Recital Rafała Blechacza w Wiener Konzerthaus

Niedzielny recital Rafała Blechacza w Wien Konzerthaus (przeniesiony z 17 października z powodu choroby artysty) miał rozbudowany, ciekawy i zróżnicowany pod względem stylistycznym program. Składał się z dwóch części – niemieckiej i polskiej. Ta pierwsza rozpoczęła się II Partitą c-moll BWV 826 Johanna Sebastiana Bacha. Blechacz potraktował ją w specyficzny i intrygujący sposób. Grał tu dość sucho, z rzadka używając pedału. Ale choć przeważała u niego artykulacja staccato to jego wykonanie nie zamieniło się w mechaniczną stukaninę w stylu Goulda. W grze Blechacza było zdecydowanie więcej ciepła i barw. Uwagę zwracał też świetny balans pomiędzy prawa i lewą ręką, co skutkowało tym, że gra artysty była niezwykle klarowna. Pianista świetnie zróżnicował też tempo i charakter poszczególnych ogniw. O wiele bardziej odpowiada mi taki humanistycznie grany Bach niż perfekcyjny wykład, który słyszałem w sobotę! Sonata c-moll op. 10 nr 1 to wczesne dzieło Ludwiga van Beethovena. Blechacz świetnie podkreślił emocjonalny rozmach tej kompozycji, jej nerwowość i energię. Wydobywał też ze swojego steinwaya zupełnie odmienny dźwięk niż w Bachu, było to brzmienie o wiele pełniejsze, bardziej okrągłe. Ową krągłość słychać było zwłaszcza w przepięknie zagranej i pięknie wyśpiewanej części drugiej. Ostatnim dziełem w części pierwszej były 32 wariacje c-moll, także autorstwa Beethovena, zdecydowanie najbardziej popisowy utwór z trzech zawartych w pierwszej części koncertu. Blechacz wykonał je efektownie, grał z blaskiem, ale też ze smakiem, nie popadając w efekciarstwo.

Na drugą część wieczoru złożyły się już tylko dzieła polskie – Wariacje b-moll op. 3 Karola Szymanowskiego oraz III Sonata h-moll op. 58, późne dzieło Fryderyka Chopina. Pierwszy z tych utworów wykonany został z nutką młodopolskiej egzaltacji, ujętą jednak w mocne karby dyscypliny. Podobnie jak w przypadku wariacji Beethovena z pierwszej części koncertu – było to wykonanie pełne blasku, ale też paradoksalnie umiaru. Jednak daniem głównym była Sonata h-moll Chopina i to chyba w niej talent Blechacza znalazł najpełniejszy wyraz. Była w jego grze czułość, delikatność i liryzm, jednak jego Chopin nie był omdlewającym dandysem. Były w tej interpretacji (zwłaszcza w częściach skrajnych) miejsca muskularne, potężne i jednocześnie barwne, pięknie zaokrąglone i niezwykle dopracowane. Przepiękna i bardzo poruszająca była też cześć wolna, wyśpiewana przez Blechacza z wielkim wyczuciem i klasą. Wszystko było w tej interpretacji w punkt. Na bis Blechacz zagrał Walc cis-moll op. 64 nr 2 i Preludium A-dur.

Nie jest to pierwszy raz kiedy słyszę grę tego artysty, jednak po raz pierwszy słyszałem Blechacza grającego solo. Naszła mnie przy tym refleksja, że jest w jego grze coś bardzo zrównoważonego. Jest świetna technika, która nigdy nie staje się celem samym w sobie. Grając, Blechacz jednocześnie imponuje jak i porusza. Rzadka to sztuka! Nic dziwnego, że występ artysty publiczność zgromadzona w Mozart-Saal przyjęła z wielkim entuzjazmem.

foto. Marco Borggreve

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

 

 

 

 

Rafał Blechacz’s Sunday recital at the Wien Konzerthaus (postponed from October 17 due to the artist’s illness) had an extensive, interesting and stylistically diverse program. It consisted of two parts – German and Polish. The former began with Johann Sebastian Bach’s Partita No. 2 in C minor, BWV 826. Blechacz treated her in a specific and intriguing way. He played quite dryly here, rarely using the pedal. But although his articulation was mostly staccato, his performance did not turn into a mechanical tapping in the style of Gould. There was definitely more warmth and color in Blechacz’s playing. What was also noteworthy was the excellent balance between the right and left hands, which resulted in the artist’s playing being extremely clear. The pianist also perfectly varied the tempo and character of individual sections. I like Bach played in a humanistic way much more than the perfect lecture I heard on Saturday! Sonata in C minor, Op. 10 No. 1 is an early work by Ludwig van Beethoven. Blechacz brilliantly emphasized the emotional scope of this composition, its nervousness and energy. He also produced a completely different sound from his Steinway than from Bach; it was a much fuller, rounder sound. This roundness was especially noticeable in the beautifully played and beautifully sung second movement. The last work in the first movement was 32 Variations in C minor, also by Beethoven, definitely the most spectacular piece of the three included in the first part of the concert. Blechacz performed them effectively, he played with splendor, but also with taste, without falling into showmanship.
The second part of the evening consisted only of Polish works – Variations in B flat minor, Op. 3 by Karol Szymanowski and Sonata No. 3 in B minor, Op. 58, a late work by Fryderyk Chopin. The first of these pieces was performed with a hint of Young Poland exaltation, but framed by strong discipline. As in the case of Beethoven’s variations from the first part of the concerto – it was a performance full of splendor, but also, paradoxically, restraint. However, the main course was Chopin’s Sonata in B minor, and it was probably there that Blechacz’s talent found its fullest expression. There was tenderness, delicacy and lyricism in his playing, but his Chopin was not a fainting dandy. In this interpretation (especially in the outer movements) there were muscular, powerful and at the same time colorful places, beautifully rounded and extremely refined. The slow part was also beautiful and very moving, sung by Blechacz with great sensitivity and class. Everything was spot on in this interpretation. As an encore, Blechacz played Waltz in C sharp minor, Op. 64 No. 2 and Prelude in A major.
This is not the first time I have heard this artist play, but it is the first time I heard Blechacz playing solo. It occurred to me that there was something very balanced in his playing. There is a great technique that never becomes an end in itself. When playing, Blechacz is both impressive and moving. This is a rare thing! No wonder the artist’s performance was received with great enthusiasm by the audience gathered at the Mozart-Saal.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.