Tegoroczna edycja festiwalu Katowice Kultura Natura odbywa się pod hasłem „Podróż”. Nic więc dziwnego, że to właśnie różnej maści peregrynacje (i metaforyczne i rzeczywiste) były motywem przewodnim koncertu inauguracyjnego, podczas którego Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia poprowadziła amerykańska dyrygentka Marin Alsop. W programie znalazły się dzieła Grażyny Bacewicz, Einojuhaniego Rautavaary oraz Antonína Dvořáka.
Uwertura polskiej kompozytorki jest dziełem wczesnym, ukończonym w 1943 roku. Pomimo ponurych okoliczności powstania jest to dzieło lekkie, pełne wdzięku i pogodne. Orkiestra zagrała je sprawnie, trafnie podkreślając charakter i nastrój tej muzyki.
VIII Symfonia Podróż Rautavaary to dzieło z 1999 roku, zamówione u fińskiego twórcy przez Philadelphia Orchestra z okazji stulecia istnienia tego zespołu. Kompozytor posłużył się jako mottem cytatem z Milana Kundery, który porównał kiedyś muzykę symfoniczną do podróży. Fin podróżuje tutaj także przez własną twórczość, w dziele tym znajduje się bowiem mnóstwo cytatów z innych jego utworów. Alsop poprowadziła ten utwór trzeźwo i rzeczowo. Jest to jednak muzyka oniryczna, marzycielska i przydałoby jej się więcej miękkości i pastelowości w brzmieniu, a także więcej selektywności. Harfy słyszalne były dobrze dopiero w części trzeciej i czwartej. Także kulminacja ostatniego ogniwa, Con grandezza, chybiła efektu. Perkusista, który miał za zadanie uderzyć po kolei w trzy tam-tamy, za pierwszym razem zrobił to za cicho, a za drugim razem natychmiast wyciszył instrumenty, co jest niezgodne z zapisem w partyturze i co psuje zamierzony przez kompozytora efekt. Te dźwięki powinny nakładać się na siebie i skończyć się wtedy, kiedy kończy się ostatnie tutti orkiestry. Alsop chyba nie jest zresztą szczególną fanką tego dzieła. W krótkiej rozmowie po koncercie przyznała, że to dzieło Rautavaary jest dla niej za długie, a szczególnie dłuży się w jej opinii finał. Ale było to ważne wydarzenie, bo Symfonii tej dotychczas w Polsce nie grano. Na wiosnę w Warszawie zabrzmiała także Siódma, może więc sytuacja będzie się zmieniać i dzieła Rutavaary zagoszczą w programach naszych koncertów na stałe.
IX Symfonia Z Nowego Świata Dvořáka to samograj, który wszyscy doskonale znają, a który związany jest z podróżą czeskiego kompozytora do Nowego Jorku. Dyrygentka mogła więc pozwolić sobie na zrobienie większego show niż to miało miejsce w przypadku dwóch utworów mniej znanych, a przez to wymagających większej precyzji w kierowaniu zespołem. Alsop nie odkryła w swoim wykonaniu Ameryki, choć były tu momenty naprawdę świetne i elektryzujące. Artystka świetnie wyciągnęła crescenda trąbki w zakończeniu pierwszej części. Rewelacyjne było prowadzone naturalnie Largo z przepiękną solówką rożka angielskiego i kapitalną blachą – puzonami i tubą. Jej brzmienie było ciepłe, miękkie, nasycone, okrągłe i przepiękne pod względem barwy. Świetne było też prowadzone bardzo dynamicznie Scherzo. Tempo było szybkie także w triach, co było trafną decyzją, odcinki te potrafią się bowiem niemiłosiernie dłużyć kiedy dyrygenta najdzie na szukanie w nich na siłę liryzmu. Tutaj zaś panowała wyrazista rytmika, co nadawało triom wyraźnie tanecznego i ludowego charakteru. Znakomity był finał, również prowadzony dynamicznie i z werwą. Słabym elementem tego wykonania było pierwsze ogniwo, w którym trafiło się kilka nieprecyzyjnych wejść i które prowadzone było raczej sucho. Trzeci temat, grany przez flet, był zbyt wolny i przeliryzowany (wszak to cały czas allegro, a czeski kompozytor nie przewidział w partyturze żadnego zwolnienia!), powolne i statyczne było też zakończenie tego ogniwa. W drugiej części flecista stracił na chwilę koncentrację w granym przez siebie skocznym temacie, a trąbka w zakończeniu trzeciej części była stanowczo za głośna. Ale to drobne wpadki, które trafiają się nawet najlepszym. Ogromnym plusem tego wykonania Symfonii Dvořáka było to, że publiczność zgromadzona na sali usłyszała NOSPR, który gra i brzmi tak, jak powinien brzmieć – pięknie i soczyście. Publiczność nagrodziła za to orkiestrę i dyrygentkę gromkimi brawami, na które w pełni sobie zasłużyli.
fot. Radosław Kaźmierczak/NOSPR
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego