycja składa się z ośmiu części:
I. An einem sonnigen Abend (W słoneczny wieczór)
II. Versunken (Zapomniany)
III. Das Mäuschen (Myszka)
IV. Vogellied (Ptasia pieśń)
V. Es ist Zeit (Już czas)
VI. Dachbodenkonzert in einer alten Schule (Koncert na poddaszu w starej szkole)
VII. Der Garten (Ogród)
VIII. Die Furcht (Strach)
Część tekstów jest anonimowa, jednak nazwiska autorek i autorów innych wierszy szczęśliwie się zachowały. Waxman zdecydował się napisać to dzieło w duchu drugiej szkoły wiedeńskiej, stąd też silne i zasadne skojarzenia z muzyką Schönberga i Berga. Słuchając swego czasu Ocalałego z Warszawy autorstwa pierwszego z tych twórców miałem wrażenie, że suchy i kościsty język muzyczny ekspresjonizmu pasuje do tej tematyki jak ulał. Tak samo jest tutaj. Niewinność i melancholia tekstu (wzmocniona świadomością, że autorki i autorzy tych wierszy zginęli) jaskrawo kontrastuje z mroczną, ponurą i momentami wręcz upiorną warstwą muzyczną. Chwile rozjaśnienia są tu nieliczne. To jasny, zimny i szklisty dźwięk czelesty w drugim ogniwie czy stylizacja ptasich treli na skrzypcach w ogniwie czwartym. Absolutnie upiornie brzmi zdeformowany cytat z Sonaty księżycowej w części szóstej, w której mowa o rozstrojonym pianinie, na którym od dawna nikt nie grał. Jedynym momentem autentycznego comic relief jest trzecia część, w której mowa o myszy, próbującej złapać wesz. Ogólnie rzecz ujmując jest to jednak muzyka trudna w odbiorze, sprawiająca dyskomfort. Nie słucha się jej przyjemnie, nie daje wytchnienia, zmusza do myślenia, dużo w niej goryczy, ale jednocześnie w ostatecznym rozrachunku prowadzi do katharsis.
Drugi utwór na płycie to Requiem Ebraico Erica Zeisla, prawykonane wiosną 1945 roku. Życiorys tego twórcy jest podobny do losów Waxmana. Najpierw życie w Wiedniu, sukcesy kompozytorskie, potem ucieczka przed nazizmem, znalezienie schronienia w Los Angeles i pisanie muzyki filmowej na potrzeby hollywoodzkich produkcji. Główna zmiana polegała w twórczości Zeisla na tym, że od momentu wyjazdu stale powracały w jego muzyce motywy żydowskie. Msza żałobna zamieszczona na tej płycie poświęcona została pamięci ojca kompozytora, który zginął w obozie koncentracyjnym w Treblince. Dziwi wybór tekstu – kompozytor nie wykorzystał tu bowiem tradycyjnego tekstu mszy żałobnej, a tekst Psalmu 92. Nie jest to więc nawet psalm lamentacyjny, a dziękczynny! Twórca chciał jednak podkreślić element nadziei i dać swoją muzyką pocieszenie. Język muzyczny Zeisla jest tonalny, postromantyczny, a jako podstawę kompozycji twórca wykorzystał melodię ludową. Sprawia to, że brzmienie jego muzyki jest nieco egzotyczne. Utwór jest jednoczęściowy, składa się jednak z pięciu osobnych sekcji – niektóre z nich przeznaczone są na chór, inne na głosy solo lub śpiewające w duecie. Dzieło kończy fuga, a w jej zwieńczeniu pojawia się symbol nadziei – potężny durowy akord. Emocjonalność dzieła Zeisla sprawia że jest ono dużo bardziej bezpośrednie emocjonalnie niż kompozycja Waxmana. Requiem Ebraico jest kompozycją przystępną i atrakcyjną dla słuchającego.
To ciekawy album. Warto poznać te dwa dzieła, choćby dlatego że ich autorzy mieli w swojej muzyce coś bardzo osobistego do przekazania, a nie są to przecież kompozycje zbyt popularne czy szerzej znane. Nie są też nagrywane zbyt często. Foster dyryguje tymi dziełami przyzwoicie. Jest kompetentny, chociaż czuć, że można z tej muzyki wycisnąć więcej ekspresji i nadać jej większego dramatyzmu. Foster jednak przez lata przyzwyczaił słuchaczy, że tego nie robi i nie należy się tego po nim spodziewać. Jest kompetentny, ale nie daje nic od siebie. Nikt zatem nie będzie po nim płakał po jego odejściu z NOSPRu.
Franz Waxman
Das Lied von Terezin*
Eric Zeisl
Requiem Ebraico
Deborah Riedel – sopran
Della Jones – mezzosopran*
Michael Kraus – bas baryton
Rundfunkchor und Kinderchor Berlin
Rundfunk-Sinfonieorchester Berlin
Lawrence Foster – dyrygent
Decca