Młodzi kompozytorzy warszawscy: Chmielewska, Lasota, Jachim, Sienkiewicz & Sułecki

Wydany przez Chopin University Press album Młodzi kompozytorzy warszawscy gromadzi pięć kompozycji artystów urodzonych w latach 1993-1995, związanych ze stołecznym Uniwersytetem Muzycznym im. Fryderyka Chopina. Wszystkie zarejestrowane tu utwory zostały zresztą nagrane przy współudziale instrumentalistów również związanych z tą instytucją. W załączonej do albumu książeczce każdy z kompozytorów krótko omawia swoją kompozycję, przybliżając w ten sposób słuchaczowi swoją postawę estetyczną.

Album rozpoczynają dwie spośród czterech Scen fantastycznych na orkiestrę Aleksandry Chmielewskiej: Dolina motyliMiasto gigantów. Pierwsza część jest sugestywna, a śpiewne, figlarne, kapryśne i bogato ornamentowane frazy instrumentów dętych drewnianych w barwny i komunikatywny sposób oddają sens rzeczy. Usłyszymy tu dyskretne glissanda harf, okazjonalne wtrącenia czelesty i miękko poprowadzoną kantylenę waltorni w tle. Jest to dzieło lekkie i zwiewne, a wspominana sugestywność przynosi skojarzenia z muzyką filmową. Chociaż Autorka obiecała w książeczce, że Miasto gigantów jest dużo cięższe w brzmieniu, to do końca się ze swojej obietnicy nie wywiązała. Prymat mają tu instrumenty dęte blaszane, a faktura istotnie nieco się zagęszcza, ale jest to muzyka, która ani na moment nie traci na barwności. Po wysłuchaniu tych utworów pozostaje niedosyt wrażeń: szkoda, że na płycie nie zamieszczono pozostałych dwóch scen. Z tych dwóch krótkich kompozycji przebija duża wrażliwość i wyobraźnia kolorystyczna Autorki. Słuchając Doliny motyli miałem luźne skojarzenia z muzyką Ravela, Miasto gigantów przypominało niektóre kompozycje Rautavaary.

W czterech Miniaturach na rozmieszczony w różnych częściach estrady zespół kameralny Dominik Lasota podejmuje różne zagadnienia kompozytorskie. Ważną rolę odgrywa tu element przestrzenny, którego niestety nie da się uchwycić tak wyraźnie słuchając utworu z płyty, nie widząc przy tym, jak poszczególne instrumenty dialogują ze sobą. Tak na przykład cała pierwsza miniatura oparta jest na przechodzeniu dźwięków z grupy grającej po lewej stronie estrady do tej grającej po prawej, czego nie udało się uchwycić w nagraniu. Udało się za to uchwycić muzykę statyczną, opartą na długo trzymanych brzmieniach smyczków i drewna, z okazjonalnymi wtrąceniami harf, fortepianów czy akordeonu, pełną jednak napięcia. Fascynuje migotliwa faktura drugiej miniatury, z dialogującymi miękkimi dźwiękami wibrafonów, spojonymi dźwiękami umieszczonej pośrodku czelesty. Kompozytor czuje orkiestrę i potrafi z niej zrobić użytek, pisze przy tym muzykę bardziej statyczną niż dynamiczną. Nawet gdy w Miniaturach pojawiają się żywsze fragmenty, nadal ma się bardziej wrażenie kontemplacji jakiegoś stanu niż rozwoju akcji.

Fantazmaty na perkusję i smyczki Marcina Jachima przynoszą silne skojarzenia z muzyką Béli Bartóka (Muzyka na smyczki, perkusję i czelestę), zaś sposób prowadzenia linii basowej w partii wiolonczel i kontrabasów przypomina późne dzieła Krzysztofa Pendereckiego (Siedem bram Jerozolimy, zwłaszcza część piąta i szósta). Pod względem konstrukcji dzieło składa się z dwóch części: ze złożonego z dwóch kontrastujących pod względem wyrazu tematów preludium oraz z fugi.

Koncert na klarnet i smyczki Jacka Sienkiewicza jest kompozycją jednoczęściową, ale kompozytor podzielił go na trzy sekcje: wolną, szybką i wolną. Kompozytor przyznaje się w książeczce do inspiracji dziełami Oliviera Messiaena, Alfreda Sznitkego, Dmitrija Szostakowicza i György Ligetiego, ale paradoksalnie ich wpływy nie rzucają się bardzo w uszy. Sienkiewicz z upodobaniem korzysta z różnych niestandardowych technik wydobycia dźwięku, co sprawia, że instrument solowy brzmi momentami chropowato i ostro. Utwór jest dobrze napisany, chociaż miałem wrażenie, że kompozytora znacznie bardziej interesował wysoki rejestr instrumentu niż niski. Z pewnym pozytywnym zaskoczeniem odkryłem, że ten Jacek Sienkiewicz jest tym samym Jackiem Sienkiewiczem, który razem ze swoją siostrą Kasią występuje jako duet Kwiat Jabłoni (zrobili furorę świetnym utworem Dziś późno pójdę spać). Dobry dowód na to, że artysta odnajduje się w różnych, bardzo od siebie odległych estetykach i w obu radzi sobie tak samo dobrze.

Album wieńczy My River runs to Thee Macieja Sułeckiego na chór i orkiestrę do słów Emily Dickinson. Autor zamieścił w książeczce bardzo techniczne i zawiłe wytłumaczenie dla swoich poczynań twórczych. Opis jest niepotrzebnie skomplikowany, za to sama muzyka: konsonansowa, oparta na powtarzalnych figurach, przywodząca na myśl dzieła Philipa Glassa, jest przystępna i medytacyjna, podobnie jak Miniatury Lasoty.

Ważna i potrzebna płyta, pokazująca na co stać najmłodszych kompozytorów i co ich interesuje. Polecam!

 

Aleksandra Chmielewska
Fantastic scenes na orkiestrę (2016), nr 1: Butterfly valley, nr 2: The city of giants
Orkiestra Symfoniczna UMFC
Jan Miłosz Zarzycki – dyrygent

Dominik Lasota
Miniatury dla 16 wykonawców (2017)
Zespół Instrumentalny UMFC
Marek Wroniszewski – dyrygent

Marcin Jachim
Fantazmaty na perkusję i smyczki (2013/2014)
Agata Patryja, Jan Gralla – perkusja
Orkiestra Symfoniczna UMFC
Mateusz Gwizdałła – dyrygent

Jacek Sienkiewicz
Koncert na klarnet i smyczki (2017)
Mateusz Rajkowski – klarnet
Orkiestra Symfoniczna UMFC
Mateusz Gwizdałła – dyrygent

Maciej Sułecki 
My River runs to Thee na chór mieszany i orkiestrę (2017)
Zespół Chóralny UMFC
Orkiestra Symfoniczna UMFC
Mateusz Gwizdałła – dyrygent

Chopin University Press

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.