Przypadająca w tym roku setna rocznica urodzin Mieczysława Wajnberga to dobra okazja, aby przyjrzeć się bliżej twórczości tego ciągle odkrywanego kompozytora. Twórca miał dużą łatwość pisania, stąd też jego dorobek jest rozległy, obejmuje bowiem ponad 150 utworów. Wajnberg nie był rewolucjonistą – przez całe życie bliska pozostawała mu stylistyka neoklasycyzmu. Stąd też dbałość o klarowność formy, skutkująca też uchwytnością treści muzyki. Ogromny wpływ na polskiego kompozytora miał Dmitrij Szostakowicz, nie tylko jako mistrz i mentor, ale też bliski przyjaciel. Na poświęconym muzyce Wajnberga krążku wydanym przez DUX znajdziemy trzy kompozycje Wajnberga w wykonaniu Orkiestry Amadeus pod batutą Anny Duczmal-Mróz: dwie późne symfonie kameralne (I z 1987 roku i III z 1990 roku) i dużo wcześniejszy Koncert na flet i smyczki z 1961 roku. Klasyczność tych dzieł jest dostrzegalna natychmiast w ich budowie: symfonie są czteroczęściowe, a koncert składa się z trzech części.
O ile większość dzieł Wajnberga, które miałem okazję poznać, należy do kategorii kompozycji emocjonalnie kalorycznych, podejmujących często wątek rozliczenia z traumą II wojny światowej, o tyle te dzieła są lżejsze. Są w nich co prawda także mroczniejsze odcienie, ale ukryte i nie nazbyt nachalne. Są one wyczuwalne w drugiej części pierwszej z symfonii, a także w całej III Symfonii, która jest bardziej mroczna i bardziej poważna niż reszta kompozycji zawartych na płycie. Nie są to utwory awangardowe, biorąc pod uwagę datę powstania ich stylistyka jest konserwatywna. Wynagradzają to przystępnością i łatwością w odbiorze, a także specyficznym nastrojem, żywcem wyjętym z dzieł Szostakowicza. Tyczy się to zwłaszcza I Symfonii i wirtuozowskiego Koncertu, w którym dominują tony groteski. Momentami ma się wrażenie słuchania jakiegoś zaginionego dzieła autora Symfonii Leningradzkiej z tego samego okresu co, powiedzmy, jego III Kwartet smyczkowy. Niektóre zwroty melodyczne są łudząco podobne do tych stosowanych przez Szostakowicza.
Są to sprawnie napisane, przystępne dzieła, które jednak nie zapadają głębiej w pamięć. Wykonane są starannie, jednak z dbałością o odpowiednią dawkę emocji.
Mieczysław Wajnberg
I Symfonia kameralna op. 145
I Koncert na flet i smyczki op. 75*
III Symfonia kameralna op. 151
Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus
Łukasz Długosz – flet*
Anna Duczmal-Mróz – dyrygent
DUX