Vilde Frang gra Elgara

Jednym z najważniejszych punktów tegorocznej edycji festiwalu Chopin i jego Europa był występ norweskiej skrzypaczki Vilde Frang. Artystka wykonała Koncert skrzypcowy h-moll Edwarda Elgara z towarzyszeniem London Symphony Orchestra, grającej pod dyrekcją Antonia Pappana. Jej interpretacja zachwyciła mnie, a skrzypaczka w krótkiej rozmowie za kulisami wyznała, że niedługo na rynku ukaże się album z jej rejestracją tego dzieła, co bardzo mnie ucieszyło. Słowo stało się ciałem, płyta jest już dostępna!

Nie przedłużając powiem wprost, że realizacja partii solowej przez norweską skrzypaczkę także i tutaj robi ogromne wrażenie. Ma ona ciepły, pełny, krągły ton, prowadzi melodie i frazuje z wielkim wyczuciem, a to samo można powiedzieć o jej rubatach czy o stosowanej z umiarkowaniem wibracji. Nicola Benedetti w swoim nagraniu z Vladimirem Jurowskim stosuje jednak więcej vibrata. U Frang elementy te nie są przesadzone, brzmią naturalnie i logicznie wiążą się z tym, czego w danym momencie potrzebuje muzyka. Także szybkie odcinki są niezwykle satysfakcjonujące – brzmią kapryśnie, artykułowane są rewelacyjnie, ostro i wyraziście. Świetnym przykładem jest początek trzeciego ogniwa, grany szybko, zwiewnie i dobitnie. Artystka ma rewelacyjną technikę, a przy tym wiele wyczucia i umiejętności komunikatywnego przekazywania emocji zawartych w tym trudnym utworze. Ogromne wrażenie robi rozbudowana kadencja, grana przez Frang powoli, z namaszczeniem i wielką koncentracją. Są tam momenty, w których ma się gęsią skórkę, a czas wydaje się zastygać. Barwność jej gry, połączona z wyczuciem, dojrzałością, niezwykłą plastycznością i emocjonalnością robi wielkie wrażenie.
Deutsches Symphonie-Orchestre Berlin grająca pod dyrekcją Robina Ticciatiego ma ciepłe, gęste i nasycone brzmienie. Tempa są dobrze dobrane (zwłaszcza w drugim ogniwie, które jest dość szybkie, przez co płynie swobodnie i naturalnie), a współpraca z solistką przebiega harmonijnie. Jednocześnie miałem jednak wrażenie, że akompaniament pod batutą Pappana był jednak lepszy, bardziej wyrazisty, zarysowany w ostrzejszy sposób. Nie mówiąc już o tym, że w pierwszych nagraniach tego utworu (tych pod batutą Henry’ego Wooda i samego Elgara) orkiestra brzmiała w jeszcze bardziej zdecydowany, mało sentymentalny sposób. W tego typu kontemplacyjnej muzyce jest to istotne, pomaga uniknąć monotonii, w jaką popadł choćby duet Capuçon/Rattle. Pomiędzy Pappanem a Frang wyczuwało się chemię, której tu wydaje się być mniej. Nie zmienia to faktu, że jest to znakomite i wciągające nagranie. A stworzenie z Koncertu Elgara wciągającej opowieści to wyzwanie – jest to bowiem dzieło trudne, rozbudowane i wymagające dużego skupienia – tak od wykonawców, jak i od odbiorców.

Na deser mamy dwie miniatury. Pierwszą z nich jest Carissima na skrzypce i fortepian Elgara, drugą The Gardens at Eastwell – A Late Summer Impression na skrzypce i smyczki Williama Lloyda Webbera. Obie są urokliwe, ale jednocześnie pozostawiają uczucie niedosytu – na płycie mogło zmieścić się przecież o wiele więcej muzyki.

 

Edward Elgar
Koncert skrzypcowy h-moll op. 61
Carissima*

William Lloyd Webber
The Gardens at Eastwell – A Late Summer Impression

Vilde Frang – skrzypce
Deutsches Symphonie-Orchestre Berlin
Robin Ticciati – dyrygent
Thomas Hoppe – fortepian*

 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

Podoba Ci się to co robię? Chcesz wesprzeć moją pracę? Odwiedź profil Klasycznej płytoteki w serwisie Patronie.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.