Kiedy już przekonałem się do interpretacji Sergiu Celibidache, zacząłem fantazjować jak to by było, gdyby ten dyrygent zabrał się za utwory kompozytora, którego dziełami raczej nie dyrygował. Na pierwszym miejscu tych fantazji były symfonie Gustava Mahlera. Nie wiem, czy rzeczywiście żadną z nich nigdy nie dyrygował, ale katalogi nagrań wskazują, że na 99% żadnej z nich nie nagrał. Okazuje się jednak, że miał w repertuarze cykl pieśni Kindertotenlieder (Treny dziecięce), który ukazał się właśnie na CD razem z poematem symfonicznym Richarda Straussa Tod und Verklärung (Śmierć i wyzwolenie). Gra Münchner Philharmoniker, zespół, który wydał niniejszy album.
Kindertotenlieder to utwór specyficzny – medytacyjny, wyciszony, o oszczędnej fakturze, w której ogromną rolę odgrywają solówki instrumentów dętych drewnianych. Nie ma tu raczej wielkich kontrastów, oprócz ostatniej pieśni całość jest spokojna i melancholijna. Jest to jednak utwór z punktu widzenia dyrygenta dość ryzykowny. Jeśli zbytnio go rozwlecze, jeśli wpadnie w pokusę umedytacyjnienia czegoś, co samo w sobie jest już medytacją, odpowiedzią może nie być zaduma przejętych słuchaczy, ale… głośne ziewnięcia i chrapanie. Niestety, w taką właśnie pułapkę wpadł Celibidache. Rozkoszuje się kolorystyką i pastelowymi odcieniami barw poszczególnych instrumentów, ale jednocześnie wygładza wszystkie kontrasty dynamiczne i wyrazowe, których i tak jest tu przecież niewiele. Nawet część ostatnia – Im diesem Wetter, in diesem Braus, jest na początku łagodna i pastelowa. Dramatyzmu nie ma tu ani za grosz. Całe szczęście wykonanie ratuje wspaniały, ciemny głos Brigitte Fassbaender i to właśnie ze względu na jej udział jest to ciekawe nagranie. Śpiewaczka interpretuje teksty Friedricha Rückerta prosto, naturalnie i bezpośrednio, unikając zbędnej egzaltacji. Słucha się jej śpiewu z prawdziwą przyjemnością.
Poemat Strauss Śmierć i wyzwolenie opowiada historię umierającego człowieka, któremu wydarzenia z przeszłości stają przed oczami, który mocuje się ze śmiercią, a w końcu poddaje się jej i którego dusza wyzwala się tym samym ze wszelkich ziemskich ograniczeń. To jeden z najbardziej znanych i najbardziej charakterystycznych dla stylu kompozytora poematów Straussa. Jaki jest czas trwania tego dzieła? Większość wykonań trwa niewiele ponad 20 minut. Albert Coates wyrabia się z nim w 21 minut, Klemperer w 23 minuty, a Karajan w 25 minut. Celibidache rozwleka go do 30 minut, fundującym tym samym słuchającym doznania, na jakie nie odważył się żaden inny dyrygent. Wszystko jest tu rozwleczone ponad wszelką możliwość – zdecydowanie ponad moją cierpliwość, ale co ważniejsze – ponad zdolności muzyki do poddania się takim zabiegom. Wszystkie efektowne zabiegi instrumentacyjne wydają się tu blednąć i całkowicie tracić na znaczeniu. A barwa i dobrze pojmowana wirtuozeria to cechy, bez których nie może się obyć dobra interpretacja Straussa. Ta się obywa, ale nie nazwałbym jej dobrą. Z letargu wyrywają słuchających nagłe zmiany dynamiki, ale ponieważ nie idzie za nimi ani zmiana tempa, ani ekspresji – nie robią należytego wrażenia. Całość jest zwyczajnie nudna i pretensjonalna. Dźwięk orkiestry jest w przypadku obu utworów rażąco mało konkretny. Zamiast jasno zarysowanych linii mamy rozgotowane kluchy.
Ten album, chociaż w pewien perwersyjny sposób ciekawy, może służyć za koronny dowód na to, że może jednak warto ufać intuicji niektórych wykonawców i nie zżymać się, że nie brali na warsztat utworów niektórych kompozytorów. W przypadku tego spotkania orzekam całkowitą i beznadziejną niezgodność charakterów.
Gustav Mahler
Kindertotenlieder
Richard Strauss
Tod und Verklärung op. 24
Münchner Philharmoniker
Brigitte Fassbaender – mezzosopran
Sergiu Celibidache – dyrygent
Warner Classics