Semyon Bychkov, Czech Philharmonic Orchestra & Szósta Mahlera

Bieżący sezon artystyczny Orkiestry Filharmonii Czeskiej zwieńczyła VI Symfonia a-moll Gustava Mahlera, którą poprowadził szef artystyczny zespołu, Semyon Bychkov. To trudne i złożone dzieło, jedna z najbardziej progresywnych stylistycznie symfonii tego kompozytora. Wymaga ogromnej obsady, jest przy tym wielowątkowa i wielopłaszczyznowa, a sprawy nie ułatwia gęsta, wielogłosowa faktura i fatalistyczny wyraz kompozycji, paradoksalnie napisanej w najbardziej szczęśliwym okresie życia artysty.
Powiedzieć że Bychkov poradził sobie z tym utworem dobrze to nic nie powiedzieć. Nie dokonałby tego jednak, gdyby nie miał do dyspozycji doskonałej orkiestry, która doskonale rozumie i czuje tę muzykę. To zresztą kwestia wieloletniego doświadczenia, zespół ten bowiem nagrał już Szóstą aż trzy razy. W początkowej części Bychkov postawił na wyrazisty kontrast pomiędzy marszowym, pierwszym tematem a śpiewnym, lirycznym tematem drugim, który symbolizuje Almę, żonę kompozytora. Szósta jest o tyle trudna, że nie ma tu ani chwili na rozgrzewkę. W programie koncertu zawierającego to dzieło nie ma zwykle żadnego innego utworu, a on sam rozpoczyna się niezwykle dynamicznie, wykonawcy muszą więc od razu rzucić się w wir wydarzeń. Bychkovowi i jego orkiestrze udało się to znakomicie – ostre, zgrzytające dźwięki kontrabasów, wyrazista perkusja i ostra blacha brzmiały złowieszczo, masywnie i jednocześnie energicznie. Temat drugi był z tym marszem doskonale skontrastowany – nieco wolniejszy, czuły, liryczny, grany przez smyczki pełnym, rozwibrowanym dźwiękiem. Brzmiał przepięknie. Także późniejsze konflikty tematów, ich ścieranie się i wpadanie na siebie wypadło znakomicie. Tam po prostu wszystko było na swoim miejscu. Orkiestra imponowała przejrzystością – słyszało się mnóstwo szczegółów wielopłaszczyznowej konstrukcji: a to migotliwe dźwięki czelesty, a to kontrapunkty w partii smyczków. Całość była przejmująca i zniewalająco sugestywna. Znakomite zakończenie, z dobitym, ostro zaakcentowanym ostatnim dźwiękiem. Badacze twórczości Mahlera nie mogą dojść do ładu w kwestii tego, w jakiej kolejności wykonywać środkowe części. Czy grać najpierw drapieżne Scherzo, a potem liryczne Andante czy też postępować na odwrót? Bychkov zdecydował się na pierwsze rozwiązanie. Chwała mu za to! Lubię je, gdyż dwie pierwsze szybkie części tworzą wtedy trwającą mniej więcej pół godziny całość, która stanowi przeciwwagę dla trwającego tak samo długo finału. Niezbędny kontrast wnosi wtedy część wolna. Ktoś kiedyś nazwał Scherzo „tańcem demonów” i to niezwykle trafne określenie. Orkiestra i Bychkov znakomicie poradzili sobie z tą mroczną muzyką. Nic tam nie było wygładzone – ostre akcenty rytmiczne raziły uszy, a orkiestra po mistrzowsku wydobyła też niezwykle specyficzny, Mahlerowski turpizm dźwiękowy. Niskie warknięcia tuby, piski klarnetu czy ostre łupnięcia perkusji tworzyły obraz jak z sennego koszmaru. Główny materiał był bardzo mocno skontrastowany z triami, ale nigdy nie były to kontrasty karykaturalne. Ostre, wyraziste – tak, ale nie karykaturalne.
Andante było jedynym ogniwem, które Bychkov poprowadził bez batuty. Tempo było wartkie, a muzyka płynęła całkowicie naturalnie. Gra kwintetu była fenomenalna, doskonale wyczuta, pełna uczucia i wyczucia. Pięknie brzmiały też glissanda w wykonaniu tej sekcji – były naturalne, a Bychkov z wielkim wyczuciem delikatnie zwalniał, aby zaznaczyć je jeszcze bardziej. Kulminacje były budowane organicznie i niezwykle sugestywnie. Przepiękne frazowanie, przepiękne solo rożka angielskiego!
Jednak największe wyzwanie stanowi finał, jedyny Mahlerowski finał, który kończy się źle. To co następuje przed nim to zniewalająco sugestywny obraz pełnej desperacji walki. Dla kogoś, kto nie zna tej symfonii może on brzmieć jak prawdziwe tsunami dźwięku. Muzyka jest szybka, dynamiczna, brutalna, pełna zwrotów akcji, nagłych kontrastów i załamań, a czasem jest też wręcz rozmyślnie brzydka. Bychkov i jego orkiestra przeszli tu samych siebie. Grali to ogniwo brawurowo, bez żadnych barier emocjonalnych, z intensywnością, która sprawiała że czułem się momentami wręcz nieswojo. Każda z sekcji orkiestry zaprezentowała się od jak najlepszej strony. Potężny drewniany młot, symbolizujący uderzenia losu, miał idealne, głuche brzmienie. Mahler umieścił w partyturze 3 takie uderzenia, ale później ostatnie z nich usunął. Pomimo tego niektórzy dyrygenci przywracają je czasem, co moim zdaniem jest trafną decyzją. Bychkov jednak poprzestał na dwóch – szkoda! Kiedy Symfonia dobiegła końca, na sali zapadła głucha cisza, jakby wszyscy potrzebowali chwili oddechu po tym, co właśnie się wydarzyło.

Zarzuty wobec wykonania? Bardzo nieliczne. W pierwszej części bęben basowy był zbyt słabo słyszalny. W drugiej części muzyk grający na talerzach przycisnął chyba w pewnym momencie swój instrument do ubrania, przez co raz nie było go słychać, w Andante zdarzyła się jedna drobna nierówność w sekcji drewna. Ale to drobiazgi. Wykonanie tej arcytrudnej Symfonii było fenomenalne. W zasadzie każda z sekcji orkiestry zaprezentowała się od jak najlepszej strony, zaś Bychkov interpretował to dzieło całkowicie trafnie. Tam po prostu wszystko było na swoim miejscu. Muzyka wstrząsała i poruszała do głębi, a jeszcze teraz, pisząc te słowa, czuję że jestem pod jej urokiem. To wielka sztuka, która udaje się tylko największym mistrzom. Po środowym koncercie odbyło się spotkanie z dyrygentem, który przyznał ze po raz pierwszy wykonał Szóstą w 1981 roku i nawet teraz, po upływie 42 lat, nadal znajduje w tej muzyce nowe rzeczy. To słychać, nie było bowiem w tym wykonaniu ani grama rutyny, ani chwili nudy. Był to po prostu wyjątkowy wieczór. Widać też, że dyrygent cieszy się wśród Prażan dużą sympatią – sala na spotkaniu była pełna, a ludzie stali też pod ścianami. W następnym sezonie Bychkov poprowadzi Trzecią, a jeśli o nagrania chodzi – następna ukaże się Pierwsza.

foto. Česká filharmonie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.