O twórczości fińskiego kompozytora Einojuhaniego Rautavaary (1928-2016) pisałem już tutaj niejednokrotnie. Pisałem już o VII Symfonii Angel of Light (link TUTAJ), o boxie z koncertami na różne instrumenty (link TUTAJ), o płycie będącej apendyksem do tego boxu (link TUTAJ) oraz o kameralnej operze Dom słońca (link TUTAJ). Nie miałem jeszcze okazji aby napisać o wydanym przez Ondine zestawie zawierającym komplet symfonii skomponowanych przez tego twórcę w latach 1956-1999. Dzieła te pokazują zaskakujące wolty stylistyczne, którym podlegała stylistyka utworów tego artysty. Symfoniami dyrygują Mikko Franck, Max Pommer i Leif Segerstam.
Dwie pierwsze symfonie fińskiego kompozytora napisane zostały w drugiej połowie lat 50. i utrzymane są w nurcie neoklasycznym. Pierwsza powstała w latach 1955-1956, podczas studiów Rautavaary w USA i początkowo była utworem czteroczęściowym. W 1988 roku twórca powrócił do Symfonii i skrócił ją do dwóch części. Ostatniej rewizji poddał dzieło w 2003 roku i właśnie wtedy uzyskało ono obecny kształt, w jakim trafiło też na niniejszą płytę. Składa się ono z następujących ogniw: Andante, Poetico i Allegro. Już w mrocznej pierwszej części słychać wyraźnie że to dzieło Rautavaary, choć trudno stwierdzić na ile to kwestia wczesnego wypracowania stylu a na ile późniejszych poprawek. W ciemnych barwach utrzymana jest także część druga, a rozjaśnienie nastroju przynosi w pełni dopiero ostatnie ogniwo, Allegro. Pomimo sympatii do muzyki tego kompozytora trudno byłoby mi wskazać jakiś element, który sprawia że ta jego symfonia zapada mocniej w pamięć. Sprawia bardziej wrażenie wprawki niż dojrzałej wypowiedzi.
Druga powstała w 1957 roku, ale także do niej kompozytor powrócił po latach i przerobił ją w 1984 roku, skupił się jednak tym razem głównie na retuszach instrumentacyjnych. To lapidarne, oszczędne i surowe w ekspresji dzieło składa się z czterech części: Quasi grave, Vivace, Largo i Presto. Chłodne, szkliste brzmienie z użyciem dzwonków przypomina już trochę późniejsze dzieła artysty, pobrzmiewają tu także echa twórczości Strawińskiego. Ale także tutaj próżno jeszcze odnaleźć jakiś element, który potrafiłby przykuć uwagę na dłużej. Symfonia jednym uchem wpada, a drugim natychmiast wypada.
III Symfonia powstała zaledwie kilka lat później, w 1961 roku, i stanowi przedziwną kombinację stylistyk. Fiński kompozytor użył tu techniki dodekafonicznej, jednak to jego dzieło jest przede wszystkim hołdem złożonym muzyce Antona Brucknera. Stąd też charakterystyczny początek, typowy dla tego właśnie kompozytora – ciche, długo trzymane tremolo smyczków, nad którym nieśmiało przesuwają się rautavaarowskie motywy fletów, kontrapunktowane cytatem motywu waltorni otwierającym Symfonię romantyczną. W obsadzie znajdziemy tuby wagnerowskie, a wszystkie oznaczenia tempa i ekspresji twórca zapisał po niemiecku. Cztery części zatytułowane są następująco: Langsam, breit, ruhig, Langsam, doch nicht schleppend, Sehr schnell oraz Bewegt. Eksperyment to niezwykle udany, słychać tu bowiem wyraźnie, że surowa aura dźwiękowa typowa dla dzieł Austriaka przefiltrowana jest przez wyobraźnię i wyrazistą już osobowość fińskiego twórcy. Przejmujące, ciemne chorały blachy łączą się z typowo brucknerowskim traktowaniem sekcji smyczków, jak na początku czwartej części, gdzie instrumenty te w wyrazisty sposób akompaniują blasze. Ciekawy, wciągający i niebanalny utwór.
Arabescata powstała zaledwie rok później. Jest najbardziej radykalnym dziełem Rautavaary i jedyną symfonią fińskiego kompozytora napisaną całkowicie w technice serialnej. Początkowo Arabescata była tylko Arabescatą, a IV Symfonia powstała niezależnie od niej w roku 1964. W 1968 kompozytor poddał ją rewizji, ale nadal nie był z niej zadowolony i w połowie lat 80. wycofał ją z katalogu swoich dzieł, a jej miejsce zajęła właśnie Arabescata, uznana przez twórcę za IV Symfonię. Nie chcę powiedzieć że to najgorsza z symfonii tego kompozytora. Na pewno jest jednak najmniej przystępna, sprawia najwięcej wysiłku w odbiorze pomimo tego że trwa zaledwie 16 minut.
Jednoczęściowa V Symfonia powstała wiele lat po Czwartej, fiński kompozytor ukończył ją bowiem w 1986 roku. To mroczny, momentami agresywny i pełen napięcia utwór będący już syntezą dotychczasowych osiągnięć kompozytorskich. Rozpoczynające to dzieło długie crescenda i decrescenda wprowadzają atmosferę grozy i niepokoju. Symfonia podzielona jest na osiem sekcji, z których każda kontrastuje w jakiś sposób z poprzednią. Mamy tu więc i atonalny temat wprowadzony przez smyczki z akompaniamentem drewna, mamy i bardziej romantyczne i liryczne odcinki. Całość kończą zaś swobodnie szybujące, długo trzymane dźwięki smyczków, tak charakterystyczne dla dojrzałej twórczości tego kompozytora. Co ciekawe Rautavvara początkowo nadał temu dziełu podtytuł Monologue with Angels, później jednak wycofał się z tego pomysłu.
Ukończona w 1992 roku VI Symfonia Vincentiana to doskonały przykład współczesnej korespondencji sztuk. Dzieło oparte jest na materiale tematycznym opery Rautavaary Vincent, opartej na wątkach z życia van Gogha. Każda z części Symfonii jest rozwinięciem i nawiązaniem do innego fragmentu opery. Część pierwsza, Gwiaździsta noc, oparta jest na preludium do aktu pierwszego opery. Wrony to rozwinięcie wstępu do aktu drugiego, zaś Saint-Rémy to rozszerzony wstęp do aktu trzeciego, opowiadający o pobycie malarza w zakładzie psychiatrycznym. Jedynym nowym w stosunku do opery elementem jest ostatnie ogniwo – Apotheosis. To także jedyna symfonia Rautavaary, w której kompozytor wzbogacił brzmienie orkiestry o elektronikę. Muzyczna ekfraza Gwiaździstej nocy jest psychodeliczna i mroczna, aczkolwiek elektronika bardziej tam szkodzi niż pomaga. Pewne fragmenty brzmią z jej powodu jak muzyka do filmu science fiction z lat 80. Na szczęście nie jest tego dużo, a orkiestracja jest tu frapująca – eksponowanie koronkowych, migotliwych brzmień harfy czy wibrafonów nadaje muzyce chłodnego uroku. Nastrój grozy i niesamowitości przenika kontemplacyjną część drugą. Ostatni odcinek, Saint-Rémy, oparty jest na rytmie dekadenckiego, bogato instrumentowanego walca, wykorzystuje jednak współbrzmienia charakterystyczne dla stylu Rautavaary. W miarę rozwoju narracji taniec staje się coraz bardziej zapamiętały, aż w końcu dochodzi do całkowitego załamania akcji, co symbolizuje także popadnięcie malarza w szaleństwo. Wytchnienie daje słuchającemu dopiero finałowa, świetlista apoteoza i końcowe, eteryczne diminuendo.
O VII Symfonii Angel of Light już pisałem, przejdę więc od razu do Ósmej. Nosi ona podtytuł The Journey i powstała w 1999 roku na zamówienie Philadelphia Orchestra, gdzie też wykonano ją po raz pierwszy rok później pod batutą Wolfganga Sawallischa. Tytuł nawiązuje do cytatu Milana Kundery, który porównał kiedyś muzykę symfoniczną do wędrówki przez ciągle zmieniający się krajobraz. Ósma składa się z czterech części: Adagio assai – Andante assai, Feroce, Tranquillo oraz Con grandezza. To ekspresyjne, bogato orkiestrowane muzyka (m.in. wibrafon, ksylofon, dzwonki, dzwony rurowe, tom-tomy, gong, 3 tam-tamy talerze, 2 harfy) w której indywidualny styl kompozytora rozpoznawalny jest natychmiast. Takiej muzyki nie mógłbym napisać żaden inny twórca. Wirujące ponad wolno przesuwającą się narracją blachy linie melodyczne smyczków w części drugiej są szalenie charakterystyczne. Rozpęd Feroce przechodzi attacca w Tranquillo, zawierające piękną solówkę waltorni. Con grandezza to, zgodnie z obietnicą daną w tytule, muzyka pełna dostojeństwa i blasku. Triumfalny charakter muzyki podkreślają uderzenia dzwonów, intrygująco też brzmią w zakończeniu następujące po sobie uderzenia kilku tam-tamów, dające ciekawy efekt kolorystyczny.
Osiem symfonii Einojuhaniego Rautavaary to wartościowe uzupełnienie symfoniki drugiej połowy XX wieku i początku XXI wieku. O ile Pierwsza, Druga i Arabescata nie są zbyt interesujące, o tyle arcyciekawa Trzecia, enigmatyczna Piąta, kapitalna Vincentiana, Siódma i Ósma zdecydowanie zasługują na to, aby je poznać. Wykonania są pierwszorzędne, a jakość dźwięku bardzo dobra.
Einojuhani Rautavaara
The 8 Symphonies
I Symfonia*
II Symfonia**
III Symfonia**
IV Symfonia Arabescata**
V Symfonia**
VI Symfonia Vincentiana***
VII Symfonia Angel of Light***
VIII Symfonia The Journey***
National Orchestra of Belgium*
Leipzig Radio Symphony Orchestra**
Helsinki Philharmonic Orchestra***
Dyrygenci:
Mikko Franck (nr 1)
Max Pommer (nr 2 – 6)
Leif Segerstam (nr 7 & 8)
Ondine