Nowy album Chopin University Press zawiera dwie sonaty wiolonczelowe polskich kompozytorów powstałe pod koniec XIX i na początku XX stulecia. Są to dzieła twórców, których twórczość wymaga nieco odkurzenia, dobrze więc się stało, że trafiły na płyty i że wykonane zostały przez tak dobrych artystów jak wiolonczelista Tomasz Strahl i pianistka Agnieszka Przemyk-Bryła.
Pierwszy z kompozytorów, Zygmunt Stojowski (1870-1946), większą część swojego życia spędził w USA. Jego dzieła cieszyły się pewną popularnością także w Polsce, ale po II wojnie światowej i po śmierci artysty wypadły z mody. Nie tylko zresztą ze względów stylistycznych, ale także politycznych. Sympatyzujący przed wojną z sanacyjnymi władzami kompozytor nie był postacią dobrze postrzeganą przez władzę ludową, co przyczyniło się do marginalizowania jego dorobku. Ludomir Różycki (1883-1953) nigdy nie był postacią aż tak zapomnianą jak Stojowski, ale koleje jego kariery kompozytorskiej potoczyły się w dość paradoksalny sposób. Zaczynał jako modernista i awangardzista, jeden z członków ugrupowania Młoda Polska w muzyce, a skończył jako konserwatysta, artysta piszący muzykę wtórną i nie zawsze najwyższych lotów.
Obie sonaty są bardzo od siebie różne, co przekłada się też na to, jak są zatytułowane. Stojowski określił swoje napisane w drugiej połowie lat 90. XIX wieku dzieło jako Sonata na fortepian i wiolonczelę. To rozbudowany, wirtuozowski utwór, utrzymany całkowicie w stylu romantycznym. Wirtuozeria nie dotyczy przy tym wyłącznie partii wiolonczeli, ale także partii fortepianu. Oba instrumenty uczestniczą w budowaniu narracji na równych prawach, a półgodzinna kompozycja staje się przez to miniaturowym, kameralnym koncertem podwójnym.
Trwająca niespełna 20 minut wczesna Sonata Różyckiego dla odmiany oznaczona jest jako dzieło na wiolonczelę i fortepian. To właśnie pierwszy z tych instrumentów jest tu na pierwszym planie i to on prezentuje i rozwija najważniejsze wątki. Kompozycja Różyckiego jest przy tym zdecydowanie bardziej nastrojowa i uczuciowa niż wirtuozowska, a jest to wylewność emocjonalna przywodząca niekiedy na myśl dzieła kompozytorów rosyjskich, zwłaszcza Rachmaninowa.
Nie są to kompozycje wstrząsająco oryginalne i pojawienie się tych nagrań nie postawi na głowie naszej dotychczasowej wiedzy o muzyce polskiej. Dobrze się jednak stało, że ukazało się ich nagranie, poszerzające naszą wiedzę na temat muzyki przełomu wieków. Obu sonat słucha się dobrze: to kompozycje przystępne i łatwe w odbiorze. Wykonane są przy tym przez Strahla i Przemyk-Bryłę z troską i wyczuciem, które sprawiają, że słuchanie tego albumu jest zajęciem nad wyraz przyjemnym.
Zygmunt Stojowski
Sonata A-dur na fortepian i wiolonczelę op. 17
Ludomir Różycki
Sonata a-moll na wiolonczelę i fortepian op. 10
Tomasz Strahl – wiolonczela
Agnieszka Przemyk-Bryła – fortepian
Chopin University Press