Ja to się na muzyce jazzowej za bardzo nie znam. Kiedy Mateusz Smoczyński napisał do mnie i zapytał, czy nie chciałbym posłuchać jego najnowszej płyty – Metamorphoses, byłem z początku trochę zaskoczony, ale stwierdziłem, że przyda mi się wyzwanie i wyjście z muzycznej strefy komfortu. Skrzypek jest laureatem drugiej edycji Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Zbigniewa Seiferta z 2016 roku, a ten album to jego pierwsza płyta. Z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że jest bardziej klasyczna niż jazzowa, a tytułowe metamorfozy odnoszą się właśnie do zwrotu artysty do klasyki. Krążek zajmują prawie w całości jego własne kompozycje, wśród których najbardziej rozbudowaną jest I Sonata, nosząca podtytuł Metamorphoses (poszczególne ogniwa noszą tytuł Prayer, Lamento, Mantra i Confession). Oprócz niej mamy tu siedem innych kompozycji Smoczyńskiego, dopełnionych mocno jazzującym Julie-O Marka Summera i z lekka archaizującym The Old Tune Jana Smoczyńskiego.
Solista przyznaje się do inspiracji dziełami Pendereckiego, Ligetiego, Paganiniego i Ysaÿe. Pendereckiego najwyraźniej chyba słyszałem w drugiej części Sonaty – Lamento, w innych utworach wpływy tych twórców wydały mi się zblendowane w spójny i ciekawy sposób. Bardzo podobał mi się The Farmer, który trąci trochę muzyką country, a już zupełnie fenomenalne jest Zakopane. Rozpoczynające ją flażolety i glissanda robią kapitalne wrażenie. Ostry i wyrazisty rytmicznie, pełen upiornych glissand jest utwór Dragonfly. Całość wieńczy Midnight Psalm, inspirowany utworem o tym samym tytule Zbigniewa Seiferta. Mnie tam pobrzmiewał Paganini, czego nie liczę oczywiście in minus.
Album wciąga i angażuje, a wykonania są przejmujące, emocjonalne i intensywne. Mankamenty? Wszystkie utwory zajmują w sumie tylko 43 minuty. Album jest zdecydowanie za krótki.
Mateusz Smoczyński
Metamorphoses
Mateusz Smoczyński
Dorothy’s Dream
I Sonata skrzypcowa Metamorphoses
Manhattan Island
Up-Down
The Farmer
Zakopane
Dragonfly
Midnight Psalm
Mark Summer
Julie-O
Jan Smoczyński
The Old Tune