O tym że przeróżne muzealne archiwa i biblioteki skrywają niekiedy prawdziwe skarby, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wystarczy przypomnieć historię Chant funèbre, wczesnego dzieła Igora Strawińskiego, które odnalazło się po kilkudziesięciu latach niebytu, schowane w stercie papierów w petersburskim konserwatorium. Równie ciekawy skarb odnaleziono w archiwum University of Pennsylvania. W zbiorach, które pozostawił po sobie dyrygent Eugene Ormandy, wieloletni szef Philadelphia Orchestra, znaleziono płytę z nagraniem Tańców symfonicznych Siergieja Rachmaninowa. Wykonanie zostało zarejestrowane 21 grudnia 1940 roku, a więc niedługo przed prawykonaniem, które miało miejsce 3 stycznia 1941 roku w wykonaniu Ormandy’ego i Filadelfijczyków, którym też zresztą kompozytor utwór poświęcił. Jest to wersja fortepianowa grana przez twórcę, zarejestrowana w dość egzotycznych okolicznościach. Rachmaninow przyszedł do domu Ormandy’ego w celu omówienia nowego utworu, a dyrygent nagrał spotkanie bez wiedzy i zgody kompozytora. Tańce symfoniczne były ostatnim ukończonym dziełem Rachmaninowa, w którym artysta unowocześnił styl, a także poszerzył orkiestrę o saksofon, ksylofon czy fortepian. W latach 40. utwór odebrano jednak dość chłodno. Recenzje były nieprzychylne, a decydenci firmy RCA Victor zmarnowali nawet okazję do nagrania dzieła pod batutą kompozytora. Sam Ormandy też Tańców symfonicznych nie lubił, a jego interpretacja była kąśliwie komentowana przez Rachmaninowa. Producenci boxu Rachmaninov Plays Symphonic Dances. Newly discovered 1940 recording postanowili nie tylko po raz pierwszy udostępnić nagranie samego twórcy, ale rozszerzyli wydawnictwo o inne rejestracje historyczne jego utworów. Skończyło się na albumie złożonym z trzech płyt, na których znalazły się wykonania artystów zaprzyjaźnionych z kompozytorem i szczególnie przez niego cenionych.
CD 1
Album zawiera dwie wersje Tańców symfonicznych w interpretacji Rachmaninowa. Pierwsza z nich została wyedytowana przez odpowiedzialnego za album Warda Marstona. Nie jest to całość utworu – są tu luki, momenty, których nie udało się zarejestrować. Kompozytor nucił i podśpiewywał pod nosem. Nie grał także wszystkich odcinków zgodnie z partyturą, ale przerywał i przeskakiwał od jednego fragmentu do drugiego, czasem zaś w ogóle przestawał grać, aby dodać kilka słów komentarza. Marston złożył całość do przysłowiowej kupy, dając nam pewne wyobrażenie tego, jak mogła brzmieć na żywo gra tego artysty. Musimy pamiętać że Rachmaninow miał obsesję na punkcie perfekcji. Z tego powodu kategorycznie nie zgadzał się na rejestrowanie swoich koncertów i recitali. W studio nagraniowym zaś czuł się skrępowany i zestresowany. Osoby, które miały okazję słyszeć grę Rachmaninowa na żywo zgodnie przyznawały, że jego koncerty były bardzo odmienne od nagrań studyjnych. Artysta szedł na żywioł, odchodził od zapisu nutowego, grał bardziej spontanicznie, bawił się barwą, wprowadzał radykalne zmiany tempa i dynamiki. Wszystkie te rzeczy można usłyszeć na tym jego nagraniu, które jest absolutnie fascynującym dokumentem, pozwalającym cofnąć się w czasie i usłyszeć, jak wybitny kompozytor słyszał własny utwór. Jakość dźwięku wystawia cierpliwość odbiorcy na próbę, a dzieło jest dość mocno pocięte. Jednak pomimo tych niedogodności interpretacji słucha się z zapartym tchem. Jest barwna, pełna życia i blasku.
Na pierwszej płycie mamy także nagranie Tańców symfonicznych w wykonaniu Nowojorczyków pod batutą Dimitriego Mitropoulosa z 1942 roku. Jak już wspominałem Rachmaninow nie lubił interpretacji Ormandy’ego, zachwycał się za to sposobem, w jaki to dzieło interpretował grecki artysta. Wcale mu się nie dziwię! Mitropoulos wykonuje je w romantyczny sposób. Mocno podkreśla kontrasty tempa i dynamiki, tworzy interpretację porywającą, gwałtowną i wyrazistą. Jak już kiedyś pisałem omawiając jedno z nagrań tego utworu (szczegóły TUTAJ), zakończenie Tańców jest problematyczne ze względu na zapis w partii tam-tamu. Mitropoulos nie przedłuża dźwięku tego instrumentu, ale ucina go razem z ostatnim akordem tutti. Rachmaninow był na próbach i instruował dyrygenta, czego sobie życzy, więc chyba jednak tego właśnie chciał. To zadziwiające, że utwór tak udany jak Tańce symfoniczne był tak surowo oceniany przez krytyków. Virgil Thomson w swojej „recenzji” stwierdził bez żenady, że ponieważ nie znosi ani Mitropoulosa ani Rachmaninowa, to wyszedł w przerwie koncertu, bo na takie połączenie szkoda mu było cennego czasu. Ręce opadają jak się czyta coś takiego.
CD 2
Drugi krążek otwiera koncertowe nagranie poematu symfonicznego Wyspa umarłych w wykonaniu Ormandy’ego i Filadelfijczyków. Wykonanie zarejestrowano 2 kwietnia 1943 roku, 5 dni po śmierci kompozytora. Krążek otwiera krótka przemowa dyrygenta, po której słyszymy niezbyt dobre pod względem jakości dźwięku, ale ekscytujące nagranie poematu. W jednym z listów kompozytor wyklinał na sposób, w jaki Ormandy dyrygował Wyspą umarłych kilka lat wcześniej, jednak ta interpretacja jest udana, mroczna i pełna napięcia.
Wiele napięcia odnajdziemy także w wykonaniu III Symfonii pod batutą Mitropoulosa z grudnia 1941 roku. Grecki dyrygent także tutaj pozwala sobie na radykalne zmiany tempa i dynamiki. Wystarczy tylko posłuchać śpiewnego tematu smyczków, który grany jest tak powoli, że narracja na moment zatrzymuje się, a muzycy dają sobie bardzo dużo czasu na nacieszenie się urodą tego fragmentu. Jakość dźwięku jest do zaakceptowania, a sama interpretacja jest bardzo zajmująca i angażująca.
Następny utwór na płycie to opracowanie rosyjskiej pieśni ludowej nagrane w 1926 roku przez Rachmaninowa i rosyjską śpiewaczkę (i sowiecką agentkę) Nadieżdę Plewicką pod tytułem Powder and Paint. Styl wokalny jest bardzo niezwykły, niepodrabialny – trochę to parlando z hojnie używanym portamento. Dzieło to stało się także trzecią z pieśni na chór i orkiestrę op. 41, które kompozytor zadedykował Leopoldowi Stokowskiemu. Zgodnie z relacją jednego ze świadków Rachmaninow podczas prób przed prawykonaniem poprosił dyrygenta o wolniejsze tempo w tej konkretnej pieśni, ale ten zignorował jego prośbę. Wspominam o Stokowskim i o tej sytuacji dlatego, że kolejnym dziełem na płycie są właśnie Trzy pieśni rosyjskie, zarejestrowane pod jego dyrekcją podczas koncertu z American Symphony Orchestra i Schola Cantorum w Nowym Jorku w 1966 roku. Tutaj tempo jest dość umiarkowane i zbliżone do tego, w jakim grał sam Rachmaninow, Stokowski najwyraźniej zmienił więc koncepcję. Chór śpiewa po angielsku, ale nie oszukujmy się, to co robi zespół wokalny nie jest tak ważne w porównaniu do jakości brzmienia orkiestry. Smyczki są namiętne i jedwabiste, a dyrygent wydobywa z orkiestry mnóstwo ciekawych brzmień, także tych zaskakująco brzydkich i chropowatych, zwłaszcza w partii blachy. Jakość dźwięku jest dobra.
CD 3
Trzeci krążek rozpoczyna bardzo solidne, momentami nawet porywające wykonanie Rapsodii na temat Paganiniego. Gra Benno Moisewitsch, a BBC Symphony Orchestra prowadzi sir Adrian Boult. Jakość dźwięku jest do zaakceptowania. Następnie mamy trzy krótkie ścieżki – jedno to nagranie Rachmaninowa, wykonującego rosyjską pieśń ludową Bubliczki na przyjęciu z przyjaciółmi. Drugie to prywatne nagranie, na którym kompozytor razem z żoną grają na cztery ręce jego wczesny utwór – Polka Italienne. Trzecie to kolejny pirat, zarejestrowany bez wiedzy artysty podczas recitalu w filadelfijskiej Academy of Music w 1931 roku. Inżynierowie dźwięku mieli przygotowany sprzęt z myślą o wieczornej sesji nagraniowej i skorzystali z okazji, aby zarejestrować Rachmaninowa wykonującego Balladę D-dur op. 10 nr 2 Brahmsa i Balladę h-moll nr 2 Liszta. Nagrania te łączy jedno – są tak beznadziejne technicznie, że słuchanie ich sprawia przykrość. Obie ballady są zarejestrowane we fragmentach, a w tle słychać czyjeś rozmowy. Przypomina to próbę odbioru muzyki przy włączonym odkurzaczu. Wyłowienie detali interpretacji jest w takich warunkach niemożliwe.
Trzeci krążek zawiera także nieedytowaną wersję nagrania Tańców symfonicznych w wykonaniu Rachmaninowa, ze wszystkimi powtórkami i komentarzami. Mikrofon zarejestrował dźwięk fortepianu czysto i wyraźnie, jednak słowa zebranych osób zarejestrowane zostały dość cicho. Jak ktoś ma zacięcie to może pobawić się i spróbować wysłyszeć, co kto mówi, ale przedsięwzięcie to raczej nie zakończy się powodzeniem. Sam Rachmaninow pewnie wściekłby się, gdyby dowiedział się o istnieniu tej rejestracji. Dobrze się stało, że nie wiedział, co znajomi robią za jego plecami!
Rewelacyjna jest także książeczka, w której znajduje się fascynujący esej historyczny Richarda Taruskina, tekst pianisty i dyrygenta Iry Levina zatytułowany A Musician’s Reaction, a także wyczerpująca nota od producenta rejestracji. To nagranie zdecydowanie zasługiwało na taką troskę! Nie jest to jednak album, który mogę polecić każdemu bez zastrzeżeń. To rzecz dla koneserów, którzy będą w stanie przedrzeć się przez szumy i docenić te wyjątkowe interpretacje.
Rachmaninoff plays Symphonic Dances. Newly discovered 1940 recording
Marston Records