Narodowy Instytut Fryderyka Chopina specjalizuje się w przypominaniu zapomnianej muzyki polskiej. Prezentuje zaś efekty tego przypominania w postaci atrakcyjnie wydanych albumów. Wybór decydentów padł na dwóch kompozytorów działających w Polsce w pierwszej połowie XIX wieku. Do niedawna ich nazwiska bardziej niż słuchaczom znane były uważnym czytelnikom encyklopedii muzycznych. Obaj ci kompozytorzy, Józef Władysław Krogulski i Franciszek Lessel, byli cudownymi dziećmi i robili furorę także jako pianiści. Krogulskiego porównywano z Lisztem, a Lessel cieszył się sławą ucznia Josepha Haydna. Obaj żyli dość krótko: Lessel 58 lat, Krogulski miał zaś zaledwie 27 lat kiedy zmarł na gruźlicę, ulubioną chorobę polskich romantyków. Kompozycjami obu artystów zainteresował się Howard Shelley, angielski dyrygent i pianista, który lubi odkrywać tego typu perełki (bo do pereł pełnowymiarowych to im jednak trochę brakuje).
I Koncert fortepianowy Krogulskiego powstał, kiedy kompozytor miał zaledwie 15 lat, a wykonany został po raz pierwszy w grudniu 1830 roku w Warszawie, wywołując wielką sensację. Składa się z trzech części: Allegro, Adagio i Allegro (w formie ronda), a utrzymany jest w pełnym blasku, efektownym stylu brillante. Dobrze brzmi, jest sprawnie orkiestrowany, a partia fortepianu jest niebanalna, znamionuje przy tym sprawność rzemiosła i łatwość tworzenia kompozytora. Intrygująco rozpoczyna się część druga: od crescendo kotłów, które prowadzi do tutti całej orkiestry, dopiero potem muzyka się wycisza. Recytatyw fortepianu na tle tremola smyczków jest ewidentnym nawiązaniem do Koncertu f-moll Chopina (który jest z kolei nawiązaniem do Wolnego strzelca von Webera). Krogulski mógł znać utwór swojego starszego kolegi, ale w drugą stronę to niestety zadziałać nie mogło: w chwili premiery Koncertu E-dur autor Etiudy rewolucyjnej przebywał już poza Warszawą. Finał jest trochę marszowy. Wykonanie Shelley’a jest solidne, aczkolwiek niektóre wejścia orkiestry mogłyby być ostrzejsze i bardziej zdecydowane.
Adagio et Rondeau à la Polonaise Lessla składa się, jak już sam tytuł mówi, z dwóch części. Utwór powstał w Wiedniu w 1807 roku i wiele wskazuje na to, że to dziełem tego kompozytora inspirował się (czyli z niego ściągał) Chopin, pisząc swoje Andante spianato et Grande Polonaise brillante. Konstrukcja obu utworów jest podobna, nawet tonacja jest ta sama. To lekka, wdzięczna, elegancka i dobrze napisana późnoklasyczna muzyka, która jednak nie wywiera głębszego wrażenia.
Obie kompozycje są napisane sprawnie i na pewno warto je poznać, aby rozszerzyć horyzonty. Czy są to kompozycje genialne? Nie, jednak gdybym miał wskazać na ciekawszą to wybrałbym Koncert Krogulskiego. Szkoda, że kompozytor zmarł tak wcześnie i nie dane było mu bardziej się rozwinąć. Muzyka Lessla wydała mi się bardzo konwencjonalna. Shelley i Sinfonia Varsovia wykonują te dzieła z pietyzmem, ale też trochę nazbyt ostrożnie, jakby były muzealnymi eksponatami, gotowymi rozsypać się w momencie, w którym mocniej się ich dotknie.
Józef Władysław Krogulski
I Koncert fortepianowy E-dur
Franciszek Lessel
Adagio et Rondeau à la Polonaise op. 9
Sinfonia Varsovia
Howard Shelley – fortepian, dyrygent
NIFC