Nowych nagrań dzieł Krzysztofa Pendereckiego pod jego batutą ciągle przybywa. Są to jednak najczęściej utwory z późniejszych etapów jego kariery, a do sonorystycznych początków kompozytor powraca relatywnie rzadziej. Fanów tego etapu jego działalności kompozytorskiej ucieszy album Sonoristic Penderecki by Penderecki, wydany właśnie przez Polskie Radio i zawierający pięć nagranych w 2017 roku kompozycji sonorystycznych. Kompozytor dyryguje tu NOSPRem, orkiestrą, z którą współpracował już przy nagraniach swoich dzieł w latach 70., kiedy rejestrował je dla EMI.
Sonoryzm oznaczał koncentrację na brzmieniu, na radykalnym odejściu od tego, czym była do tej pory narracja muzyczna. Penderecki wprowadzał do swoich utworów glissanda, klastery, kazał muzykom artykułować dźwięki w sposób wcześniej niespotykany (m.in. klepanie pudeł rezonansowych, gra między podstawkiem a strunnikiem, na podstawku, na strunniku, ćwierćtonowe vibrata). Wykorzystywał w swoich utworach piły muzyczne, maszyny do pisania czy ryczące syreny. Stosował całą gamę muzycznych efektów specjalnych, które i dzisiaj są w stanie zrobić spore wrażenie. A robią je tym bardziej, że współczesna technika nagraniowa jest w stanie znakomicie oddać całe bogactwo tej muzyki.
Dokładnie tak się tu zresztą dzieje, a świetna jakość dźwięku to ogromna zaleta tego albumu. Dźwięk jest bogaty, przestrzenny i bezpośredni. Nie ma się tu zresztą czemu dziwić, wszak płytę nagrano w nowej sali NOSPR… Obcowanie z muzyką Pendereckiego daje mnóstwo czysto zmysłowej frajdy.
Lubię, kiedy to on dyryguje swoimi utworami, bo mam poczucie, że wychodzi mu to często dużo lepiej niż innym wykonawcom. Tu jest podobnie, a wykonania oddają oszałamiającą feeryczność tej muzyki. To nie zawsze są utwory, których słucha się łatwo. Zwłaszcza na początku mogą wydawać się trudne i nieprzystępne, ale warto do nich powracać i poznawać je. Nie tylko dlatego, że to w dalszym ciągu muzyka żywa, efektowna i komunikatywna, ale także dlatego, że te dzieła Pendereckiego dobrze pokazują, ile zawdzięczają mu kompozytorzy młodszej generacji. To muzyka czasem upiorna, czasem dramatyczna, czasem trzymająca w napięciu, ale nigdy nie pozostawiająca słuchającego obojętnym. Zarówno oba „świetliste” utwory – Emanacje i Fluorescencje, enigmatyczna i dowcipnie kończąca się Polymorphia, a także dwa traktaty o naturze dźwięku (pierwszy lekko jazzujący, drugi mroczny i statyczny) prezentują się znakomicie.
Płyta ma jedną poważną wadę: zawiera bardzo mało (tylko 46 minut) muzyki, a więc niewiele ponad połowę objętości. Szkoda, bo nie miałbym nic przeciwko temu, żeby usłyszeć też nagrane na nowo Anaklasis czy Tren, nie mówiąc o kapitalnym (ale już nie sonorystycznym) Przebudzeniu Jakuba.
Sonoristic Penderecki by Penderecki
Emanacje
Fluorescencje
Polymorphia
De natura sonoris I
De natura sonoris II
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
Krzysztof Penderecki – dyrygent
Polskie Radio