Czwartkowy recital wokalny w sali NOSPR to jeden z koncertów promujących płytę Magdalena Kožená & Friends, która ukazała się niedawno nakładem wydawnictwa Pentatone. Artystka wykonuje na nim repertuar mało znany i mało oczywisty, przeznaczony na skład kameralny, inny w wypadku praktycznie każdego utworu. Oprócz wytrawnych i doskonale przygotowanych muzyków – Giovanniego Guzza (skrzypce), Rahel Marii Rilling (skrzypce), Amihaiego Grosza (altówka), Dávida Adorjána (wiolonczela), Kaspara Zehndera (flet) i Andrew Marrinera (klarnet) na płycie (i na estradzie) pojawił się jako pianista parający się na co dzień zawodem kapelmistrza aktualny małżonek wokalistki, sir Simon Rattle. Jego pojawienie się w tej roli było akcentem dość egzotycznym (bo wybitnym pianistą to on jednak nie był, nie jest i nie będzie).
W roli przystawki pojawiła się lekka i melodyjna Chanson perpétuelle op. 37 Ernesta Chaussona, przeznaczona na głos, fortepian i kwartet smczkowy. Posłużyła ona wykonawcom do rozgrzania się i nie pozostawiła trwalszych wrażeń. Three Songs from William Shakespeare Igora Strawińskiego na głos, flet, klarnet i altówkę powstały w 1953 roku, należą więc do późnego okresu w twórczości kompozytora. To dzieła surowe i oszczędne w wyrazie, a sposób ich interpretacji przez śpiewaczkę wydał się nazbyt romantyczny. Prezentowała je głosem pełnym i mocno rozwibrowanym, który pozostawał w pewnej sprzeczności z ascetycznym charakterem muzyki. Bardziej pasowały do jej głosu Drei Lieder der Ophelia Richarda Straussa na głos i fortepian, szkopuł jednak w tym, że nie są to najlepsze utwory tego kompozytora. Zdecydowanie najbardziej interesującym utworem wykonanym w pierwszej części były Chansons madécasses Maurice’a Ravela na głos, flet, wiolonczelę i fortepian. W utworze tym francuska kolorystyka brzmienia połączyła się w spójną i poruszającą całość z subtelną, pełną niuansów kolorystycznych i dynamicznych interpretacją śpiewaczki.
Wątek szekspirowski kontynuowany był także w części drugiej poprzez wykonanie 5 Ophelia-Lieder WoO posth. 22 Johannesa Brahmsa na głos i kwartet smyczkowy. Nie są to najlepsze utwory w dorobku tego kompozytora, są jednak krótkie, a dzięki temu nie dłużyły się zbytnio. Także 2 Gesänge op. 91 nie pozostawiły głębszego wrażenia, są też dłuższe od poprzednio wzmiankowanych dzieł tego kompozytora. Bez wątpienia największą atrakcję stanowiły w drugiej części dzieła kompozytorów czeskich. Říkadla (Porzekadła) Leoša Janáčka okazały się krótkimi, pełnymi zwichrowanego poczucia humoru utworami, w których wyczucie, zrozumienie i ekspresja Koženy znalazły pełny wyraz. Solistce partnerował przy fortepianie jej małżonek, a także Andrew Marriner, który miał czasem do zagrania zaledwie kilka nut. W tej kapryśności pod względem obsady najlepiej przejawiał się ekscentryzm czeskiego kompozytora. W dwóch pieśniach pozostali muzycy weszli zresztą w rolę chórku, powtarzając głośno frazy wyśpiewane przez solistkę i czym prędzej uciekając z estrady, co budziło wśród publiczności uzasadnione wybuchy głośnego śmiechu. Czeski kompozytor zainspirował się tutaj tytułowymi porzekadłami, które drukowane były w dodatku dla dzieci załączonym do jednej z gazet. Były to powiedzonka dzieci i dorosłych, gry słów i rymów inspirowane często odgłosami zwierząt, a ich celem była beztroska zabawa. Wieczór zwieńczyło wykonanie pieśni Antonína Dvořáka w opracowaniu Duncana Warda (Má píseň zas mi láskou zní i Široké rukávy z cyklu Cigánské melodie op. 55, Mé srdce casto z cyklu Ctvero písní op. 2, Žalo dievča, žalo trávu z cyklu V národním tónu op. 73, Když mne stará matka i Struna naladěna z cyklu Cigánské melodie op. 55), przeznaczonym na głos, fortepian, flet, klarnet i kwartet smyczkowy. Same utwory były przepiękne, melodyjne i pełne uczucia, a uwagę zwracał także udany i pełen wyczucia sposób ich opracowania. To właśnie w nich, podobnie jak w kompozycjach Janáčka, talent Koženy objawił się w pełni. Uroda głosu i pełen wyczucia sposób interpretacji tekstów sprawił, że wykonań słuchało się z ogromną przyjemnością.
Na bis wykonawcy zaprezentowali Morgen Straussa oraz Dobrú noc Dvořáka, co stanowiło logiczne i atrakcyjne dopełnienie całego wieczoru. Ekspresyjny i ciemny w barwie głos Koženy zdecydowanie najbardziej nadaje się do repertuaru romantycznego, a także wszelkich dzieł kompozytorów czeskich (Janáček to zdecydowanie nie jest przecież romantyk). Pozostali wykonawcy zaprezentowali swoje partie perfekcyjnie, za wyjątkiem Rattle’a, któremu rola pianisty nie jest najwyraźniej pisana. Szkoda, że organizatorzy nie pomyśleli o wyświetlaniu tekstów poszczególnych pieśni. Ich odbiór byłby wtedy dużo łatwiejszy.
fot. Grzesiek Mart doc/NOSPR