Tapiolę nagrał także sir Adrian Boult, ale jego rejestracji brak wyczucia stylu i atmosfery, która powinna charakteryzować ten utwór. Boulta miałem przez bardzo długi czas za raczej obojętnego kapelmistrza i choć jego Tapiola ma kilka dobrych momentów, to jest też momentami zaskakująco mało subtelna. W wielu momentach przydałoby bardziej przyjrzeć się niektórym detalom, wczuć w klimat. Tutaj tego brak. Posłuchajcie pierwszego burzowego epizodu. Żadnego dreszczu, żadnego wzrostu napięcia:
Nie polecam.
Sir Adrian Boult, London Philharmonic Orchestra, 1956, 18:07, Somm
Na szybkie tempa postawił Paavo Berglund. Rezultat wzbudził u mnie mieszane uczucia. Interpretacja wydała mi się powierzchowna, a brzmienie orkiestry – nieprzyjemnie zbite, matowe i mało selektywne. W tym wypadku szybkie tempa nie przełożyły się też na dramatyzm wykonania. Miałem wrażenie, że Berglund chciał mieć z głowy sesję nagraniową, a im szybciej – tym lepiej. Klimatu grozy i tajemnicy się tu nie uświadczy. Posłuchajcie jak fiński dyrygent rozpoczyna swoją interpretację:
To fragment, który był przed chwilą w wykonaniu koncertowym Beechama. Berglund brzmi powierzchownie:
Paavo Berglund, Helsinki Philharmonic Orchestra, 1987, 14:52, Warner
Absolutnie niesamowite jest nagranie Hansa Rosbauda. To dowód na to, że wielka orkiestra symfoniczna jest w stanie zabrzmieć jak zespół kameralny. Rosbaud zauważa każde wejście każdego instrumentu, a selektywność i jakość brzmienia (pomimo dźwięku mono!) sprawia, że słucha się tej Tapioli tak, jakby ktoś prześwietlił partyturę rentgenem. A przy tym jest to interpretacja intensywna, zaangażowana i dramatyczna. Ale jest jeszcze coś, co sprawia, że jest jeszcze bardziej intrygujące i niezwykłe – Rosbaud prowadzi orkiestrę w powolnym tempie, co sprawia, że znajduje perfekcyjny balans pomiędzy precyzją, napięciem a refleksyjnością. Zawsze z ochotą wracam do tego nagrania i znajduję w nim coś nowego. Takiej jakości gry orkiestry mogłoby Rosbaudowi pozazdrościć wielu innych, bardziej rozreklamowanych (a raczej – przereklamowanych) dyrygentów. Posłuchajcie fragmentu z początku utworu, którego mogliście posłuchać wcześniej w interpretacji Beecham z 1955 roku. U Rosbauda brzmi ostro i gwałtownie:
W absolutnie niezwykły sposób brzmi scena burzy. Rosbaud wyciąga z orkiestry zaskakujące, bardzo nieoczywiste kombinacje instrumentów. Zwrócicie uwagę na skowyczące smyczki:
Posłuchajcie też jeszcze raz zakończenia. Jest kompletnie odmienne od tego Beechama, ale niemniej przejmujące:
Hans Rosbaud, Berliner Philharmoniker, 1957, 18:25, Deutsche Grammophon
Ernest Ansermet nie jest dyrygentem kojarzonym z muzyką Sibeliusa, dlatego zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem wśród jego nagrań Tapiolę. Jego interpretacja jest dużo lepsza niż sądziłem. Przede wszystkim jest klarowna i niezwykle dobrze zbalansowana pod kątem współbrzmienia różnych grup instrumentów. Jednak przyznam szczerze, że miałem dotąd Ansermeta za dyrygenta raczej zimnego i analitycznego, który nie angażował się w wykonywaną muzykę. Teraz muszę zmienić zdanie – jego Tapiola, oprócz świetnego ustawienia balansu, jest też dramatyczna i niespodziewanie nordycka w wyrazie. Bardzo miła niespodzianka! Ale też dramatyzm Ansermeta jest zawsze w dobrym guście, bez zbędnej histerii i bez nadużywania orkiestry. Smyczki brzmią miejscami dość cienko, ale za to drewno jest bardzo charakterne i zadziorne, zwłaszcza w szybkich epizodach. Posłuchajcie tego fragmentu z początku utworu:
A to fragment z dalszej części utworu. Zwróćcie uwagę na przepiękną solówkę rożka angielskiego. Porównajcie ten fragment z nagraniem Boulta i przekonajcie się, o ile więcej ciekawych odcieni wyciąga ze swojej orkiestry Ansermet:
Ernest Ansermet, Orchestre de la Suisse Romande, 1963, 16:23, Decca
Wersja studyjna Vladimira Ashkenazy’ego nie zaczyna się zbyt obiecująco. Jest nieśmiała i bardzo wyciszona:
Także brzmienie Philharmonia Orchestra nie zachwyca, jest bowiem dość cienkie i chociaż przejrzyste, to brakuje mu pewnej ciężkości, a także przestrzeni wokół dźwięku i atmosfery tajemnicy. Tapiola brzmi tu raczej mało nastrojowo i bardziej jest to rutynowe odczytanie tego dzieła niż wielka kreacja dyrygencka. Nie ma w tym wykonaniu nic złego, ale też nic tutaj jakoś szczególnie nie porywa. Ot, kolejne nagranie poematu Sibeliusa. I tyle.
Vladimir Ashkenazy, Philharmonia Orchestra, 1982, 18:12, Decca
Znanym i cenionym wykonawcą dzieł Sibeliusa jest szwedzki Maestro Herbert Blomstedt. Jego nagranie Tapioli było uzupełnieniem cyklu symfonii tego kompozytora, zarejestrowanego z San Francisco Symphony Orchestra dla firmy Decca. Początek jest mocny i wyrazisty, przykuwa uwagę:
Blomstedt nie spieszy się, prowadzi całą rzecz cierpliwie i z wyczuciem. Dźwięk orkiestry jest bogaty, barwny i głęboki, także jakość dźwięku jest znakomita, jest on bowiem ciepły i przestrzenny. Posłuchajcie fragmentu z fletami grającymi skoczny temat ponad opalizującymi, długo trzymanymi dźwiękami smyczków:
Odcinki utrzymane w szybkim tempie także nie zawodzą oczekiwań – pełne są emocji i napięcia, a uwagę zwraca świetna, mięsista gra blachy.
Jest to interpretacja ujmująco naturalna, niewymuszona. I chociaż z Kaliforni do Finlandii daleko, to muzycy świetnie uchwycili idiom muzyki Sibeliusa. Kapitalna kreacja!
Herbert Blomstedt, San Francisco Symphony Orchestra, 1991, 19:28, Decca