Zawsze wychodziłem z założenia, że w życiu trzeba robić przede wszystkim to, co wartościowe i co jednocześnie sprawiające przyjemność. Pewnie dlatego tuż po tym, jak skończyłem studia, zamiast iść grzecznie do pracy i zająć się rozwojem kariery zgodnie z obraną ścieżką zawodową – poszedłem na drugi kierunek. Niszowy, niedochodowy i podobno „nieżyciowy”, była to bowiem muzykologia.
Muzyka była częścią mojego życia odkąd tylko pamiętam. Nigdy nie grałem na żadnym instrumencie, nuty nauczyłem się czytać dopiero kiedy poszedłem na muzykologię. Zawsze jednak bardzo dużo słuchałem. Uwielbiałem chodzić na koncerty, a od kiedy wyjechałem z domu do Warszawy (tak, jestem słoikiem) stałem się stałym gościem stołecznej Filharmonii. Dla kogoś, kto nigdy nie słyszał porządnej orkiestry – to był szok. Nie wspominając o tym, że ceny były tam wówczas śmiesznie niskie – za wejściówkę płaciło się bowiem wtedy… 7,5 zł!
Jak już trafiłem na muzykologię to stwierdziłem, że fajnie byłoby zrobić coś więcej – i wspólnie z koleżanką założyliśmy kwartalnik „Presto. Prosto o muzyce klasycznej”. W tym tytule zawiera się to, na czym mi zawsze najbardziej zależało – potrzebę komunikowania się możliwie najprościej, bez zbędnych komplikacji i językowych wygibasów. Czasem mi to wychodziło, czasem nie – ale ponieważ „ćwiczenie czyni mistrza” – starałem się pisać cały czas. Jak nie było zapotrzebowania – to do szuflady. „Presto” tymczasem ma się dobrze, rozwija się i rośnie.
Po odejściu z „Presto” robiłem różne rzeczy – pracowałem w kilku instytucjach, a także przy kilku festiwalach. Cały czas jednak chciałem pisać. Pisywałem od czasu do czasu do „Ruchu Muzycznego”, publikowałem teksty w „Przeglądzie Muzykologicznym”, „Res Facta Nova” i w „Kwartalniku Młodych Muzykologów”, ale przez cały czas myślałem o czymś własnym. A ponieważ na myśleniu się nie skończyło – powstał niniejszy blog 😉
Oskar Łapeta