Żyjemy w czasach kiedy prawie każdy dyrygent musi nagrać swój cykl symfonii Mahlera. Zgodnie z prawidłami statystyki najwięcej jest wśród tych rejestracji nagrań może i dobrych, ale w ogólnym rozrachunku przeciętnych, nie dających się porównać z tymi, które ongiś rejestrowali tacy mistrzowie jak Bernstein, Tennstedt, czy Chailly. Do gry włącza się właśnie Semyon Bychkov, szef artystyczny Czech Philharmonic Orchestra. Zespół ten ma na koncie nagrania symfonii austriackiego kompozytora zarejestrowane pod batutą takich mistrzów jak sir John Barbirolli (jedna z najlepszych Pierwszych ever!), Karel Ančerl (Pierwsza i Dziewiąta), Václav Neumann (cały cykl), Eliahu Inbal (Pierwsza, Piąta, Siódma), Vladimir Ashkenazy (Szósta, Siódma, Dziewiąta) czy Karel Šejna (kapitalna Czwarta). Ba, ma na koncie (aczkolwiek niestety nie dorobku fonograficznym) prawykonanie Siódmej Mahlera, który poprowadził to dzieło w Pradze jesienią 1908 roku. Jeśli zaś o Bychkova chodzi, to jest to na pewno dyrygent solidny. Jego nagrania rzadko kiedy (o ile w ogóle!) zyskiwały do tej pory opinię wielkich autorskich i wizjonerskich kreacji. Sięgałem więc po jego Czwartą z mieszanymi uczuciami, z jednej strony mając na uwadze to, że usłyszę jedną z najlepszych europejskich orkiestr, a z drugiej – dyrygenta, który może nie porwać. I co z tego wyszło?
Ciekawe, a miejscami bardzo oryginalne nagranie! Bychkov uważnie podąża za wskazówkami wykonawczymi Mahlera. Część pierwsza jest mocno skontrastowana, ale wszelkie gradacje i zawahania tempa i dynamiki prezentowane są w sugestywny i plastyczny sposób. Uwagę zwraca też staromodne, mocno zaakcentowane portamento w partii smyczków. Także drewno brzmi wybornie, a Bychkov wydobywa z tej sekcji wiele smakowitych detali, w rodzaju dialogu fletów z fagotem i klarnetem. W ogóle wydobywanie detali idzie mu znakomicie, a orkiestra brzmi przejrzyście, ciepło i soczyście. W kulminacji w przetworzeniu usłyszmy także wyraźnie tam-tam i bęben basowy, a to ważne instrumenty, które świetnie budują tam nastrój grozy. Ostatnie uderzenie pierwszego z tych instrumentów mogłoby być jednak głośniejsze w kulminacji.
Scherzo jest udane, gdyż prowadzone jest naturalnie i przejrzyście, z dobrze podkreślonym rejestrem basowym (bęben!), a także ważną tutaj solówką przestrojonych skrzypiec. Dobrze wypadają także niskie warknięcia waltorni czy solówki drewna. Trochę groteskowy, a trochę humorystyczny charakter tej części został bardzo dobrze oddany.
W wolnym ogniwie ponownie zwraca uwagę portamento w smyczkach. Jest wyraziste i wcale nie dyskretne, co bardzo wzbogaca brzmienie. Pewnym mankamentem jest dość grzeczna i wycofana gra blachy w tutti, gdzie sekcję tę przykrywają smyczki. Ostatnia kulminacja i następujące po niej wygasanie są świetne, wyraziste, a przy tym bardzo śpiewne.
W ostatniej części solistką jest izraelska śpiewaczka Chen Reiss, która śpiewa tu ujmująco naturalnie, ekspresyjnie, ale bez śladu parodii i afektacji, a więc właśnie tak jak sobie Mahler zażyczył. Brzmienie praskiej orkiestry jest tutaj nieco wycofane, ale Bychkov prowadzi rzecz z uwzględnieniem potrzeb śpiewaczki, a także samej muzyki. Nigdzie niczego nie pogania, nawet w najszybszych i najgłośniejszych fragmentach nie zagłusza też solistki. Piękne zakończenie, ze świetnie wydobytym niskim brzmieniem harf. Bychkov dba także o to, aby w tym końcowym odcinku utrzymać wyraźny puls, dzięki czemu nic się tu nie rozłazi i nie rozmywa zbytnio w nastrojach. Tyczy się to zresztą całego nagrania, a to ważne, bo Czwarta jest pod tym względem trudna. Jest tu kilka miejsc, w których aż korci, żeby najpierw troszkę zwolnić, potem zwolnić jeszcze bardziej, aż do kompletnego znieruchomienia. A to błąd, skutkujący tym, że muzyka obumiera i staje się nudna. Bychkov nigdzie nie popełnia tego błędu.
Jak ocenić tę Czwartą? Czy można ją postawić na półce obok najlepszych kreacji tego dzieła? Moim zdaniem tak! Mamy tu świetną grę orkiestry, znakomity dźwięk, pięknie śpiewającą solistkę i dyrygenta, któremu o coś konkretnego chodzi, który realizuje swoją własną, wyróżniającą się wizję dzieła, jednocześnie pozostając w całkowitej zgodzie z intencjami kompozytora i nie popadając w zmanierowanie. To piękna, słoneczna i naturalnie prowadzona interpretacja Czwartej, sugestywnie oddająca słoneczny i beztroski charakter tego dzieła. Jeśli interpretacje kolejnych symfonii Mahlera pod batutą Bychkova będą tak samo ciekawe, to szykuje nam się bardzo dobry cykl. Także booklet jest ciekawy – jest słowo od dyrygenta, omówienie zarówno samej Czwartej, jak i nagrań dzieł Mahlera z Czech Philharmonic Orchestra. Szkoda tylko, że opakowanie jest papierowe, a nie plastikowe, przez co szybciej się zużyje i jest bardziej podatne na uszkodzenia. Ale to drobiazg, samą interpretację bardzo polecam!
Gustav Mahler
IV Symfonia G-dur
Czech Philharmonic Orchestra
Chen Reiss – sopran
Semyon Bychkov – dyrygent
Pentatone
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego